Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pierwszy dzień Kongresu Ruchów Miejskich

Tomasz Nyczka
Logo Kongresu Ruchów Miejskich
Logo Kongresu Ruchów Miejskich Archiwum Stowarzyszenia My-Poznaniacy
- "Nadejszła wiekopomna chwiła" - tym cytatem z filmu "Sami swoi" Andrzej Białas, prezes Stowarzyszenia My-Poznaniacy otworzył obrady Kongresu Ruchów Miejskich. Na zaproszenie stowarzyszenia do Poznania zjechali przedstawiciele 47 organizacji. M.in. z Warszawy, Trójmiasta, Krakowa, Wrocławia i Łodzi. Po co? By wypracować katalog wspólnych rozwiązań najbardziej palących problemów polskich miast. I podjąć uchwały, dzięki którym, jak mają nadzieję miejscy aktywiści, uda się tymi kwestiami, podczas kampanii wyborczej, zainteresować polityków. Miejskie tezy zawisną na ratuszu już dzisiaj. A wczoraj? Goście z całej Polski mówili o największych bolączkach ich miast.

Sopot liderem w Trójmieście
Duże wrażenie na zebranych w Collegium Historicum zrobiło wystąpienie gości z Sopotu. Bo ten, choć niewielki, może się pochwalić znaczącymi sukcesami miejskich organizacji pozarządowych. A wśród nich wprowadzoną już w życie ideą budżetu partycypacyjnego.

CZYTAJ TEŻ:
BIAŁAS SZEFEM MY-POZNANIACY
MY-POZNANIACY: WIĘCEJ WŁADZY W RĘCE ZARZĄDU

- Jako pierwsi w Polsce będziemy mieć budżet obywatelski z prawdziwego zdarzenia i aż 3 mln złotych na konkretne inwestycje - mówiła Agnieszka Lasota z Sopockiej Inicjatywy Rozwojowej. I dodała: - Co jeszcze udało się nam wywalczyć? Oprócz budżetu przede wszystkim to, że mieszkańcy mają prawo do inicjatywy uchwałodawczej. I że w mieście prowadzone są już konsultacje społeczne na dużą skalę.

Dyskusja toczy się też w małej Rumii. A, jak mówili jej przedstawiciele, dotyczy problemów związanych z tożsamością miasta. Rzecz idzie o granice administracyjne. I o to, czy powinno być ono częścią Trójmiasta, czy może raczej osobnym bytem.

Ulice dla pieszych, nie dla samochodów
Problemy z tożsamością ma też Koszalin. - Jesteśmy aż tak bardzo niewidoczni w Polsce, że nasze miasto pominięto nawet w logo kongresu - żartował przedstawiciel organizacji Warsztat Koszalin. I dodał: - Władze naszego miasta co rusz występują z dziwnymi pomysłami. A to lotnisko, które rzekomo ma przyczynić się do rozwoju Koszalina, a to pomysł parkingu podziemnego pod rynkiem.

Działacze z Koszalina walczą więc o własne pomysły. Wśród nich akcja "Tak na deptak!", czyli podobnie jak w Poznaniu, idea stworzenia deptaka na jednej z ulic.

Kontenery i "socjalny hardkor" nie tylko w Poznaniu
Na postępujący proces gentryfikacji (zmiany charakteru danego fragmentu miasta na bardziej rynkowy i skomercjalizowany - przyp. autora) zwracali uwagę krakowianie. I podawali przykłady. Najbardziej jaskrawy? Słynna dzielnica żydowska Kazimierz.

- Proces gentryfikacji Kazimierza zaczął się około dziesięciu lat temu. I teraz dzielnica ma już zupełnie inny charakter. Czynsze urosły do horrendalnego poziomu, zaczęły się eksmisje lokatorów na masową skalę. Codziennie w sądach odbywa się kilkanaście rozpraw eksmisyjnych dotyczących lokatorów z Kazimierza, Śródmieścia i Podgórza - opowiadał Artur Juszczyk z krakowskiej Federacji Anarchistycznej. - A to nie wszystko. W Krakowie powstało też osiedle kontenerów socjalnych (w Poznaniu wokół podobnej idei, autorstwa Zarządu Komunalnych Zasobów Lokalowych, toczy się ożywiona dyskusja - przyp. autora).

Problem z enklawami biedy ma też Łódź. Dwanaście spośród wszystkich siedemnastu znajduje się w śródmieściu. Efekt? Dziedziczenie ubóstwa na ogromną skalę.

- Problemy socjalne w Łodzi to prawdziwy "hardkor". To chyba jedyne miasto, w którym pieniądze na zasiłki kończą się trzy miesiące przed zakończeniem roku - mówiła działaczka jednej z organizacji z Łodzi. - I jedyne, w którym pracownicy ośrodków pomocy społecznej byli tak zniechęceni do miejskiej polityki, że postanowili zorganizować referendum w sprawie odwołania prezydenta.

Co miasto, to stadion i galeria. Handlowa.

Jak grzyby po deszczu handlowe molochy wyrastają bowiem nie tylko w Poznaniu. Podobnie jest choćby w Łodzi. Do tego stopnia, że lokalne organizacje pozarządowe mówią już o "znikającym mieście". Znikającym, bo wyludniającym się. I znikającym, bo zdegradowanym przestrzennie. Ale jest grupa społeczna, która nie narzeka. Piłkarscy kibice.

- W Łodzi nie mamy sensownej strategii rozwoju kultury na najbliższe lata. Mamy za to dwa stadiony piłkarskie - mówiła jedna z działaczek. - I ogromny problem z najważniejszą w mieście ulicą Piotrkowską. Dawno przestała być reprezentacyjna, a ludzi stamtąd po prostu wyssało. Dlaczego? Ano dlatego, że wokół powstało zatrzęsienie centrów i galerii handlowych. I nikt nie konsultował ich budowy z mieszkańcami - dodała, wywołując aplauz na sali. I oczywiste porównania z ul. Św. Marcin.

To jednak niejedyny problem Łodzi. W Poznaniu mówiono też o nieodwracalnej degradacji jej zabytkowego charakteru. Braku programu remontowego dla kamienic i kontroli wydawania zgód na wyburzenia.

Absurd goni absurd

Ale są przecież fundusze unijne. Tylko brać. O nich goście Kongresu Ruchów Miejskich też dyskutowali. I doszli do jednego wniosku - wydawane są bez pomysłu i na siłę. Tylko po to, by wydawać. Przykłady?

- Na Jeziorze Długim była piękna drewniana kładka. Ktoś z magistratu wpadł na pomysł, by ją zdemontować. I na malutkim jeziorze powstał betonowy most. Koszt inwestycji? 4 mln zł - mówił Jan Berezowski z Olsztyna. Efekt? Zagrożony degradacją ekosystem jeziora.

O ekologię miał się też martwić prezydent Gliwic. I zlikwidował. Linię tramwajową. Jak tłumaczył, dlatego że to mało przyjazny dla środowiska środek transportu.

- To mu nie wyszło. Wychodzi za to otaczanie się osobami, które biernie mu przytakują - mówił jeden z działaczy ze Śląska.

- Na szczęście w Poznaniu tak nie mamy - rzucił ktoś z sali, wywołując wesołość zgromadzonych.

Przedstawicieli NGO-sów wpływ na władzę i pomysły
Jak zapewniają uczestnicy poznańskiego kongresu, zmieniać rzeczywistość jednak można. Jak? Poprzez wpływ na decyzje dotyczące miasta. I udział w jego władzach. W Lublinie miejscy aktywiści mają trzech przedstawicieli w Radzie Kultury Przestrzeni.

- Na co dzień współpracujemy z prezydentem, decydując o kształcie polityki rozwojowej miasta - mówił Adam Cis z Forum Rozwoju Lublina.

O tym, co dziać będzie się w ich mieście, decydują też przedstawiciele małej Podkowy Leśnej. Oni także przyjechali na kongres do Poznania. I wlali trochę optymizmu w serca pozostałych uczestników obrad.

- W ostatnich wyborach udało nam się wprowadzić przedstawicieli do rady miasta - cieszył się Marcin Olejnik z Podkowy Leśnej. I zapewnił: - Mamy wiele pomysłów. Choćby wprowadzenie kadencyjności urzędowania wójtów, burmistrzów i prezydentów miast.

W niedzielę happening i przybicie "miejskich tez" na ratuszu
Uczestnicy kongresu dyskutowali nad konkretnymi problemami w ośmiu grupach roboczych. A dzisiaj efekty ich pracy zostaną przedstawione na sesji plenarnej. Działacze organizacji pozarządowych przemaszerują też przez miasto na ulicę Wrocławską. Po to, by tam zorganizować happening na rzecz uczynienia z niej miejskiego deptaka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski