MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Czym się różni dekanter od karafki?

Kamilla Placko-Wozińska
Aż się baba kawą poranną zachłysnęła, gdy dziad przez zaskoczenie władzę przejął. Sprzed nosa pilota jej zabrał i oświadczył: - Mam dosyć tej polityki i katastrof, poszukam, może coś o zwierzątkach dają…

I skakał tak po kanałach, jakby nie wiedział, że baba z racji pracy swojej codziennie wiadomości różne oglądać musi. Przez dłuższą chwilę milczała zdumiona.

- Nie ma zwierzątek, wracaj na Macierewicza - wydukała w końcu, rozważania snując, czy czasem aby tak po tej trzydziestej rocznicy dziad nie postanowił wbrew niej postępować.

- Co to, to nie - dziad przy swoim obstawał. - O, jest ,,Król Maciuś I"…

- Ale to dla dzieci przecież - baba walczyć postanowiła. - A ja serwisy oglądać muszę, dawaj Macierewicza!

- Chwila, teraz scena fajna będzie, jak król na wojnę ucieknie…
Jak w końcu uciekł, to i Macierewicz skończył, dziad więc w najlepsze na bajkę sobie wrócił. I humor bardzo dobry miał, że teraz już zawsze tak mile dzień zaczynał będzie. A baba te swoje wiadomości to oglądać może, jak z basenu wróci, gdy on śpi jeszcze. Albo niech sobie w internecie sprawdza.

- Jak tak możesz, dziadzie, światem się nie interesować? - baba się dziwiła. - Wiedzieć przecież trzeba, co się dzieje, kto do partii jakiej przechodzi obecnie i kto czemu winnym jest. A wiesz chociaż, kogo Obama jako kontrkandydata obawia się najbardziej?

- Nie wiem - spokojnie dziad odrzekł. - I dobrze mi z tym. A ty to nie wiesz nawet, jak często krokodyle jaja składają, o ile w ogóle wiesz, że składają…
Dużo innych rzeczy za to baba wie, co pozwoliło jej prezent wspaniały na rocznicę zrobić. Tym bardziej się cieszyła, bo dziad tym razem ze swoim prezentem na czas zdążył, co rzadko przez lat trzydzieści się zdarzało. Baba dziadowi dekanter w internecie zmówiła. Z trudem słowo to zapamiętała, ale jak w gazecie swojej porady sommeliera przeczytała (to spec taki od win jest, tego też się baba z gazety dowiedziała), zaraz wiedziała, że to idealny prezent dla dziada. Ów wina dobre lubi i zawsze fachowo butelkę wcześniej otwiera, co by pooddychały sobie. A tu sommel-ier powiedział, że za mało to jest, że dekanter być musi.
Podekscytowana baba paczkę otwierała z dzieckiem razem.

- Co ty, karafkę dziadowi kupiłaś? - pociecha się zdumiała. - I to taką samą, jaką już ode mnie od lat paru macie.

- To żadna karafka nie jest, a dekanter - baba spokojnie tłumaczyła. I na dowód rachunek pod nos podsunęła.

- Karafka. Identyczna, tylko trzy razy droższa - dziecko ramionami wzruszyło. - Ty to się, babo, ale nabierać dajesz!

- Dziecko, nie znasz się. Ale czytać chyba umiesz. Dekanter, tak na rachunku napisane jest - prezentu baba broniła, a pociecha dekanter do karafki zwyczajnej porównywała i różnic znaleźć nie mogła. Ale baba i tak do racji swojej przekonaną była. I słusznie. Jak dziad przyjechał i życzenia sobie złożyli, czas wymiany prezentów nastał. Baba na widok naszyjnika ucieszyła się bardzo, a dziad…

- Babo, naprawdę dekanter mi kupiłaś!? - zachwycony naczynie oglądał. A baba dziecku spojrzenia triumfujące rzucała. - Prawdziwy? Super!
Dużo radości z radości dziada baba miała. Aż do wieczora, gdy jego przyciszony głos usłyszała.

- Mądre dziecko jesteś - mówił do pociechy - że zadzwoniłaś, że baba mi to de coś tam kupiła…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski