Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

O powstaniu Kalisza część 4

Tomasz Kubis
Tomasz Kubis
Oto czwarta i zarazem ostatnia część opowiadania „O powstaniu Kalisza”. Jak zachęca autor Tomasz Kubis - to wersja współczesna, przepełniona czarnym humorem i metafizyką.

Pozostali przybrali równie kretyńskie miny i także wyzbyli się wszelkich wątpliwości co do tożsamości przybysza. Na plac ratuszowy ewidentnie wkroczył ożywiony pomnik Adama Asnyka, znanego i - obecnie w sensie ścisłym - wielkiego poety. Poety ożywionego zapewne przez rabbiego Azmavetha, który w ten sposób zapewnił pogromionym gangsterom taką oto niesamowitą odsiecz.

- Drugi golem ... - jęknął Picasso.

- Żaden tam golem! - warknął rabbi. - Golemy to grzech...

Zachrzęściło. Maria Konopnicka wyprostowała się. Teraz jawiła się poetką większą od wielkiego poety Asnyka. Pisarką tęższą i konkretniejszą.

Autor traktatu „Nad Głębiami”, składającego się z trzydziestu sonetów, których pierwodruk ukazał się w licznych czasopismach warszawskich i poznańskich w latach 1883 - 93, a które stanowią, jak mówi Encyklopedia PWN, sumę rozważań (...) nad istotą wszechświata, życia, człowieka... zamachnął się i zjawiskowo zdzielił autorkę cyklu liryków „Na fujarce” w mordę. Ta potoczyła się pod mur ratuszowy i wybiła weń łbem fantazyjną dziurę. Ponownie podniosła się do pionu i pomacała kamienną twarz, na której nie było już nosa. Usta, co prawda, jeszcze były, ale doprowadzone do takiej ruiny, że z całą pewnością nie byłyby w stanie wyartykułować błyskotliwych układów sylabotonicznych (niekiedy przeplatanych sylabicznymi!), które poetka zawarła w wyżej wymienionym cyklu wierszy! Mistrzyni pióra skoczyła ku najwybitniejszemu pono w swym pokoleniu twórcy poezji refleksyjnej i rozmachem pociągnęła mu z bani. Lewy wąs wraz z połową twarzy odłupał się i odpadł od Asnykowego oblicza. Zanim jednak ów szlachetny gruz opadł na chodnik, kułak poety dokonał kolejnej demolującej transformacji oblicza Konopnickiej.

Walka zdawała się wyrównana, padały straszne ciosy, sypał się gruz, wznosiły kłęby kurzu. Stan obu kamiennych olbrzymów powoli zaczynał przypominać stan czytelnictwa w kraju nad Wisłą. Tudzież stan polskiej oświaty po licznych zbawiennych reformach.

Tymczasem na prawej flance wszczął się inny ruch.

- Pacholęta! - ryknął pan Mecenas. - Uważać na pacholęta!

W istocie na placu pojawiły się dwa pacholęta - dziewczynka i chłopiec - towarzyszące na co dzień Marii Konopnickiej w jej pomnikowym trwaniu, obecnie wzbudzone tym samym czarem, co poetka, szykowały się, aby dołączyć do bitwy. Ich kamienne twarzyczki pękły, a z powstałych w ten sposób koszmarnych szczelino-ust wydobyło się cmentarne wycie.

Stefan Dedaluś, zbudzony upiornym odgłosem powstał i dając się ponieść intuicji chwycił protiwtankowyj granatomiot. Być może jakaś część jego duszy antycypowała, że jako intelektualista w Polsce nie będzie miał po studiach nic innego do roboty, jak tylko uczyć cudze pociechy. Być może ta właśnie - nauczycielska w swej istocie - część jego psyche podpowiedziała mu jak należy postępować z dziećmi. Oparł wprawnym ruchem RPG o bark. Pacholęta opadły na cztery kończyny i ruszyły wściekłym cwałem ku Asnykowi Adamowi. Stefan Dedaluś wypalił. Eksplozja granatu odłupała szarżującemu chłopczykowi nóżkę i rzuciła jego kamienne ciało kilka metrów na bok. Dziewczynka jednak dopadła do poety i wgryzła się kamiennymi ząbkami w Asnykową grdykę. Korzystając z takiego biegu wydarzeń znana nowelistka Maria straszliwym low kickiem pozbawiła adwersarza kończyny dolnej. Tak oto Adam Asnyk padł na kaliski bruk! Nie poddał się jednak i wierny romantycznym ideałom, pod wpływem których pozostawała przecież jego wczesna twórczość, ułapił desparacko stopę poetki, i wbrew rozumowi - rozpaczliwie do granic - próbował powstrzymać triumfującą Marię Konopnicką, z domu Wasiłowską, ale na próżno! Na nic to się zdało! Klęska! Klęska - niby gloria victis, ale pupa blada! Kolejne powstanie - powstanie Kalisza - zmierzało - wraz z każdym wymierzonym leżącemu Asnykowi przez szlachetną nowelistkę kopem - do tradycyjnej klęski! I już oto rozpoczął się odwrót - Stefek Dedaluś musiał rejterować przed jednonogim pacholęciem, które wyrwało mu granatomiot, Cherubinek zwiał za filary ratusza. Rabbi czmychnął za Cherubinka i kuśtykając dopadł do futerałów z bronią. Rozpiął suwak czarnej podłużnej torby. Cherubinek spodziewał się ujrzeć jakąś izraelską super spluwę, zdolną powalić słonia. Tymczasem jego oczom ukazał się kręty róg barani, co prawda sporych rozmiarów, ale jako oręż, wydał się Cherubinkowi wysoce nieadekwatny.

- To jedyny sposób - zachrypiał rabbi. - Nie chciałem się do tego posuwać, ale nie ma wyjścia.

Rabbi wcisnął Cherubinkowi w ręce rytualny róg.

- To szofar, ale tu jest za nisko. Musisz wejść wysoko, nad poziom mgły, na wieżę ratuszową! Trzeba zadąć ile sił! Wypychasz powietrze przez zaciśnięte wargi! Ruszaj, bo nas tu rozszarpią!!!

Na sam widok szofara golemica i pacholęta zaprzestały walki. Drgnęły i ruszyły ku Cherubinkowi. Ten w nogi! Rozwalił ze śrutówki zamek ratuszowych drzwi i rzucił się pędem w górę, ku szczytowi wieży. Pacholę - dziewczynka - zawyło dziko i rzuciło się na czworakach za gangsterem.

Cherubinek pędził jak rydwany ognia! Rozwalał ze swej wiernej śrutówki kolejne zamki, kolejne drzwi ustępowały przed Cherubinkowymi strzałami. Wtem poczuł kamienny uścisk na kostce! Straszne pacholę! Wczepiło mu się w nogę! Cherubinek wypalił pacholęciu w łeb, strącając je z krętych schodów i osmalając sobie nogawkę nowych portek, które nabył był za korzystną cenę na rynku przy domu towarowym Tęcza! Wspiął się posapując jak parowóz na taras widokowy. Dziewczynka skoczyła za nim! Rozwarła ramiona, rozczapierzyła palce i napięła kamienne mięśnie gotując się do ostatecznego skoku. Cherubinek przyłożył do ust śliski koniec szofara i próbował zadąć, tak, jak do poinstruował go rabbi. Za pierwszym razem z rogu wydobyło się tylko coś jakby niewyraźne kwiknięcie. Ale to wystarczyło, żeby dziewczynka zasłaniając panicznie upiorną twarz i uszy rzuciła się do tyłu. Nabrawszy odwagi i powietrza do płuc Cherubinek zadął z całej mocy, a donośny i przejmujący dźwięk szofaru poniósł się w nocnym powietrzu nad czerwonymi dachami kaliskich kamienic i kościołów, nad pokrytymi papą dachami szkół, uczelni i starych ruder, nad ulicami, drzewami i kanałami starego Kalisza. Znana i ceniona poetka Maria Konopnicka zastygła - opuścił ją golemowy duch. Podobnie znieruchomiały oba pacholęta i Adam Asnyk. Za to Aleksandyr Tur zamienił się w kamień!

A Cherubinek grał. Grał i obwieszczał wszem i wobec powstanie Kalisza. Powstanie z kolan! Z klęczek pokomunistycznych. Dął w róg ile tylko sił w płucach i duszy. Brzmienie mistycznego instrumentu przeszywało powietrze, wodę i wszystko, co żywe w mieście. Przeniknęło też kaliską ziemię, gdzie obudziło i uwolniło uśpione od setek lat tajemnice. Niczym tajemne opary, tajemnice te, dawne opowieści, pieśni, legendy i wspomnienia uniosły się z ziemi, rozpłynęły po mieście niczym jesienne dymy. Wniknęły w drzewa, w mury, przesiąknęły przez stare ściany, weszły do ludzkich mieszkań. Poprzysiadały na gałęziach, na ptasich skrzydłach, dachach i parapetach. Na ulicach Kalisza rozbrzmiała cichutko Pieśń Nad Pieśniami, a przez miasto przechadzał się Oblubieniec tęsknie poszukujący swej oblubienicy.

Tak powstał Kalisz ...

Wraz z początkiem magicznych lat dziewięćdziesiątych powstały też inne miasta. Powstały z klęczek, na które rzuciła je sowiecka okupacja. Nastąpiła ogólnopolska rezurekcja! Obalono zabużańskich tyranów, bo nie będzie żadna zagraniczna wraża moc gnębić dzieci Rzeczpospolitej! Zgodnie ze świętą polską wielowiekową tradycją to Polacy - oni i tylko oni - mogą gnębić Polaków! Amen!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski