Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wypadek na Wierzbięcicach: Trwa proces. "Ta opona musiała spaść" - przyznaje biegły

Agnieszka Świderska
Do tragedii na Wierzbięcicach doszło w marcu 2015 roku
Do tragedii na Wierzbięcicach doszło w marcu 2015 roku Paweł Miecznik
- Ta opona musiała spaść. Nie tylko dlatego, że ja tak twierdzę, ale dlatego, że spadła - przekonywał biegły, który jako ostatni zeznawał w procesie ws. śmiertelnego wypadku na Wierzbięcicach w Poznaniu.

19-letni Dawid J. oskarżony o spowodowanie śmiertelnego wypadku na Wierzbięcicach, w którym zginął 59-letni mężczyzna, a drugi został ranny, tuż zdarzeniu bronił się, że pękła mu tylna opona dojazdowa. Opona jednak nie pękła, tylko spadła z obręczy. Skutek był niemal identyczny: brak kontroli nad samochodem.

- Ta opona musiała spaść - stwierdził kategorycznie biegły, który zeznawał w czwartek w sądzie.

Nie chodzi tylko o to, że jako dojazdowa była węższa o 6 centymetrów od normalnej, co niosło ze sobą pewne ograniczenia choćby te dotyczące gwałtownych manewrów. Dawid J. nie powinien w ogóle zakładać jej na koło, bo była niesprawna. Chodziło o stópkę - część, która utrzymuje oponę na obręczy.

Uszkodzona mogła utrzymać oponę jeszcze na prostym odcinku i przy niedużej prędkości, ale przy 84 km/h, które było na liczniku bmw, nie było na to, zdaniem biegłego, najmniejszych szans.

Broniąca Dawida J. adwokat Monika Imas dopytywała biegłego, czy gdyby opona dojazdowa była sprawna, to też by spadła? I co z prędkością? Skoro dla „dojazdówek” dla bmw dozwolona przez producenta prędkość to 80 km/h, to czy niewielkie przekroczenie mogło mieć aż tak duże znaczenie?

- Sprawna opona przy tej prędkości gdyby o coś zahaczyła, też mogłaby spaść - tłumaczył biegły. - Prędkość nie miałaby takiego znaczenia, gdyby kierowca jechał prosto, ale przy skręcie miała już duży wpływ. Ta opona musiała spaść. Nie tylko dlatego, że ja tak twierdzę, ale dlatego, że spadła.

A feralna opona do tej pory leży w jego laboratorium. Niewykluczone, że sąd zarządzi jej przepadek i zniszczenie. Najpierw musi ogłosić jednak wyrok. Dawidowi J. za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym grozi do 10 lat pozbawienia wolności.

Jego ojcu, Krzysztofowi J., za przyczynienie się do wypadku oraz ucieczkę z miejsca zdarzenia, grozi do 12 lat więzienia.
Biegły był już ostatnim świadkiem, który zeznawał w tej sprawie. Na kolejną, lutową rozprawę, prokurator i obrońcy mają już przygotować mowy końcowe.

Prokurator już wcześniej zapowiedziała, że dla Dawida J. będzie żądać kary bezwzględnej. I to bliższej górnej niż dolnej granicy zagrożenia karą. Za kółko bmw, które kupił dzień przed wypadkiem, wsiadł nie mając żadnych uprawnień. W biały dzień w centrum miasta jechał ponad 80 km/h.

19-letni Dawid J. na wyrok poczeka w areszcie. Sąd nie zgodził się zwolnić go za kaucją. Zrobił to raz, tuż po zatrzymaniu, ale po zażaleniu prokuratury, oskarżony musiał wrócić za kratki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski