Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zapiski na kaftanie: Dobranoc, spokojnych świąt

Leszek Waligóra
Leszek Waligóra
Grzegorz Dembiński
Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie to będą pierwsze takie święta.

Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie to będą pierwsze takie święta. Pierwsze święta, gdy świadomie będzie mi kogoś brakować. Owszem, brakowało też jako dziecku, ale to nie było to samo. Kiedy dorastasz, niby uczucia blakną... Niby. To będą pierwsze takie święta, gdzie nie raz i nie dwa oczy uciekną do tego pustego nakrycia przy stole. Tego nakrycia, które nie będzie czekać symbolicznie, nie będzie czekać na kogoś, kto może z nagła do drzwi zapukać. Na żadnego uchodźcę, żadnego włóczęgę, żadnego wędrowca. To będzie nakrycie, przy którym zawsze ktoś był, a teraz Go nie będzie. Kogoś kto zawsze, przez kilkadziesiąt lat, tu był. A teraz go nie ma.

A mówiłem dziś Kamie, że ja nie mogę pisać o niczym osobistym, jak sobie kiedyś postanowiłem. Ale Czytelnik głupi nie jest, on czuje, jeśli coś ma dla ciebie temperaturę płynnego złota - to za tym idzie. Jeśli coś ma dla ciebie temperaturę chłodnika, to jakbyś słów nie cyzelował, gorętsza ta zupa nie będzie. Ziewać nad zupą nie wypada. A pisać o sobie... coś dla siebie zostawić trzeba.

I jak tu tak stać w rozkroku? Przecież pierwsza lekcja od zawsze brzmiała: daj z siebie wszystko. Jak coś robisz, rób to na całego. Całym sercem, całą duszą, głową, tak żeby każdy mięsień na koniec cię bolał, choćbyś tylko głową pracował. Takie robienie ma sens. Jak tak robisz, to nie trwonisz talentu. Choćbyś przegrał, choćby nie wyszło, będziesz wiedział przynajmniej, że jeśli przegrałeś to z kimś lepszym. Ale nic nie zepsułeś, dałeś z siebie wszystko.

A co tak można na całego opisywać? Pracę? Co to ludzi obchodzi? Możesz pisać o swojej analizie świata, przytaczać anegdoty, sypać bon moty, ale bez ognia - to tylko pitu-pitu. Ważysz człowieku słowa, bo pół Polski o polityce gada. I jak czegoś nie powiesz, zawsze kogoś obrazisz. A ile można o polityce? Mnie rozmowy o polityce zwyczajnie mierżą. O polityce gorące rozmowy tylko z Ojcem prowadziłem. Takie, od których żarówki drżały, szyby się trzęsły, a Ojcu ciśnienie rosło. Mnie zresztą też. Ostatnią z nim rozmowę o polityce prowadziłem właściwie już właśnie po to, żeby mu rumieńce na policzki wyszły. Jak można się było tak różnić i tak jednocześnie zgadzać? Tak kłócić i... kochać?

I dlatego nawet pisanie o tej gorącej polityce teraz to marność. Za dużo w tym negatywnych emocji... A ja jakoś te polityczne kłótnie rodzinne dobrze wspominam. Bo można się było różnić i można się było kochać. A trzeba się było żegnać. Na szczęście zdążyliśmy.

Szanowni państwo, trzeba się umieć żegnać. Nie mogąc krzesać ognia, odwieszam Zapiski na kaftanie do szafy. Sami wiecie... w pisaniu musi być życie.

I tego życia, które huknie z całą siłą wraz z „Bóg się rodzi” - Wam życzę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski