Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Osiedle Maltańskie zniknie z mapy Poznania?

Karina Olszewska
Osiedle Maltańskie zniknie z mapy Poznania?
Osiedle Maltańskie zniknie z mapy Poznania?
Czy najtańsze osiedle zniknie z mapy Poznania? Wiele wskazuje, że tak się stanie. Tylko do końca tego roku obowiązuje umowa mieszkańców z parafią.

Formalnie została ona podpisana w 2005 roku na 10 lat z możliwością przedłużenia tego okresu. Ustalała ona, że mieszkańcy os. Maltańskiego będą płacili parafii św. Jana Jerozolimskiego za Murami 60 złotych miesięcznie brutto. W zamian mogli dalej przebywać na terenie osiedla, choć nie zmieniało to faktu, że ich budynki zostały postawione bezprawnie. Większość podpisała wówczas umowy, jednak byli i tacy, którzy tego nie zrobili.

Teraz sytuacja się zmienia. Z końcem tego roku administratorem gruntów stanie się poznańska kuria, a nie parafia. Co zatem stanie się z mieszkańcami? Proboszcz parafii Paweł Deskur zaznacza, że choć wyprowadzka będzie konieczna, to jednak nikogo na bruk nie będzie wyrzucał.

W XXI wieku z wiadrami po wodę? To możliwe
- Parafia ma nakaz sądu, który umożliwia eksmisję osób zalegających z opłatami, ale ja jestem duszpasterzem, a nie komornikiem i nie chcę wchodzić w żaden konflikt z moimi parafianami - komentuje proboszcz Deskur. - Nikogo nie usunę na bruk. Ciągle jednak powtarzam mieszkańcom działek, że teren ten nie jest przystosowany do zamieszkiwania, choćby ze względu na częste awarie wody, ścieki, nielegalne podłączenia do sieci elektrycznej. Wyobraża sobie Pani, żeby w XXI wieku w Poznaniu ludzie chodzili z wiadrami po wodę? A tak może się stać w każdej chwili - przekonuje i dodaje: - Parafia nie czuje się zobowiązana do rozliczania nakładów poniesionych przez mieszkańców na obiekty, które są samowolą budowlaną - zastrzega duchowny.

Szacuje się, że na osiedlu Maltańskim mieszka obecnie kilkaset osób

Według mieszkańców najgorsze jest to, że nadal nie wiadomo co ich czeka. - Ciągle wszyscy żyjemy tutaj w niepewności - mówi Jarosław Kur, mieszkaniec osiedla Maltańskiego i jednocześnie członek Rady Osiedla Warszawskie-Pomet-Maltańskie. - Oceniam, że wielu mieszkańców ma się gdzie wyprowadzić - uważa ksiądz Deskur. - Liczą jednak na jakieś odszkodowanie. Najbardziej przykre są sytuacje, w których widzę jak 80-letnia babcia mieszka w fatalnych warunkach: bez kanalizacji, bez ogrzewania, podczas gdy jej dzieci mieszkają w blokach. Oni czekają na likwidację działek i otrzymanie jakiejś rekompensaty. Tylko ok. 20 proc. osób rzeczywiście - głównie z powodu biedy lub wieku - wymaga pomocy.

Sprzedają nie swoje działki
Kolejnym problemem osiedla jest handel działkami. Według osiedlowej radnej Kariny Kozaneckiej ok. 15-20 proc. domów zmieniło właścicieli, mimo iż działki nie są własnością mieszkańców. - Jedna z kobiet przeprowadziła się na ul. Krańcową, a działkę sprzedała za 30 tys. zł - mówi Kozanecka. Słowa te potwierdza proboszcz parafii św. Jana Jerozolimskiego. - Są i tacy, którzy postępują nieuczciwie wystawiając na sprzedaż działki za 30-40 tys. zł, nie informując o tym, że tereny do nich nie należą. Czasami przy okazji kolędy nagle się dowiaduję, że w mieszkaniu, gdzie mieszkała pani "x" przebywa już ktoś inny.

Jak rozwiązać problem?
Scenariusz na rozwiązanie problemu ma proboszcz Deskur. Uważa, że najbardziej logicznym rozwiązaniem byłoby znalezienie inwestora, który najpierw postawiłby budynek socjalny, do którego mieszkańcy mogliby się przenieść a następnie zrealizował zaplanowaną przez siebie inwestycję.- Jedno wiem. Ani kuria, ani parafia nie zamierza eksmitować nikogo na bruk. Nikt nie wjedzie tam spychaczem zanim problem mieszkańców nie zostanie rozwiązany, ale wyprowadzka będzie konieczna - mówi ksiądz prałat Deskur i dodaje - gdyby miasto pomogło zbudować budynek socjalny, to pozwoliłoby wyjść z twarzą miastu, Kościołowi i tym ludziom.

Czy są na to szanse? Raczej nie. - Miasto Poznań nie było nigdy stroną sporu - informuje Hanna Surma, rzecznik UMP.

Na gruntach Kościoła
W latach 30. XX w. ówczesny proboszcz zawarł umowę z parafianami, na mocy której przeznaczył kilkanaście ha pod ogródki warzywne, aby wspomóc gospodarstwa biedniejszych parafian.

W umowie zapisano iż na działkach nie wolno stawiać altan ani mieszkać. Od początku łamano ten zapis stawiając bez zgody parafii oraz nadzoru budowlanego coraz trwalsze budynki. Po II wojnie światowej teren został zajęty przez państwo a miasto utworzyło tu ogródki działkowe i zaczęło meldować mieszkańców. Po upadku komunizmu w 1989 roku ówczesny proboszcz przeprowadził sądowne potwierdzenie własności ziemi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski