W trakcie procesu byłego senatora przed poznańskim Sądem Okręgowym Marian J. wielokrotnie zeznawał. Jako oskarżony za pomoc w przekazywaniu łapówek, potem - jako skazany za to przez sąd w Chodzieży.
Ponieważ prokuratura w zamian za pomoc umorzyła część zarzutów stawianych Marianowi J., kara nie była surowa. Choć Stokłosa i jego obrońcy na różne sposoby podważali jego wiarygodność jako świadka oskarżenia, sąd dał wiarę słowom Mariana J. i 28 lutego ogłosił wyrok skazujący byłego senatora na 8 lat więzienia.
Tymczasem w Pile toczyły się dwa inne postępowania przeciwko byłemu doradcy podatkowemu, Marianowi J. Jedno cywilne, w którym Anna i Henryk Stokłosa domagali się od niego finansowej rekompensaty za błędne decyzje podatkowe. Na dowód przedstawili w sądzie oświadczenie podpisane przez Mariana J., w którym zobowiązywał się do pełnej odpowiedzialności za swoje usługi jako doradcy podatkowego. Także materialnej. Wówczas Marian J. oświadczył, że dokument jest sfałszowany.
Prokuratura jednak, opierając się na opinii grafologa, który stwierdził, że podpis nie jest podrobiony, umorzyła postępowanie... i zajęła się panem J., który w tej sytuacji fałszywie oskarżył Henryka Stokłosę i jego żonę Annę o popełnienie przestępstwa, którego nie było.
2 lipca Sąd Rejonowy w Pile skazał Mariana J. na 10 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata.
Obrońca, adwokat Robert Magnuszewski, zaskarżył ten wyrok. We wtorek przekonywał poznański Sąd Okręgowy do uniewinnienia Mariana J. Ewentualnie - do uchylenia wyroku.
Według mecenasa Magnuszewskiego pilski sąd nie zwrócił dostatecznej uwagi na tło sprawy i jej związek z poznańskim procesem Henryka Stokłosy i jego głównej księgowej.
- Pan J. mógł być przekonany, że oświadczenia nie podpisał i mówi prawdę - dowodził Robert Magnuszewski, dodając, że Henryk Stokłosa, jego żona i księgowa mają interes, by pomawiać głównego świadka oskarżenia w wątku korupcyjnym. Mówił też, że biegły informatyk stwierdził, że ktoś manipulował w dyskach komputera, na którym spisano treść oświadczenia. Obrońca dziwił się też, dlaczego rzekome oświadczenie Mariana J. "wypłynęło" tak późno.
Henryk Stokłosa, oskarżyciel posiłkowy w sprawie, nie przyjechał do Poznania. Jego pełnomocnik, adwokat Wojciech Stefaniak w swoim wystąpieniu przekonywał, że do nieporozumień pomiędzy Henrykiem Stokłosą a Marianem J. dochodziło już w 2004 roku, na długo przed zatrzymaniem doradcy. W 2005 roku przedsiębiorca zatrudnił kancelarię prawną do prowadzenia spraw podatkowych i przestał zlecać je Marianowi J. Ponieważ, jak twierdził adwokat Stefaniak, Marian J. nie radził już sobie z rozrastającymi się firmami Henryka Stokłosy.
Poznański sąd, który we wtorek wysłuchał wystąpień stron, ogłosi swój werdykt w najbliższy poniedziałek.
Natomiast akta sprawy karnej Henryka Stokłosy znajdują się już w poznańskiej apelacji. Jego adwokaci zaskarżyli wyrok skazujący byłego senatora. Wnoszą o jego uniewinnienie albo co najmniej uchylenie wyroku i kolejny proces.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?