No to baba na nadzór przyszła.
– Sam dzisiaj robił będę – fachowiec na dzień dobry oświadczył i o kawę poprosił. – Zziębnięty jestem, spod Nowego Tomyśla przyjechałem – wyjaśnił.
Jak już baba kawę podała, za stołem zasiadł.
– Wypiję póki gorąca – obwieścił. – A potem raz dwa do malowania kuchni się wezmę...
Cisza przy stole zaległa. Zanosiło się na to, że długo potrwa, bo malarz małymi łyczkami się delektował.
– Ciężko tak z Nowego Tomyśla aż dojeżdżać – baba zagadała, bo jakoś tak niezręcznie jej było.
– Ciężko – fachowiec się zgodził. I dodał: – Gdyby tak ten rząd w Poznaniu jak w Warszawie zrobić chciał… Metropolię wielką taką, co i Nowy Tomyśl by się załapał...
– Zwariował pan? A po co to panu? – baba odparła i w język się ugryzła. A dokładnie w odwrotnej kolejności zrobić powinna. Tak sobie obiecywała, że w polityczne dysputy wdawać się nie będzie. Bo taką naturę złą już ma, że owe zawsze kłótnią się kończą. Faceta pierwszy raz na oczy widzi, a już naskakuje na niego. Myślała więc intensywnie jak tu temat na pogodę zmienić, gdy ów rozmarzonym jakby głosem rzekł:
– Jak to po co? Poznaniakiem bym był i do pracy tramwajem dojeżdżał.
Na te słowa to wszystkie myśli o pogodzie odpłynęły, złości miejsca ustępując.
– Ha, ha – przez zęby się baba roześmiała – Spod Nowego Tomyśla tramwajem...
– A właśnie, że tak – malarz kontynuował spokojnie. – Szybkim tramwajem pewnie, skoro ci wszyscy w nowej, wielkiej Warszawie metro mieć będą...
– No to już ale bzdura! – babę poniosło. – Niech pan pomyśli raczej o tym, że ulicy to na pańskiej wsi nikt by nie wyremontował. I że podatki większe by pan płacił.
– Ciekawe skąd to pani wie – fachowiec też w spór się wkręcił. – W Internet weszła pewnie albo w gazecie jakiejś przeczytała. To dopiero bzdury są! Oni tam kłamią.
– Co za „oni”? – dopytywała baba.
– Ci dziennikarze – odpowiedź padła. – Pani pojęcia nie ma, co to za ludzie okropni są. Zakłamani tacy...
Tego to już babie za wiele było. Przyznała więc, że ową profesję to i ona uprawia.
– A, w „Głosie Wielkopolskim”, dzisiaj to ja nawet wszedłem na „Głos” – malarz przyznał, a baba jakoś tak przychylniejszym okiem łypnęła, że czytelnik jednak to jest.
– No i jakie wrażenia? – łagodniej już spytała. – Kłamstwa tam były?
– Ja tam nie wiem – odpowiedział, co wyraźnie babie uświadomiło, że prawdę tam znalazł, ale jej zwyczajnie racji przyznać nie chce.
– I tak mi miło, że pan nas czyta – załagodziła. A ów wzrok zdziwiony jakby zrobił. – No, sam pan powiedział, że wszedł w Internet, na „Głos”...
– Na „Głos” tak – odpowiedź padła. – Ale nie w Internecie to było, a w korytarzu. Jak malowałem...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?