Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojna o małpę. Kolejny konflikt dyrektorki poznańskiego zoo z powiatowym lekarzem weterynarii [FILM]

Marta Danielewicz
Marta Danielewicz
Wojna o małpę. Kolejny konflikt dyrektorki poznańskiego zoo z powiatowym lekarzem weterynarii [FILM]
Wojna o małpę. Kolejny konflikt dyrektorki poznańskiego zoo z powiatowym lekarzem weterynarii [FILM] Zbyszek Snusz
Lucjan - kapucynka czubata, która niedawno zamieszkała w azylu dla małp w Starym Zoo przyczyną konfliktu między dyrekcją ogrodu a powiatowym lekarzem weterynarii? - Zoo to nie azyl, czy schronisko dla zwierząt, a pani dyrektor musi przestrzegać przepisów - mówi lekarz, a dyrekcja odpowiada: - Niech lepiej zajmie się pan fermami futrzarskimi i tym co się dzieje na Sielance! U nas zwierzęta mają dobre warunki i są pod naszą opieką.

We wtorek do dyrekcji ogrodu zoologicznego wpłynęło pismo od powiatowego lekarza weterynarii, który chciał dowiedzieć się czegoś więcej na temat nowo powstałego w Starym Zoo azylu dla małp. Do niego trafiła ostatnio małpka kapucynka - Lucjan, zwierzę cyrkowe, które przyjechało do Poznania z cyrku.
W środę w związku z tym odbyła się kontrola jednego z inspektorów powiatowego lekarza weterynarii.

- Z przekazów medialnych dowiedzieliśmy się, że przyjęto do zoo kolejne zwierzę z cyrku i że powstał w ogrodzie przy Zwierzynieckiej azyl dla małp. Naszym obowiązkiem jest pójść i sprawdzić czy wszystko odbywa się zgodnie z prawem. Zwłaszcza, że sami nie zostaliśmy przez dyrekcję zoo powiadomieni o takim transferze. Rozumiem, że pani dyrektor zamiast bezpośrednich rozmów ze mną, woli dialog prowadzić za pośrednictwem mediów - uważa Ireneusz Sobiak, powiatowy lekarz weterynarii w Poznaniu.

Zdaniem dyrekcji ogrodu zoologicznego działania powiatowego lekarza wykraczają poza granice jego kompetencji, a także utrudniają pracę ogrodów. W środę inspektor nie zajął się tylko Lucjanem, zbadał stan wszystkich małp, które mieszkają w azylu w Starym Zoo, a które pochodzą z ośrodka w Holandii.

- Jego obiekcje dotyczą miejsc, z których pochodzą zwierzęta, dziś przebywające w naszym ogrodzie. Pragnę więc poinformować, że instytucja taka jak Adwokaci Zwierząt z Holandii od której dostaliśmy nasze małpy posiada status jednostki zatwierdzonej, która współpracuje z ogrodami zoologicznymi w całej Europie. Jesteśmy dumni, że nasza edukacja, dotycząca poszanowania życia innych istot przynosi efekty i jesteśmy kojarzeni z taką postawą w Europie. Działania powiatowego lekarza są więc ponad miarę. Trudno nam sobie wyobrazić po przesłaniu 4 kilogramów dokumentów do pana Sobiaka, gdzie spełniamy i ministerialne i europejskie dyrektywy, że nasza praca wciąż budzi jakieś jego wątpliwości, gdy w tym samym czasie działają fermy futrzarskie, organizowane są występy cyrkowe. Skoro nie jesteśmy schroniskiem dla zwierząt dzikich, to rozumiem, że do schroniska przy Bukowskiej mamy zawieźć stacjonujące u nas niedźwiedzie? - pyta Ewa Zgrabczyńska, dyrektor poznańskich ogrodów zoologicznych.
- Pani dyrektor czy chce, czy też nie, musi mnie informować o nowo przyjętych zwierzętach do ogrodów zoologicznych. To powiatowy lekarz weterynarii ustala i wyznacza miejsce oraz warunki kwarantanny. A wynika to z przepisów unijnych, dyrektywy regulującej handel i przywóz zwierząt do Polski, których pani dyrektor nie chce przestrzegać. Z kolei to na mnie spoczywa potem odpowiedzialność przed inspekcją europejską za to czy zwierzęta przyjęte do zoo spełniają warunki wynikające z przepisów dla instytucji zatwierdzonych, czyli w naszych ogrodach – zaznacza Ireneusz Sobiak, powiatowy lekarz weterynarii. Wskazuje przy tym, że każde naruszenie tych przepisów może skutkować dużymi konsekwencjami dla ogrodu. Te mogą dotyczyć przede wszystkim wymian z innymi ogrodami zoologicznymi.

- Niech pani spyta w innych ogrodach zoologicznych, jak dyrektorzy muszą się do tych samych przepisów stosować – mówi Sobiak. - To nie jest, że uwziąłem się na ogród. Ja po prostu wykonuję swoją pracę.

Zdaniem dyrekcji zoo, jednostka odpowiada tylko przed swoim właścicielem - czyli radą i urzędem miasta, a o pozostałych mieszkańcach azylu dla małp, powiatowy lekarz weterynarii był informowany. - To miasto Poznań decyduje jak ogród zoologiczny będzie wyglądał i jaki będzie jego kształt. Azylowanie jest powszechną metoda i misją w ogrodach na całym świecie - dodaje Zgrabczyńska.

To nie pierwszy konflikt na linii powiatowy lekarz weterynarii - dyrektor Ewa Zgrabczyńska. Już wcześniej Ireneusz Sobiak miał obiekcje co do przyjęcie niedźwiedzi Cisnej i Baloo do azylu w Nowym Zoo, jak również stworzenia azylu dla lisów, odebranych z ferm futrzarskich i podarowanych przez stowarzyszenie Otwarte Klatki, adopcji psa Bariego i dwóch psów ze schroniska.

- Pan Sobiak pytał nas nawet o los krewetki, która niestety zmarła. Pytał o jej leczenie, utylizację. Brzmi to groteskowo i przekracza to trochę wymiar zwykłej kontroli urzędniczej - twierdzi Zgrabczyńska.

- Nie chodzi o los jednej krewetki. Pytanie dotyczyło grupy skorupiaków, które pojawiają się w zoo i natychmiast znikają. Jaki był ich los. W pytaniu nie było mowy jednej krewetce! - ripostuje Sobiak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski