– Nie, Gustaw wozem wyjechał – burknął tylko, co babie niewiele wyjaśniło. Dopiero, gdy dziad na ścieżkę rowerową na Kaponierze wskazał, pustą całkiem, a szeroką za to na sześć pasów dla cyklistów, skrót myślowy pojęła. Bo Gustaw to kolega jest, rowerzysta zapalony i walczący. O kolejne ścieżki.
– Trochę powiało, popadało, to on i jemu podobni w auta się przesiedli – dziad kontynuował. – Jak prezydent koniecznie chce, to niech im te ścieżki na lato robi jedynie...
Ale co tam, dzielnie baba te korki zniosła, bo duchem to w Kalifornii jeszcze była. Gdzie podobało jej się bardzo, gdzie rzeczy niesamowite widziała.
– Zatrzymaj się! Niedźwiadki tu oswojone mają – na drodze do przyjaciółki dnia pewnego krzyknęła. I faktycznie, za płotem dwa misie się bawiły. Zaraz zdjęcia robić pobiegły. Niewiele im się udało, bo niedźwiedzica wyszła i z małymi przez płot czmychnęła.
– Wiejmy lepiej, wyjdą właściciele to pretensje mieć będą, że przez nas zwierzaki uciekły – przyjaciółka poradziła. A miły Amerykanin podszedł i powiedział, że nierozsądnie tak podchodzić, bo matka zaatakować mogła przecież.
– Taka oswojona? – baba się zdziwiła. I dopiero nogi się pod nią ugięły, bo niedźwiedzie dzikie całkiem się okazały, a penetrowały śmietnik zamkniętego po sezonie domu letniskowego. I kojoty baba widziała, i uchatki, czyli foki takie, a nawet walenie oceanem płynące. Takie tam rzeczy mają.
Przyjaciel, co go baba z przyjaciółką odwiedzały, dużo im pokazał. Podobało się babie, jak na barbecue je do saloonu, co to w nim co wieczór bluesa grają, zabrał. Ale najbardziej jak na koncert syna. Biletów kupować nie musieli, bo muzyk wyszedł, wprowadził.
– Ale fajnie! – baba się zachwycała. – Kiedyś tak koledzy muzycy na występy swoje wpuszczali…
– Dzisiaj dinozaury na nich mówią – przyjaciółka kąśliwie dodała.
Jak tylko na sali się znaleźli i pierwsze dźwięki muzyki bluegrass, do country podobnej padły, atmosfera całkiem babę wciągnęła.
– Wspaniale, potańczymy! – wykrzyknęła, celem muzyki zagłuszenia. Przyjaciel, co gościnny bardzo był, dziwnie jakoś na babę łypnął. Przyjaciółka, co po zwiedzaniu na kolano narzekała, pioruny w oczach miała. Ale na szczęście człowiek młody w stronę baby już zmierzał. A co, tam, że taki młody, nie chcą przyjaciele, to z nim baba potańczy. Uśmiechnęła się więc zachęcająco. Coś do baby powiedział, na sufit wskazując jakby. Pewnie, że podrzuty będą, pomyślała. Ale głos miły przez muzykę się przebił:
– Na górę iść pani może, tam miejsca siedzące są...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?