– Co ty, babo – dziecko uspokoiło. – Zatrucie to banalne pewnie jest…
Że niby skąd zatrucie takie, baba dopytywała, a pociecha, że z jedzenia pewnikiem, co uraziło babę bardzo, bo ona na święta gotowała.
Dziad gorączki dostał. I bólu głowy i gardła też.
– Grypę dziad na szczęście ma! – z radością baba obwieściła, a ów dla odmiany urażonym się poczuł, że z choroby jego baba radość czerpie.
Ale jakby tak podsumować, to święta radosne były. Dziad to się nawet z prezentu ucieszył, co z nim kłopotów wiele baba miała.
– Co dziadowi kupić mam? – dziecka pytała. – Jakby nie patrzeć, to on wszystko ma przecież…
Pociecha radę taką miała, żeby w Internecie poszukać. No to baba hasło „prezenty dla męża” wrzuciła. A jak jej się ukazały, to zaniemówiła aż z wrażenia.
– Całkiem śmieszne te koszulki… – wydukała w końcu głosem grobowym raczej, bo jedna na ten przykład napis miała: „Nie piorę, nie sprzątam, ale jestem bogiem miłości”.
– I gdzie by dziad w koszulce takiej poszedł? – pociecha nosem pokręciła. – Studentom wykładać? Te bokserki w usteczka czerwone być ewentualnie mogą, bo ich widać nie będzie…
– No, co ty, dziecko – baba zaprotestowała. – A jak dziad nogę złamie i z ulicy do szpitala trafi?
– To może raczej w dziale „prezenty dla taty” szukać powinnaś? – dziecko podpowiedziało. Też nie wyszło, bo pierwszy skok na bungee się pokazał.
Ale baba znalazła, bez podpowiedzi – dwugodzinny trening bilarda z mistrzem Polski. Dziad najwyraźniej się ucieszył.
– W dziale dla dziadka szukałaś? – pociecha szeptem się odezwała bacznie, krytycznie jakby rybie co ją baba upiekła się przyglądając. I dodała: – Najlepszy prezent to mistrzowi temu zrobiłaś, się ubawi…
Ale co tam, ze świąt baba zadowolona jest bardzo, w niepamięć nawet długie grzebanie dziecka widelcem w talerzu puściła. I miny, które robiło, gdy na przykład gęś prawie upieczoną baba podała. Inni zadowoleni być się zdawali.
Teraz za menu sylwestrowo-noworoczne się wzięła. Z zapałem w kuchni działa, choć nie wszystko wychodzi jakby chciała, ale do tego to dziecku w życiu się nie przyzna.
Z doprawieniem zupy problemy pewne miała. Gdy prawie zięć w kuchni się pojawił, jemu pożalić się postanowiła.
– Dosypuję i dosypuję, a całkiem bez smaku jest…
– Zupełnie? – prawie zięć się upewnił. A gdy baba, zrozpaczona coraz bardziej potaknęła, odparł:
– To świetna wiadomość jest...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?