Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Romuald Lipko: Poznaniacy lubią się bawić

Marek Zaradniak
Romuald Lipko założył Budkę Suflera wspólnie z Krzysztofem Cugowskim (pierwszy od prawej). Grupa działa do 2014 r. Na zdjęciu z perkusistą Tomaszem Zeliszewskim (z lewej)
Romuald Lipko założył Budkę Suflera wspólnie z Krzysztofem Cugowskim (pierwszy od prawej). Grupa działa do 2014 r. Na zdjęciu z perkusistą Tomaszem Zeliszewskim (z lewej) Jacek Babicz
- Budka Suflera to nie był wielki biurowiec z gabinetami. My wciąż byliśmy ze sobą, doszło więc do tzw. zmęczenia materiału - mówi Romuald Lipko, wyjawiając kulisy zakończenia działalności zespołu.

Przez cały ubiegły rok ogłaszaliście zakończenie działalności Budki Suflera. Dlaczego to już okres zamknięty? Czy naprawdę nie mogliście grać już dłużej?
To pytanie może mieć tylko jedną odpowiedź. Kiedyś trzeba było podjąć decyzję. Lepiej jest, kiedy taką decyzję podejmuje się świadomie i w sposób niewymuszony przez jakąś sytuację, która nie jest do przewidzenia. Myślę tu o zdrowiu, albo o jakimś wypadku losowym. Kiedyś musiał nastąpić koniec. Nie chcieliśmy, aby postrzegano nas na scenie, jako niedysponowanych. Choć oczywiście muzycy zawsze mają prawo grać. Ale my osiągnęliśmy z Budką wszystko to, co taki zespół w Polsce może osiągnąć. Zostało tak niewiele, że każdy z nas pomyślał, iż może realizować swoje projekty solowe, które czasami mogły się kłócić z interesami zespołu. Choć powiem szczerze, że nie do końca wierzę takim słowom, że "trzeba wiedzieć, kiedy zejść ze sceny". Prawda jest jednak taka, że lepiej wcześniej niż później. Gdy człowiek jest przygotowany na to i świadomy tego, to nie jest to dla niego żadnym szokiem, bo sam podjął taką decyzję. W naszej decyzji nie było żadnych podtekstów. Nie rozstawaliśmy się z kolegami skłóceni. Rozstawać się w zespole po tylu latach i w takim wieku, to jest trochę tak jakbyśmy rozwodzili się w wieku 70 lat. Poza tym trzeba powiedzieć, że było też jakieś tzw. zmęczenie materiału. Takie personalne, spowodowane ciągłą obecnością razem przez 40 lat. Bo Budka Suflera to nie był wielki biurowiec, w którym ludzie się mijają i mają gabinety. My mówiąc kolokwialnie byliśmy na siebie skazani w podróży, podczas koncertu, w garderobie, po koncercie, na próbach i podczas nagrań. Tak więc mogę tylko pogratulować kolegom i sobie, że zakończyliśmy działalność w miarę dobrej formie psychicznej i fizycznej i wzajemnym poszanowaniu siebie.

Powiedział Pan - kolegom. Czy po tylu latach jesteście tylko kolegami z pracy czy jednak przyjaciółmi?
Oczywiście, że przyjaciółmi też choć to słowo nam się trochę zdewaluowało. Dziś przyjaciółmi nazywa się wszystkich po kolei. Jesteśmy przyjaciółmi w takim znaczeniu, że któryś był w potrzebieto jeden na pomoc drugiego może liczyć. Bo największa forma przyjaźni to ta, że można na kogoś liczyć. Natomiast nasze relacje codzienne, towarzyskie osłabły, bo to żadna atrakcja, aby odwiedzać się nawzajem na herbacie, jeśli się cały dzień ze sobą przebywa. A tylko w zeszłym roku zagraliśmy 99 koncertów! Proszę to przemnożyć przez wszystkie czasochłonne zajęcia związane z działalnością zespołu. Wtedy spotykanie się jeszcze w sobotę na herbacie chyba odpada. W naszym przypadku jest tak jak powinno być. Przyjaźń jest przyjaźnią, a koleżeństwo codzienne w pracy koleżeństwem.

Minęło kilka miesięcy i Krzysztof Cugowski wyjechał na trasę ze swoimi synami, czyli z zespołem Bracia, a Pan pojawił się z zespołem Romuald Lipko Band, w którym widzimy znane postaci: Felicjana Andrzejczaka, Izabelę Trojanowską czy Grzegorza Wilka. Czym w takim razie jest Romuald Lipko Band, z którym 12 września wystąpi Pan w poznańskiej Arenie?
To jest taka bardzo prosta konstrukcja. Są na świecie i w Polsce zespoły coverowe. Śpiewają popularne utwory, znane kawałki Paula Anki, Toma Jonesa, zespołu ABBA i wielu innych. Wykonuje się te piosenki przy różnych okazjach. Często w chwilach uroczystych. Na weselach. Natomiast ja stworzyłem band własnych coverów. Budka mnie ograniczała w sensie pozytywnym. Oczywiście mieliśmy swoje wzloty i upadki. Zawsze mnie denerwowało to, że ja nie mogę na koncercie zagrać wielu fantastycznych kawałków ukrytych w dalszych częściach naszych płyt. Oczywiście za tymi hitami, których domagała się publiczność.

Czy to oznacza, że nowych piosenek zupełnie nie będzie?
Oczywiście kilka nowych rzeczy będzie. Nową, mądrą piosenkę "Nowa podróż" z tekstem Bogdana Olewicza i moją muzyką ma Felek Andrzejczak. Grzegorz Wilk ma piosenkę "All Inclusive". Myślę, że publiczności spodoba się też piosenka śpiewana przez Sarę Kominek. To nasza młoda wokalistka, tegoroczna maturzystka. Śpiewa o pierwszej miłości. "Krótką melodię w dur" wykonuje znana m.in. z Voice Of Poland Asia Smajdor. W nowym zespole mam chórek złożony z utalentowanych wokalistek i chciałbym je pokazywać. Poza tym może w Poznaniu zdążymy z nową piosenką Izy Trojanowskiej. Będą piosenki niewykonywane przez Budkę Suflera jak "Strefa półcienia" , "Gdzie idą te wszystkie dni" czy "Kolęda rozterek". Przypomnimy piosenkę Ani Jantar "Nic nie może przecież wiecznie trwać". Będzie piosenka "Pokonamy fale" , którą napisałem, gdy uderzyło tsunami. Będą "Latawce, dmuchawce" oraz "Luz, blues" Urszuli, no i oczywiście "Jolka, Jolka" wylansowana przecież kiedyś przez Felicjana. Wszystko się dopiero tworzy. Przedzieramy się. W zeszłym roku z szacunku dla Budki nie graliśmy tych rzeczy. Wszystko zaczęło się dopiero w lutym, ale mogę zapewnić, że nasz koncert to dwie godziny samych hitów.

Będzie koncert w Poznaniu, ale słyszałem też od szefa poznańskiej firmy My Music Remigiusza Łupickiego, że swoją nową płytę zamierza Pan nagrać właśnie w Poznaniu. Na jakim etapie jest ten projekt?
Jesteśmy na etapie wstępnych rozmów. Czekam na określenie firmy My Music czego mogę od nich oczekiwać i czego oni oczekują ode mnie. Jeśli dojdziemy do porozumienia, to dam im materiał do zagospodarowania. Dziś trudno jest powiedzieć precyzyjnie, kiedy do tego dojdzie.

Dlaczego na miejsce nagrania tej płyty chce Pan wybrać właśnie Poznań?
Bo jeśli do tego dojdzie, to będzie to kontynuacja pewnej tradycji. To przecież w Poznaniu w Studiu Giełda, które mieściło się przy Alejach Marcinkowskiego nagrywaliśmy z Urszulą "Latawce, dmuchawce, wiatr", a Felicjan Andrzejczak nagrywał swoją "Jolkę", czy "Noc komety" i "Czas ołowiu" . Cieszę się, że mogę o tym wspomnieć choć to już tyle lat, że aż łza w oku mi się kręci.

To był początek lat 80. Wspomina Pan Studio Giełda, a jakie miał Pan inne ulubione miejsca w Poznaniu? Tylko w ubiegłym roku graliście w stolicy Wielkopolski dwukrotnie koncerty w Teatrze Wielkim.
Lubię Poznań. W tamtych czasach było w Poznaniu wiele fajnych klubów, ale przede wszystkim był nieistniejący już dziś niestety, otoczony zielenią, hotel Polonez. Słynął on z balów, na których zresztą też graliśmy. Poznaniacy to moim zdaniem ludzie, którzy potrafią się bawić. Kochają taniec, muzykę i dobrą kuchnię. Podziwiam te poznańskie tradycje miejskie. Mało jest dzisiaj społeczności w Polsce, które tak się potrafią bawić. A poza tym Poznań to świetna publiczność koncertowa, niegdyś targi estradowe na MTP, wiele wydarzeń eventowych i koncertów. Mam naprawdę dużo bardzo dobrych wspomnień.

Zawsze było tak, że Pana piosenki wykonywała nie tylko Budka Suflera, ale także inni. Czy teraz też tak będzie?
Tak było, jest i będzie. W ubiegłym roku z Ireną Santor nagrałem wydaną zresztą przez wspomnianą już tutaj poznańską firmę My Music płytę pt. "Zamyślenie". Teraz natomiast jestem w połowie autorem piosenek na najnowszą płytę Zdzisławy Sośnickiej.

A więc mamy kolejny akcent poznański, bo i ta wokalistka ma muzyczne poznańskie korzenie!
Tak. Jej wielki powrót szykowany jest na wrzesień. Prawo świata jest takie, że każde pokolenie ma swoich ulubieńców. Ci nowi, młodzi muszą mieć świadomość, że przed nimi już ktoś był. To tak jak z używaną dziś powszechnie komórką. Nie byłoby jej, gdyby nie pojawił się wcześniej telefon stacjonarny. Ale bardzo się cieszę, że młodsze pokolenie coraz częściej sięga po piosenki sprzed lat i powstają nowe ich wersje także remixy wykonywane przez raperów.

Czy są remixy przebojów Budki?
Tak. Jedna z grup raperskich wykorzystała w swym utworze cytat z piosenki "Gdzie idą te wszystkie dni?". Podobało mi się. Pogratulowałem im.

Czy ma Pan jakieś swoje przesłanie dla młodych wykonawców?
Dziś w świecie o sukcesie decyduje nie tylko talent, ale i szczęście, bo życie i tak wszystko filtruje. Jeżeli ktoś uważa, że tak zwany bajer mu pomoże to jest to myślenie na krótką metę. Dzisiaj w Polsce wszystko zależy od czyjegoś widzimisię, a życzliwości w branży jest mało. Młodzi muszą sobie zdawać sprawę z tego, że za 10 czy 20 lat z wykonywanych dziś piosenek pozostanie pięć procent, to będzie dużo. Więc niech nie zachłystują się za bardzo chwilowym sukcesem. Niech uczciwie się szkolą, bo dziś w polskich rozgłośniach nie ma polskiej muzyki w większym wymiarze. Nie szanuje się tradycji. Polscy wykonawcy w polskich rozgłośniach są gośćmi, a dominuje muzyka anglosaska. Tymczasem np. w Niemczech słychać przede wszystkim muzykę niemiecką, we Francji francuską czy w Serbii - serbską. W Czechach światowe przeboje mają czeskie wersje. Tam w rozgłośniach to właśnie muzyka anglosaska jest gościem, a nie odwrotnie. Tam wszędzie dba się o kulturę rodzimą, o kulturę własną. My poszliśmy w innym kierunku. Nie rozumiem tego podejścia naszych dyrektorów muzycznych. W rezultacie od 20 lat muszę udowadniać, że umiem pisać, bo inaczej to ... do widzenia. A to jest przecież absurdalne. Ale u nas ważniejszy jest fakt, że jakiemuś ważnemu redaktorowi podoba się bardziej ładna panienka z szóstej dzielnicy Londynu niż to, co proponują twórcy rodzimi. Jesteśmy kraikiem, który nie dba o swoje tradycje. Koło mojego domu jest napis "Kupujmy polskie produkty". Z dobrami kultury powinno być dokładnie tak samo.

Mąż i ojciec
Prywatnie Romuald Lipko jest mężem Doroty Lipko. Para ma syna Remigiusza.

Przeboje
Romuald Lipko jest autorem wielu hitów, wśród nich: "Cień wielkiej góry", "Jest taki samotny dom", "Za ostatni grosz", "Jolka, Jolka pamiętasz", "Cisza", "Takie tango", "V bieg", czy "Bal wszystkich świętych".

W ubiegłym roku nagrałem płytę z Ireną Santor, a teraz jestem w połowie autorem piosenek Zdzisławy Sośnickiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski