Sklep z Wildy znów zaśmieca miasto

Poznań po raz kolejny zalała fala nielegalnie wieszanych reklam sklepu meblowego z Wildy. Mimo interwencji plastyka miejskiego, miejskich stowarzyszeń i mediów firma nadal zaśmieca miasto swoimi banerami.

- Na płocie parkingu przy Centrum Stomatologii UM na ul. Bukowskiej, na płocie Gimnazjum 60 przy Bukowskiej 53. W ostatnim okresie czasu większość prywatnych płotów na Jeżycach jest tym obklejona. Niestety Jeżyce nie są wyjątkiem. Na Łazarzu i innych dzielnicach naszego miasta jest pełno tego paskudztwa - wylicza Piotr Urbaniak, nasz czytelnik, który prosił o interwencję w sprawie reklam sklepu meblowego przy ul. Przemysłowej.

Zapytaliśmy przedstawicieli firmy z Wildy, dlaczego mimo wielu apeli zalewają Poznań swoimi reklamami, czy nie czują się współodpowiedzialni za przestrzeń miejską, czy nadal zamierzają rozwieszać swoje banery na płotach posesji bez zgody właścicieli? Na stronie internetowej sklepu widnieje numer telefonu komórkowego, odebrał mężczyzna.

- Nie mogę odpowiedzieć na te pytania - mówi i nie chce się przedstawić. Prosi o maila. Na maila jednak nikt nie odpisuje, a mężczyzna przez resztę dnia nie odbierał już telefonów.

Przemysław Piwecki, rzecznik straży miejskiej, twierdzi, że miał już do czynienia z firmą z ul. Przemysłowej. Nie wspomina tego dobrze. - Banery wspomnianego sklepu meblowego zalewają miasto w tysiącach egzemplarzy. To bardzo duży problem - mówi. - Osoby, które rozwieszały plakaty tej firmy, były już za to karane. Firma jednak nie zaprzestała swojego procederu - mówi. I przypomina, że dotychczas straż miejska mogła karać wyłącznie osoby, które zawieszają banery, a nie firmy, które to zlecają.

Nowe przepisy pomogą karać zleceniodawców wywieszania nielegalnych reklam

Jest jednak światełko w tunelu, Piwecki zaznacza, że niedawno zmieniły się przepisy, które pozwolą na karanie firm zlecających nielegalne rozwieszanie reklam. - Czekamy na szczegółową wykładnię prawną, jednak wstępnie możemy powiedzieć, że będziemy mieć narzędzia do walki z takimi podmiotami jak sklep z ul. Przemysłowej. Nowy przepis pozwala karać za tzw. pomocnictwo w wywieszaniu nielegalnych reklam, a to oznacza możliwość karania zleceniodawcy - tłumaczy.

Piwecki mówi też, że firmy kpią sobie z służb miejskich. - Gdy karzemy za wywieszanie banerów na prywatnych posesjach bez zgody ich właściciela, to reklamami oblepiają pustostany, gdzie właściciela nie ma - mówi Piwecki. I apeluje, by zgłaszać straży miejskiej przypadki rozwieszania nielegalnych reklam.

Grupa pod nazwą Miejska Partyzantka Antyreklamowa podpowiada jednak co innego. Można samemu zdejmować nielegalne reklamy. - Ważne jednak, żeby ich przy tym nie niszczyć, bo wówczas odpowiemy za zniszczenie mienia - dopowiada Piwecki.

Odnosi się do zeszłorocznej historii Tomasza Genowa, który za zerwanie reklamy sklepu przy ul. Przemysłowej dostał od policji mandat, a po tym jak odmówił jego przyjęcia, miał stanąć przed sądem.

W jego obronie stanął wówczas plastyk miejski Piotr Libicki. - W tej chwili pracujemy nad objęciem śródmieścia specjalnym programem, który uporządkuje politykę reklamową - zapowiada.

Z reklamami walczy od kilku lat Stowarzyszenie „Ulepsz Poznań”. - Apelujemy do firm, by zdejmowały swoje reklamy, jeśli ewidentnie szpecą miasto. W wielu wypadkach to działa, mówi Paweł Głogowski z „Ulepsz Poznań”.

Stowarzyszenie współpracuje w tym zakresie z inspektorem nadzoru budowlanego. - Obecnie prowadzimy 110 postępowań w sprawie legalności reklam. W 30 proc. dotyczy reklam na fasadach budynków, pozostałe to reklamy wolno stojące - mówi Paweł Łukaszewski, inspektor nadzoru budowlanego.