Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznań: Grupa rodziców chce, by przedszkole Kolumbus wróciło ponownie do miasta

Bogna Kisiel
W maju w przedszkolu Kolumbus odbyło się burzliwe spotkanie rodziców z przedstawicielem Fundacji Familjny Poznań. Rodzice mieli dużo zastrzeżeń dotyczących funkcjonowania placówki
W maju w przedszkolu Kolumbus odbyło się burzliwe spotkanie rodziców z przedstawicielem Fundacji Familjny Poznań. Rodzice mieli dużo zastrzeżeń dotyczących funkcjonowania placówki Adrian Wykrota
Familijny Poznań od czterech lat prowadzi przedszkole Kolumbus. Teraz niektórzy rodzice domagają się, by placówka znów wróciła do miasta.

O przekazanie przedszkola Kolumbus przy Bukowskiej Fundacji Familijny Poznań zabiegali rodzice, nauczyciele i dyrektorka placówki. - Teraz coraz więcej osób chce wrócić do miasta - twierdzi pani Lidia, mama dziecka z Kolumbusa.

17 czerwca w internecie ukazała się petycja „Kolumbus z powrotem do miasta - nie chcemy Fundacji”. Podpisało ją ponad 260 osób, dwie były przeciwne. Petycja została usunięta ze strony przez jej autora. Familijny Poznań zwrócił uwagę, że zaledwie kilkanaście osób, to rodzice związani z Kolumbusem.

- Nie wiem, jak prezes Krajewski to zweryfikował. Często dziecko ma inne nazwisko niż rodzic. Moi rodzice też podpisali tę petycję. Uważam, że dziadkowie mają prawo się wypowiadać - mówi pani Marta jedna z mam. I dodaje, że ona złożyła oficjalną prośbę o przejęcie przedszkola przez miasto. - Nie widzimy powodów, aby rezygnować z prowadzenia przedszkola, co postuluje wąska grupa rodziców - uważa Mateusz Krajewski, wiceprezes Familijnego Poznania. - Mamy za sobą cztery lata pracy, z której wszyscy są zadowoleni. Chwilowe trudności nie mogą tego przekreślić.

Lawina ruszyła z kuchni
- Wszystko zaczęło się od zamknięcia kuchni - mówi pani Lidia. Powód? Finanse. - Do kuchni dopłacaliśmy około 5 tys. zł - twierdzi Monika Kremser z fundacji. - Dyrektor powiedziała mi, że podwyżka stawki żywieniowej nie wchodzi w grę.

W marcu pracownicy kuchni dostali wypowiedzenia. Mieli pracować do końca maja. W połowie maja fundacja zaplanowała spotkanie z rodzicami, by ich poinformować, że od 1 czerwca będzie catering. Nim do tego do-szło, „mleko się rozlało”. 4 maja wszyscy pracownicy kuchni przynieśli zwolnienia lekarskie. - W trybie awaryjnym wprowadziliśmy catering - mówi M. Kremser.
Zdaniem rodziców, jedzenie było niesmaczne, a porcje żywieniowe głodowe, brakowało napojów. Renata Dominek, dyrektor Kolumbusa informowała firmę cateringową czego brakowało danego dnia i pisała notatki służbowe. M. Kremser zapewniała, że nic nie wiedziała o tych problemach. W końcu w trybie pilnym zwołano zebranie z rodzicami. Postanowiono, że to rodzice wybiorą firmę cateringową. Nastąpiło to 19 maja.

- Rodzice zgodzili się na podwyżkę stawki żywieniowej z 7,80 do 9 zł. Jesteśmy zadowoleni z firmy cateringowej pana Maćka - zaznacza pani Marta. - Dzieci także. Same panie mówiły, że wcze-śniej zostawało dużo jedzenia, a teraz zjadają wszystko.

Prezes Krajewski przeprosił rodziców i stwierdził: - Gdybyśmy wcześniej wiedzieli, to zareagowalibyśmy. Pani Lidia przypomina, że zachowanie kuchni było jednym z warunków przejęcia Kolumbusa przez fundację.

Robią przegląd faktur
Sytuacją w Kolumbusie zainteresowali się radni z komisji oświaty, którzy tej sprawie poświęcili - jak na razie - trzy posiedzenia. Okazało się, że zmiana firmy cateringowej nie rozwiązała problemów w przedszkolu. Niektórzy rodzice zarzucili fundacji, że nie wywiązała się z umowy z miastem. - Fundacja poniosła już nakłady na znacznie wyższą kwotę niż była do tego zobowiązana - twierdzi M. Krajewski. - W ciągu czterech lat zainwestowaliśmy prawie 350 tys. zł, podczas gdy umowa przewidywała nieco ponad 240 tys. zł i to przez 10 lat, czyli do 2022 r.
Obecnie w przedszkolu trwa remont. - Opierając się na dokumentach i informacji kierownika z działu lokali użytkowych potwierdzam, że wszystkie remonty odbywają się zgodnie z umową - mówi Adrian Kaczmarek z ZKZL. Co więcej, ZKZL udostępnił te dokumenty, w tym faktury jednej z matek. Dlaczego? - Rodzice mieli zastrzeżenia. Chcieliśmy rozwiać ich wątpliwości i zaprosiliśmy ich, by mieli wgląd w dokumenty - tłumaczy A. Kaczmarek.

Rodzice jednak wiedzą swoje i podtrzymują zastrzeżenia. Pani Marta zażądała też rozliczenia wyprawki (rodzice płacą 100 zł, te pieniądze przeznaczane są na bloki, kredki itp.). - To były kopie, a ja chciałam oryginały, do tego wystawione na fundację. Dlatego nie byłam pewna czy dotyczyły naszego przedszkola - mówi pani Marta.

Nauczycielki skarżyły się, że na semestr dostają jedynie 200 zł na grupę dzieci. Tymczasem to dyrektor Dominek miała poinformować fundację, nie potrzebuje pieniędzy, bo je ma.

R. Dominek uważa, że jej słowa zostały wyrwane z kontekstu. W liście, który został odczytany na komisji napisała: „Przecież to nie ja potrzebuję pieniędzy z wyprawki. Dysponować nimi powinni nauczyciele. Na co dyrektorowi pieniądze na artykuły plastyczne?”. M. Krajewski twierdzi, że pieniądze z wyprawki są w dyspozycji dyrektora.

- Nam Familijny nic nie daje. Te wszystkie atrakcje, wycieczki, przedstawienia są finansowane z pieniędzy rodziców. Teraz dopiero dali 10 tys. na zabawki - mówi pani Marta.
Nauczycielki zwalniają się
Dyrektor Dominek kolejny miesiąc przebywa na zwolnieniu lekarskim. - Atmosfera w przedszkolu jest napięta. Do naszego protestu dołączyły się nauczycielki, które złożyły wypowiedzenia z pracy - twierdzi pani Marta. Dotychczas zrobiło to pięć nauczycielek, rytmiczka i sekretarka. - Jesteśmy zaskoczeni decyzją części personelu - przyznaje M. Krajewski. - Spotykamy się z każdym z rodziców. Najpóźniej do połowy września chcemy się spotkać ze wszystkimi.

M. Krajewski potwierdza, że do dwóch mam z Kolumbusa kancelaria prawna skierowała pismo, domagając się przeprosin za pomówienia naruszające wizerunek fundacji. Prezes przypomina, że np. na komisji jedna mam stwierdziła, że źle się dzieje także w innym przedszkolu fundacji - Galileo.

Fundacja nam pomogła
Z tego powodu fundacja zwołała zebranie z rodzicami w Galileo, pytając, czy mają jakieś uwagi. - Syn chodził do żłobka Familijnego Poznania, teraz do Galileo. Jest super - mówi pan Krzysztof. - Dzieci dwa razy dziennie chodzą na plac zabaw, jeżdżą na wycieczki, do kina. Jak mieliśmy problem z synem, to fundacja nam pomogła, dała psychologa.

Pani Martyna najstarszego syna zabrała z Kolumbusa. Teraz on (do szkoły) i jego rodzeństwo (do przedszkola) chodzą do Cogito przy Sierakowskiej, które prowadzi fundacja. - Mam dobre zdanie o Familijnym, ale dziecko nie chciało chodzić do Kolumbusa - mówi pani Martyna. - W Cogito mają bardzo dobre podejście do dzieci. Jak jest problem z jadłospisem, to się go zmienia. Nikt tu nie stawia sprawy na ostrzu noża, można rozmawiać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski