18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mariusz T. idzie na ugody, czyli rozmywanie afery mieszkaniowej

Łukasz Cieśla
archiwum
Najpierw były zatrzymania i zarzuty wielu oszustw w tzw. aferze mieszkaniowej. W zeszłym roku prokuratura zarzuciła doradcy finansowemu Mariuszowi T., że przy udzielaniu pożyczek wyłudził nieruchomości na szkodę wielu osób. Obecnie Mariusz T. zawiera ugody z osobami, które zeznały, że zostały przez niego oszukane. Liczy, że uniknie wyroku skazującego za zarzucane mu przestępstwa.

Nie wiadomo, jak w sądzie zachowają się jego dawni klienci, z którymi zawiera ugody. Najpierw zeznawali, że zostali oszukani. Teraz niektórzy podpisują ugody, że wszystko było w porządku.

Doradca niedawno zawarł porozumienie z rodziną z Poznania. Jej dom miał przejąć w nielegalny sposób. Teraz w akcie notarialnym napisano, że wcześniejsze umowy między stronami były uczciwe, a T. ich nie oszukał. Wiemy, że doradca zamierza takie umowy wykorzystać w swojej sprawie karnej w sądzie. Mają potwierdzać, że nie wyłudzał nieruchomości, a przy tym zdyskredytować twierdzenia prokuratury.

Czytaj także:
Afera mieszkaniowa. Nowe zarzuty dla Mariusza T. i notariusz D.

- Słyszałem o zawarciu kilku takich umów - przyznaje Sebastian Domachowski, prokurator prowadzący śledztwo przeciwko doradcy. - W mojej ocenie Mariusz T. dąży do zawierania tych porozumień tylko dlatego, że toczy się śledztwo przeciwko niemu. Ugody nie zmienią jednak faktu, że doszło do licznych oszustw. Takie działania mogą jedynie wpłynąć na wysokość kary, której będziemy się domagać.

Rozmawialiśmy z jedną z rodzin, która ostatnio "pogodziła się" z Mariuszem T. Za 60 tys. odkupiła od niego dom. Wcześniej wzięła od niego pożyczkę w wysokości ok. 45 tys. zł.

W przeszłości Mariusz T. domagał się od rodziny znacznie wyższych kwot za zwrot niż 60 tys. zł. Teraz klienci są szczęśliwi, że za tak niską kwotę, biorąc pod uwagę odsetki i inne koszty, odkupili dom.

- Potwierdziliśmy w akcie notarialnym, że wcześniejsze umowy nas nie krzywdziły. Takiego zapisu domagał się T. Nam z kolei zależało na odzyskaniu domu - mówią małżonkowie.

Przyznają, że wcześniej zeznali w prokuraturze, że doradca ich oszukał. Co powiedzą w sądzie podczas procesu przeciwko niemu? Odpowiadają, że nie wiedzą. Tymczasem prokuratura zwraca uwagę, że wszyscy pokrzywdzeni, składając zeznania obciążające Mariusza T., byli wcześniej pouczeni o odpowiedzialności karnej za mówienie nieprawdy.

Jeśli Mariusz T. ma nadzieję, że z wieloma klientami zawrze podobne porozumienia, może się przeliczyć. Bo jak mówi Monika Błoch, szefowa stowarzyszenia tych klientów doradcy, którzy czują się oszukani, wielu nie będzie zawierać ugód.

- W stowarzyszeniu jesteśmy zbulwersowani faktem, że niektórzy mówili o swojej krzywdzie, a teraz się dogadują i twierdzą, że tamte umowy były w porządku. Sama zostałam oszukana, a działając w stowarzyszeniu poznałam wiele historii ludzi, którzy byli wyrzucani z domów i traktowani w fatalny sposób. Nie wyobrażam sobie, by z ludźmi, którzy nas oszukali, zawierać takie ugody - mówi Monika Błoch.

Mariusza T. w sprawach dotyczących ugód reprezentuje radca prawny Tomasz Konieczny. Przedstawia inny punkt widzenia na tzw. aferę mieszkaniową.

- Nie można powiedzieć, że Mariusz T. odsprzedaje teraz nieruchomości po niskiej cenie, by się wybielić. On po prostu realizuje czynności, które przewidziano na samym początku, gdy nabywał nieruchomości - mowa o opcji odkupu. Jednak jego aresztowanie spowodowało, że przez długi czas nie mógł prowadzić działalności gospodarczej, co w efekcie doprowadziło dobrze prosperującą firmę do bankructwa - przekonuje mec. Konieczny. - Co może być istotne dla obrony Mariusza T. w sprawie karnej, w której nie jestem obrońcą, to fakt, iż w procesach cywilnych i w trakcie zawierania ugód osoby rzekomo poszkodowane przez Mariusza T. same wskazują na możliwość odkupu nieruchomości. Niektórzy mówią również, że to policja insynuowała, że Mariusz T. to oszust i nie mają mu płacić żadnych pieniędzy. Chcę tylko powiedzieć, że z negocjacji z klientami i procesów cywilnych wyłania się odmienne oblicze tzw. afery mieszkaniowej. Odmienne niż to opisywane w prasie i w niewielkim stopniu wywołanej donosami kilku niepłacących opłat za korzystanie z lokali i niezadowolonych klientów - dodaje pełnomocnik T.

Co na to śledczy? Odrzucają zarzuty, że wpływali na klientów Mariusza T. lub coś insynuowali.

- Takie twierdzenia to wyłącznie linia obrony podejrzanego, zresztą mało elegancka. Jako nadzorujący to postępowanie na nikogo nie naciskałem. Wiem też, że nie robili tego policjanci - podkreśla prokurator Sebastian Domachowski.

Mariusz T. do tej pory usłyszał kilkadziesiąt zarzutów. Wśród dowodów mających świadczyć o jego winie są zeznania jego byłych klientów oraz dokumenty.

Mamy informacje, że wśród dowodów są również podsłuchy. Ma z nich wynikać, że doradca, wbrew temu co oficjalnie twierdzi, od początku zakładał, że wykorzysta trudną sytuację życiową swoich pozadłużanych klientów i doprowadzi ich do niekorzystnego rozporządzenia mieniem. Prokurator Domachowski nie chciał wypowiadać się na ten temat.

O aferze mieszkaniowej zaczęliśmy pisać w 2010 r. Głównym podejrzanym jest Mariusz T. oraz poznańska notariusz D. U niej zawierano większość podejrzanych aktów notarialnych. Często wynikało z nich, że klienci sprzedawali swoje lokale. Potem skarżyli się, że te umowy były pozorne. Mariusz T. przekonywał ich rzekomo, że trzeba sporządzić je w takiej formie, ale najważniejsze pozostają ich ustne ustalenia. A te miały mówić, że biorą pożyczkę pod zastaw lokalu.

On i pani notariusz nie przyznają się do winy. Śledztwo wciąż trwa. Raczej na pewno nie skończy się w tym roku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski