Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tydzień Baby: Tak babie wyszło fajnie, że do Ameryki poleci

Kamilla Placko-Wozińska
Kamilla Placko-Wozińska
Tak babie wyszło fajnie, że do Ameryki poleci. Na wybory prezydenckie akurat. Rok ponad minął od czasu, gdy przyjaciel ją zaprosił. Że mieszkanie daje i samochód do zwiedzania pożyczy też. I że osobę towarzyszącą zabrać baba może.

Wybór na przyjaciółkę zaraz padł z przyczyn kilku - dziad by przedrożył, no i zaproszenie lata nie obejmowało, bo owe to kolega w kraju spędza. A jesienią to dziad pracuje.

Długo tak sobie o podróży mówiły jedynie, bo bilety możliwości przekraczały wszelkie, aż młody człowiek znalazł im. Że jak poprzesiadają się trochę, to za połowę ceny się da. No więc poprzesiadać się postanowiły.

Trudności przy wypełnianiu formularza wizowego się zaczęły, co to go elektronicznie wysłać można jedynie. Nie dowierzały najpierw własnemu angielskiemu pytania czytając. Ale w chmurce po prawie polsku sprawdzić można było. I faktycznie urzędnicy amerykańscy wiedzieć chcieli, czy baba chorób wstydliwych nie ma, tudzież psychicznych. I czy z organizacją terrorystyczną nie sympatyzuje czasem. O sprzedaż uranu też pytali.

- A w porwaniu dziecka udziału nie brałaś przypadkiem? - baba dopytywała.

- Cudzego czy własnego? - przyjaciółka dociekała. Ale zaraz odpowiedziała sobie: - Obojętne, w żadnym nie brałam przecież.

A potem to już najprzyjemniejsze było, czyli zakupy, bo do konsula na rozmowę udać się miały.

- Wyglądać musimy, nie ma co szczędzić - baba oceniła, gdy koleżanka przy zakupie szpilek drogich się zawahała. - Kawę z konsulem pić będziesz, na pytania odpowiadać, to odruchowo nogę na nogę założysz i buty pokażesz…

- Nawet jak konsul kobietą się okaże, to widać, że ciuchy nie byle jakie mamy - koleżanka z zadowoleniem w pociągu do Warszawy oceniła.

W ambasadzie żadnej tam kawy z konsulem i pogawędek nie było. Do okienka podeszły tylko. Na minuty pół.

- Czy była już pani w USA? - pytanie do koleżanki padło.

- Tak, raz służbowo - owa wyjaśniła. - Przeprowadzałam wywiad z…

- Dziękuję, to wszystko - odpowiedź grzeczna padła, a na licu przyjaciółki zawód objawił się wielki.

- Jak już do tej stolicy tyle jechałam, to mogła chociaż posłuchać, że z Johnem Cleesem - w pociągu się pożaliła.

Ale co tam, wyjazd się zbliża. Dziad tylko jakoś tak marudzić zaczął. Że przyjaciel to z grzeczności zaprosił jedynie, a one zaraz pakować się zamierzają. Że komuś tak na głowę się zwalać to nie wypada nawet. A samochód pożyczać to nie przystoi...

- On bardzo się cieszy na nasz przylot - baba protestowała. - Że nikt go nie odwiedza, mówił. O, patrz dziadzie, napisał właśnie!

Wiadomość baba miała. To i czytać głośno zaczęła: Termin Twojego przyjazdu zbliża się nie…, nie…

- Co za nie? - dziad w komputer łypnął i zaraz z radością doczytał: - Nieubłaganie...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski