Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tydzień Baby: Trudne dni

Kamilla Placko-Wozińska
Kamilla Placko-Wozińska
Najpierw delikatnie zabolało, jak baba z roweru zeszła po spinningu. Pomyślała, że jak popływa, trochę mięśnie porozciąga to przejdzie. Ale nie. Bolało nadal, tylko jakby trochę bardziej. A potem to już z godziny na godzinę gorzej było. W plecy babie coś wlazło.

Do pracy zgięta bólem dotarła i usztywniona.

– Co się stało? – kolega się zaniepokoił. No to opowiedziała. Wysłuchał, głową pokiwał.

– To nie od spinningu, ani pływania – oświadczył, a baba się zainteresowała, bo kolega ów to z działu sportowego jest, na kontuzjach więc dobrze się zna. – Od pesela tak się stało…

– Co to pesel ? – baba spytała, sądząc, że owo pojęcie widać znaczeń więcej ma.

– Nie wiesz? Każdy ma go przecież. Zajrzyj do dowodu, data urodzenia też tam jest…

Mało, że już bardzo bolało, to zabolało jeszcze bardziej. No i w miarę upływu tygodnia, coraz gorzej było.

Pokarało babę na ten przykład za to, że z dowcipów o komisji wyborczej się śmiała. Też jej program jeden w komputerze siadł. Z tych dowcipów to razem z przyjaciółką się śmiały, co graficzką jest. Owej też program siadł, jak już dzieło jedno skończone miała i niezapisane.

Najbardziej to babę znieczulica wokół panująca bolała. Koleżanki baby może przez chwilę współczucie okazały, a potem jedną ucho rozbolało, synek drugiej noc całą kaszlał, a na trzecią migrena i ból żołądka spadły. Dziad w dziedzinie znieczulicy przodował jednak. Słyszała baba jak przyjacielowi przez telefon się żalił, że ciężko ma, bo baba strasznie marudzi.

– Bo dziad to naukowiec jest, a oni to na sobie skupieni tacy są. Egoiści... – przyjaciółka baby postawę dziada napiętnowała.

Jakoś ów chyba w cierpienie baby do końca nie wierzył, bo kolegę zaprosił, co z konferencji w Żywcu wracał. Stała więc baba wygięta taka nad kuchnią, żeby przed znajomym nowym źle nie wypaść i same złe myśli miała. O dziadzie. I naukowcach.

Gdy gość przybył, miło się babie zrobiło, bo plecami jej przejęty bardzo się okazał. Maści polecał. I plastry rozgrzewające. Pomyślała sobie baba, że widać nie wszyscy naukowcy egoistyczni tacy są. No to i baba zainteresowanie gościem wykazała, kłamstewko nawet rzuciła takie, że ludzie nauką się parający, to bardzo zapracowani są, co jej imponuje. Kolega dziada mało skromnie dodał, że rozumie. I że inżynierowie i lekarze to też na szacunek zasługują. I nauczyciele.

– Ale najgorsi to ci od sportu są! – kolega od pesela się babie przypomniał. – Jak już się odezwą to głupio…

Cisza dziwna zaległa. Dziad w końcu ową przerwał:

– Nie mówiłem ci? Wojtek na konferencji łuczników bloczkowych był…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski