Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

16-osobowa rodzina z Tarnowa Podgórnego ma już dach nad głową. Optymizmu jednak brak. "Straciliśmy dużo pieniędzy"

Justyna Piasecka
Justyna Piasecka
16-osobowa rodzina zadłużyła się jak tylko mogła, by ratować dobytek
16-osobowa rodzina zadłużyła się jak tylko mogła, by ratować dobytek Robert Woźniak
16-osobowa rodzina Mielcarków mieszka w kamienicy w Tarnowie Podgórnym pod Poznaniem. W ubiegłym roku dekarz, który remontował dach, zszedł z budowy. Dom został zalany. Straty oszacowano na około 250 tys. zł. Z pomocą ludzi, dach jest w końcu gotowy. Rodzina może spać spokojnie, bo woda nie kapie im już na głowę, jednak trudno o optymizm...

Małgorzata i Przemysław Mielcarkowie, którzy przez większość swojego życia mieszkali razem z trzema synami w jednym mieszkaniu, od lat marzyli o własnym domu. Marzenie to udało się spełnić. 11 lat temu rodzina wzięła kredyt hipoteczny na zakup nieruchomości, który wszyscy wspólnie spłacają.

Czytaj też: 16-osobowa rodzina z Tarnowa Podgórnego została bez dachu nad głową

W 2013 roku Mielcarkowie kupili kamienicę w podpoznańskim Tarnowie Podgórnym. Mieli szczęście, bo idealnie nadawała się dla ich dużej rodziny. Wówczas rozpoczęła się inwestycja w budynek.

- Na początku wszyscy mieszkaliśmy na pierwszym piętrze. Zaczęliśmy remontować dom w środku tak, abyśmy mogli się porozdzielać, by każdy z nas miał swoją przestrzeń. Poddasze w ogóle nie było zagospodarowane. Syn Andrzej wyłożył sporo pieniędzy - zrobił tam kuchnię, pokój dla dzieci i salon. Prawa strona poddasza została oddzielona. Po remoncie dachu Andrzej miał ją sobie zagospodarować

- mówił Przemysław Mielcarek.

Pierwsze piętro zajmuje Jacek z żoną Moniką i dwójką dzieci oraz najstarszy syn Mielcarków. Swój pokój ma tam też mama Małgorzaty. Na parterze mieszkają rodzice - Małgorzata i Przemysław oraz czwórka ich dzieci, dla których są rodziną zastępczą.

Kamienicę zamieszkuje łącznie 16 osób. Nowy, duży dom był też szansą na spełnienie największego marzenia Małgorzaty.

- Kiedy jeszcze mieszkaliśmy w Poznaniu, żona bardzo chciała, żebyśmy stworzyli rodzinę zastępczą dla dzieci. Nie mieliśmy jednak warunków. Temat powrócił w 2015 roku

- opowiadał Przemysław.

Z racji swojego doświadczenia w pracy z dziećmi, Mielcarkowie po ukończeniu kursów, bardzo szybko stali się zawodową rodziną zastępczą dla czwórki dzieci.

Dzieci, zanim trafiły do rodziny Mielcarków, wielokrotnie zmieniały miejsce pobytu, od placówek po rodziny zastępcze, co było dla nich traumatyczne. Kiedy poczuły, że w końcu gdzieś przynależą, że mają swoją rodzinę, w której są od 7 lat, znów zaczęły się bać, że mogą zostać zabrane.

Dom rodziny z Tarnowa Podgórnego został zalany

Wszystko przez kłopoty państwa Mielcarków. W ubiegłym roku, trakcie remontu dachu ich dom został zalany, a firma wycofała się, pozostawiając rodzinę bez dachu nad głową i pieniędzy.

Wymiana dachu miała być kolejną inwestycją w kamienicę. Po niej remont miał przenieść się do wnętrza, gdzie Andrzej chciał rozbudować poddasze, a Przemysław - zająć się pokojami dla czwórki dzieci.

Rodzina podpisała umowę z wykonawcą prac, który wycenił remont na 84 tys. złotych, z czego materiały miały kosztować 34 tys. złotych. Mielcarkowie, podobnie jak na dom, wzięli wspólny kredyt na nowy dach. W rzeczywistości już samo poszycie dachu z rynnami wyniosło Mielcarków 40 tys. zł, a wykonawca już na początku wprowadził rodzinę w błąd.

- Zapytał nas, czy nie zastanawialiśmy się nad płytą warstwową. Nie wiedzieliśmy, co to takiego. Zapewniał nas, że on takie płyty kładzie i wszystko zrobi. Stwierdziliśmy, że skoro zamówił te płyty, to już za nie zapłacimy. Zlikwidowaliśmy wszystkie oszczędności

- relacjonował Jacek.

Prace mozolnie posuwały się do przodu. Najgorsze miało jednak nadejść, razem z deszczem. Woda zaczęła zalewać dom, wykonawca nie zabezpieczył bowiem dachu przed opadami, twierdząc, że leży to po stronie Mielcarków. Rodzina na własną rękę musiała ratować dobytek przed zalaniem. Wyrządzone przez deszcz straty okazały się ogromne.

- Piętro mieszkalne na poddaszu przestało istnieć. Woda lała się wszędzie, zalewając pierwsze piętro. Zaczęły spadać sufity. Nigdy w górach nie byłem, ale wiem już, jak wygląda wodospad - tak leciało po schodach

- mówił Andrzej.

W pewnym momencie dekarz zeszedł z budowy, zostawiając Mielcarków dosłownie bez dachu nad głową i bez pieniędzy.

- Byłem z nim umówiony na godzinę 14. Miałem zapłacić mu 5 tys. złotych za kolejny etap prac. Jednak kiedy przyjechałem, jego już nie było. Zabrał swoje narzędzia i po prostu zniknął

- mówił Jacek.

Remont dachu musiał rozpocząć się na nowo

To jednak nie najgorsze, co spotkało rodzinę Mielcarków. Kiedy stwierdzili, że wezmą nową firmę, by położyła poszycie dachu, okazało się, że wszystko trzeba rozebrać i zacząć od nowa. Wszystko, co zrobił dekarz, było wykonane źle, a pokrycie dachu płytą warstwową, która nie nadaje się na domy jednorodzinne, groziłoby zawaleniem.

Rodzina ostatnie pieniądze, 5 tys. zł przeznaczyła na projekt nowego dachu. Pracę, w tym za rozbiórkę obecnej konstrukcji, wyceniono na blisko 100 tys. złotych. Remontu wymagały również pomieszczenia w domu, które zostały zniszczone na skutek zalania.

- Ze wszystkiego co inwestowaliśmy tu przez 10 lat - jak liczyliśmy, cofnęli nas o jakieś osiem

- mówił Andrzej.

Wiele osób zaangażowało się w pomoc Mielcarkom. Pomagali sąsiedzi, obcy ludzie wpłacali pieniądze na internetowej zbiórce. Wsparcie zaoferowała też ówczesna posłanka Jadwiga Emilewicz i Politechnika Poznańska. Uczelnia finansowała robociznę, Mielcarkowie mieli zapłacić za materiały, których nie udało się pozyskać od sponsorów. Nie wszystko ułożyło się jednak pomyślnie. Rodzina musiała wziąć kolejne kredyty, by ukończyć dach.

- Kolejne pieniądze poszły na niedociągnięcia i nierzetelność firm, które działały przy remoncie dachu. Wydaliśmy około 40 tys. zł na poprawki. Ktoś czegoś nie dokończył i musieliśmy szukać we własnym zakresie kolejnych ekip - mówi Jacek Mielcarek. - W ogólnym rozliczeniu w ostatnich dwóch miesiącach straciliśmy około 40 tys. zł, których tak naprawdę nie mieliśmy, więc jesteśmy jeszcze bardziej zadłużeni.

Dzięki internetowej zbiórce udało się zebrać około 35 tys. złotych. Z pieniędzy tych nie zostało praktycznie nic.

- Około 18 tys. zł pochłonęło samo zamknięcie ulicy i wynajęcie rusztowania. Pisaliśmy do prezydenta Poznania, który wskazał, że istnieje możliwość uniknięcia tych opłat. Decydujący głos miał jednak wojewoda, który odmówił nam i musieliśmy zapłacić za zamknięcie ulicy mimo tego, że przedstawiliśmy sytuację, w jakiej się znaleźliśmy

- wskazuje Jacek.

Pozostała suma ze zbiórki została przeznaczona na materiały budowlane.

- Politechnika miała nadzorować, żeby wszystko było skończone od A do Z. My nie jesteśmy fachowcami, więc trudno żebyśmy kontrolowali postęp prac. Po drodze okazało się że nie było m.in. papy i desek na dach, więc musieliśmy wyłożyć kolejne tysiące - opowiada. - Każdej nocy cieszymy się, że woda nie kapie nam na głowę, ale nie ma w nas optymizmu, bo po drodze straciliśmy dużo pieniędzy, a nie tak to miało wyglądać.

Mielcarkowie są zmęczeni i zestresowani. Ostatni rok był dla nich bardzo trudny, a to jeszcze nie koniec. Dach wymaga ocieplenia, do tego trzeba odbudować ostatnie piętro domu, które zamieszkiwał Andrzej razem z żoną i dziećmi. Na to potrzebne są kolejne pieniądze, których rodzina nie ma.

Mielcarkowie cały czas czekają na informację, czy Politechnika Poznańska pomoże im wyremontować poddasze. Odpowiedzi wciąż brak.

Rodzinę możesz wesprzeć wpłacając pieniądze. LINK DO ZBIÓRKI

Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: [email protected]

4 marca 2018 r. w kamienicy przy ul. 28 czerwca 1956 r. na poznańskim Dębcu doszło do wybuchu, w którym zginęło 5 osób, a 21 zostało rannych. Jak wygląda to miejsce po 6 latach od tragedii? Zobacz >>>

Tragiczny wybuch na Dębcu wstrząsnął Poznaniem. Tak teraz wy...

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski