Od czasu wielkiego sukcesu filmu "Faraon" (1966), nominowanego wówczas do Oscara, reżyser nosił się z zamiarem ekranizacji "Quo vadis". Zamiar ten zrealizował po 33 latach. Uroczysta światowa premiera filmu odbyła się w Watykanie, z udziałem Jana Pawła II.
Prezentowany dzisiaj rysunek powstał natomiast na zamówienie Muzeum Kinematografii w Łodzi, gdzie odbywała się łódzka premiera "Quo vadis" (2001). Miałem przyjemność widzieć tam zarówno reżysera, jak i aktorów odtwarzających czołowe role, samo zaś muzeum prezentowało fragmenty filmowej scenografii i kostiumy bohaterów. O efekcie końcowym tej największej w historii polskich filmów produkcji mówi się niestety nie najlepiej. Budżet 76 mln zł oczywiście ma się nijak do 103 mln dolarów, za które reżyser Ridley Scott zrealizował w tym samym czasie "Gladiatora", (dodajmy: laureata 5 Oscarów), jednak zarzuty krytyków i publiczności dotyczą innej sfery.
Ubolewano nad słabą grą aktorską, zbytnią teatralnością scen, mało nowoczesną metodą filmowania i kiepskimi efektami komputerowymi. Krytykowano też podjęcie - jako głównego wątku - dramatu władzy zamiast wartości hołubionych przez widzów, jakim są męstwo i odwaga. (patrz: "Gladiator").
O ile "Faraona" kręcono 3 lata, film "Quo vadis" powstał w niecały rok. Do ciekawostek należy autentyczny pożar na planie "płonącego Rzymu" oraz kłopoty ze zbyt leniwymi lwami, które nie chciały atakować chrześcijan. Film realizowano w Tunezji, Francji, Włoszech i w Polsce. Sława reżysera sprzed lat nie wystarczyła niestety tym razem, by rzucić widzów na kolana.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?