Pierwotnie bowiem tegoroczny finał miał się rozpocząć... pod ziemią. Konkretnie w jednej z katowickich kopalń. "Spod ziemi wyjechałby Jurek Owsiak i potem akcja przeniosłaby się na scenę, powiedzmy pod Spodkiem czy w inne miejsce. Wszystko to transmitowane na całą Polskę. Do tego telewizyjne reklamówki i tysiące billboardów z hasłem: "Start orkiestry w Katowicach!" - pisze Judyta Watoła w katowickim dodatku "Gazety Wyborczej".
Co stało się dalej? - Ludzie z Orkiestry chcieli symbolu: kopalni, Spodka. My mieliśmy swoją wizję: chcieliśmy pokazać inną twarz Katowic, a nie utrwalać stereotyp miasta pełnego kopalń - mówi Waldemar Bojarun, rzecznik magistratu. Ale to tylko część prawdy, bo według nieoficjalnych informacji z fundacji Jurka Owsiaka, Katowice napisały do niej, że "teren Katowic to w 60 procentach lasy, więc władze miasta sugerują zmianę lokalizacji Finału. Jeśli fundacja odmówi, miasto będzie zmuszone wycofać się z przedsięwzięcia". - I niby co? Na starcie Finału mamy dawać transmisję z lasu? Jurka z koszem grzybów czy jak? - zastanawiał się pracownik fundacji.
Zdaniem autorki artykułu, wysyłanie Owsiaka do lasu było tylko pretekstem, by wycofać się z dofinansowania przedsięwzięcia kwotą 300 tysięcy złotych. Tyle trzeba było dołożyć do organizacji Finału i na samolot, którym z Pyrzowic Owsiak wróciłby na drugą część finału do Warszawy. Gdy Katowice wycofały się, zgłosił się Poznań. Jak Urząd Miasta dowiedział się o kłopotach fundacji ze Ślązakami? Zastępca prezydenta Poznania Sławomir Hinc nie chciał wczoraj ujawnić szczegółów, ale dumy z operacji "przejęcie Orkiestry" ukryć nie potrafił.
"Katowice pożałowały pieniędzy, choć wydatki na Orkiestrę byłyby i tak dwa razy mniejsze niż te wydane na zabawę sylwestrową. Słynni ze skąpstwa poznaniacy nie pożałowali. Będą za to mieli reklamę na całą Polskę, za którą normalnie musieliby płacić grube miliony, bo w porze największej oglądalności. Stosunkowo niewielkim kosztem poznaniacy udowodnią, że żyją w mieście wielkich wydarzeń. Mieszkańcy Katowic obejrzą je sobie w telewizorach, bo za oknem nic takiego u nich nie widać" - gorzko konstatuje Judyta Watoła.
Takie opinie zapewne łechcą poznańską dumę. Ja jednak wstrzymam się z entuzjazmem do czasu dzisiejszego spotkania prezesa Polskiego Radia z ministrem kultury i dziedzictwa narodowego w sprawie innej orkiestry - poznańskiego Amadeusa. Jeśli minister dołoży do jej funkcjonowania ćwierć miliona złotych, jej przyszłość będzie nareszcie zabezpieczona. Wyproszenie w mało eleganckim stylu finału orkiestry Owsiaka przez Katowice to bowiem jedynie utrata okazji do promocji. Zagrożenie bytu orkiestry Agnieszki Duczmal to dla Poznania groźba utraty czegoś więcej - reputacji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?