Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dajcie mi łuk! Albo może... łopatę?

Leszek Waligóra
Zmienić na wiosnę obrazek?
Zmienić na wiosnę obrazek? Grzegorz Dembiński
Trzeba wykopać schron. Zgromadzić żywność. Najlepiej taką ze szwedzkiej, 25-letniej wołowiny, podsypanej solą drogową. Ciepłe ubrania. Dobre buty. Zapas wody pitnej, leków na rozwolnienie i surowicy na kilka jadów. Zna się w końcu kilka żmij. Ale najważniejsze: trzeba zgromadzić broń. Strzelba byłaby jak znalazł.

Wszystko to efekt końca krótkiego romansu z Anną G., o którym pisałem nieopatrznie w ubiegłym tygodniu. Koniec był nieubłagany, a Baba, która właśnie nawiedziła mnie w poszukiwaniu kawy, mówi, że zamiast romansów z nieznaną autorką, powinienem skupić się na tych rzeczywistych, sprawy nie ułatwia. Jak tu romansować, gdy płoną róże? Tfu, lasy, oczywiście.

Czytam do poduszki kilka wywiadów z mądrymi ludźmi i w notatniku już zaczynam kreślić pierwsze projekty bunkra. Może jakiś bank udzieli kredytu? Szanse są, że jeśli scenariusze końca świata się spełnią, bank padnie szybciej niż ja. A bunkry są wieczne.

CZYTAJ TAKŻE: BLOG LESZKA WALIGÓRY

Jedna pani, głosząca rychły koniec kapitalizmu (zdjęcie na tle tarasu domu wykończonego w piaskowcu, wdzianko jak nic od Prady czy innego dostawcy drogich metek), mówi, że świat się rozsypie i odrodzi lepszy. Drugi pan (zdjęcie w garniturze, też z drogą metką) twierdzi, że ci źli inni ludzie, w innych drogich garniturach popsuli świat, ale naprawią go inni mądrzy ludzie, też w drogich garniturach, bo mają wiedzę i doświadczenie (bo nie chodziliby w drogich garniturach). Jest jeszcze działacz ekologiczny, który nawołuje do zmiany tego rozpasanego konsumpcjonizmu, bo wykończymy matkę Ziemię. Działacz protestował już, jak ziemia długa i szeroka, przeciwko budowom elektrowni jądrowych, wiatrowych i węglowych (podróżując na miejsca protestów koleją elektryczną, zwołując się ze znajomymi z wykorzystaniem laptopów z dostępem do internetu i goląc maszynką elektryczną, po wcześniejszym zmiksowaniu mikserem zdrowej żywności opakowanej w pudełka z nie wiadomo czego). Ten sam działacz poleca jazdę na rowerze (produkcja Made in China - baaardzo ekologiczny), autem elektrycznym (skąd wziąć prąd?), a na miejsca spotkań lata paliwożernym samolotem. Jak mi działacz powie, że mam jego wzorem jeść glony, to jak te już się skończą, będzie pierwszym mięsem, jakie wrzucę na ruszt.

Ale do tego potrzebna strzelba. A strzelba potrzebuje nabojów. Pod koniec końca świata raczej trudno będzie nabyć naboje drogą kupna, a po wystrzelaniu wszystkiego co się da zjeść i co będzie chciało zjeść mnie, naboje na pewno się skończą. Choć wiem jak się robi proch, mam obawy, że z jego produkcją mógłbym mieć niejakie problemy. Za mało piję. Bo taki proch robi się z trzech rzeczy, z wykorzystaniem czwartej. Wystarczy saletra - tę znajdzie się w wilgotnych piwnicach, węgiel drzewny - ten to można zrobić w byle ognisku i siarka. Na pewno jest na zapałkach. Zmieszać to wszystko w odpowiednich proporcjach, a proces mieszania wspomóc płynnymi związkami azotowymi. Tu tkwi tajemnica dobrego, polskiego prochu (dobre, bo polskie przez wieki królowało na polach bitew). Jak się kilku Polaków na rauszu brało za sikanie na proch to jego jakość nieporównanie rosła.

Zamiast strzelby lepiej kupię łuk. Porządny bloczkowy, może jeszcze jakiś refleksyjny (nie, nie chodzi o łuk, który nachodzą refleksje) i cały zapas strzał a'la Rambo.

Tylko najpierw trzeba by wykopać schron. Może przy okazji wkopywania roślinności w ogródek? Poszedłem na trawę zamierzając już wbijać paliki i... wiosna! Żaby mi jeszcze za oknem nie rechoczą, widocznie nie mają z czego, ale już nisko przelatujące samoloty dały jasny znak, że wraca lepsze. Nie, proszę państwa, to są za piękne okoliczności przyrody, żeby już się kończyły. W weekend nie będzie żadnego kopania schronów. Będzie kopanie wykopu na kosodrzewinę, wierzbę, trzmielinę...

I wiem, zamiast łuku, kupię akcje producenta łuków. W końcu paru idiotów tak się końca świata przestraszy, że i ja się na tym strachu dorobię i dotrwam do Armagedonu. A potem... potem to już i tak wszystko jedno.

Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski