Wyremontowany dworzec kolejowy w Luboniu stoi pusty. Na co komu ten budynek?

Były orkiestra, tańce i śpiew oraz uroczyste mowy. Latem ubiegłego roku PKP i władze Lubonia cieszyły się z otwarcia przebudowanego i wyremontowanego budynku dworca za 1,3 mln zł! Radość okazała się krótka. Do tej pory nie jest otwarta ani poczekalnia dla podróżnych, ani WC, ani nawet kasa biletowa! Miały tu także funkcjonować punkty handlowe i ... nic.
PKP tłumaczy, że lada dzień kasa zacznie działać, a na pomieszczenia nie ma chętnych.

Swoją siedzibę ma tu jedynie straż miejska. To tu, gdy leje, czy wieje, schronienia szukać muszą pasażerowie. Wynajem dla niej pomieszczeń przez UM Lubonia to prawdopodobnie jedyne źródło wpływów. Dlatego Dariusz Szmyt, burmistrz Lubonia stawia ostre warunki - albo PKP zacznie coś robić w tej sprawie, udostępni ludności pomieszczenia dworca i jego zaplecze sanitarne, albo on wyprowadzi strażników do innej siedziby!

- Zwracaliśmy uwagę na fakt, że ważnym elementem podnoszącym użyteczność budynku oraz umożliwiającym rozwój kolei metropolitalnej w tej części Wielkopolski będzie wynajem pomieszczeń i jak najszybsze udostępnienie hallu dworca i zaplecza sanitarnego mieszkańcom korzystającym z usług grupy PKP - pisze Dariusz Szmyt do Grupy PKP.- Niestety, mimo interwencji z naszej strony, przy wywiązywaniu się z naszych umów, jak również działań urzędu promujących potencjalnym najemcom tę lokalizację, do nie udało się zapewnić tych funkcji budynku, do których jest przeznaczony.

Co na to przedstawiciel PKP?
- Poczekalnia, toalety i kasa wkrótce będą otwarte dla podróżnych. Firma, która zdecydowała się na wynajem właśnie przechdzi szkolenie z zakresu obsługi kasy i sprzedaży biletów - tłumaczy Artur Michalak, zastępujący zarządcę dworca, który przebywa na dłuższym zwolnieniu związanym z chorobą.

Okazuje się jednak, że na razie nie ma chętnych na najem innych pomieszczeń. Burmistrz Lubonia poleca budynek osobom zainteresowanym prowadzeniem działalności gospodarczej, ale nie on jest jego właścicielem. Na PKP "poskarżył się" więc do ministerstwa transportu, budownictwa i gospodarki morskiej.