Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stan wspomnień

Kamilla Placko-Wozińska
Miało być jak zawsze. Ot, takie zwykłe spotkanie. A spotkaniem historycznym się stało. Przez kolegów z gazety baby, co to w Magazynie poprzednim cykl nowy rozpoczęli stanu wojennego dotyczący.

- To już trzydzieści lat będzie! - przyjaciółka jedna zagaiła. I zaraz wspomnienia się zaczęły. Baba, że w nocy z dziadem, co mężem nie był jeszcze, wracali i czołgi na ulicach stały. Koleżanka, że kroki ciężkie na schodach ją obudziły, bo sąsiada internować przyszli.

- A to pamiętacie? Orła wrona nie pokona! - przyjaciółka obwieściła.

- Pewnie, i jeszcze: wrona skona! - następna dodała.

- Wrona kracze, naród płacze - baba też swoje do dodania miała. Na te słowa drzwi od pokoju z impetem się otworzyły i dziecko w progu stanęło.

- O, nawet nie słyszałam jak weszłaś - baba na powitanie rzekła, bo pociecha choć gniazdo rodzinne dawno opuściła, klucze swoje nadal ma.

- Za to ja wszystko słyszałam - dziecko tonem nieprzyjaznym wielce się odezwało. - Wstydu nie macie…

- Dlaczego? - przyjaciółka się zdumiała. Reszta milczała znacząco.

- O wronie słyszałam, żenujące to było, tak się nabijać - dziecko wyjaśniło. Baba oniemiała. Koleżanki też.

- Jak ty dziecko wychowałaś? - jedna szeptem spytała. Baba odparła, że całkiem inaczej. A dziecko oskarżało dalej:

- Świetny facet to jest. I ludzi uratował…

- Generał? - groza w głosie przyjaciółki się pojawiła.

- Jeszcze nie generał. Kapitan Wrona, pilot nasz znakomity - pociecha odparła i śmiech się rozległ ogólny. Dziec-ko też się śmiało, gdy dowiedziało się, że o Wojskowej Radzie Ocalenia Narodowego hasła owe były.

- Twój chrzest dobrze pamiętam - przyjaciółka do dziecka się zwróciła. - Wojtek z Niemiec przyjechał i golfem cię wiózł. Mówiliśmy, że to znak, że samochodami dobrymi jeździć będziesz.
Pociecha westchnęła. Baba też, bo jak owa w domu rodzinnym się pojawiła, to jak nic wóz pożyczyć chce.

- Z chrztem to ja teraz problem mam. Matką chrzestną będę - koleżanka temat zmieniła. I zaraz zastanawiać się zaczęły, co też dziecku takiemu kupić należy.

- No i nauki kościelne odbyć pewnie musisz - baba dodała. A koleżanka, że wie wszystko, bo u proboszcza właśnie była, co sytuacją trudną się okazało, gdyż parafia wiejską jest i wszyscy właściwie się znają.

- O zaświadczenie prosić chciałam - cel wizyty w biurze parafialnym wyjaśniła. - Matką chrzestną zostać mam…

- To miło. Ale ja coś panią rzadko w kościele widuję - proboszcz odparł.
No to koleżanka wyjaśniła, że ona to najczęściej w Poznaniu do kościoła chodzi. I zaraz żal jej się księdza zrobiło, że pomyśli, że tylko poza parafią się modli.

- Jak tak spaceruję po polach naszych, to się modlę, że taki piękny świat pan Bóg nam stworzył - wyznała. - A pan Bóg jest wszędzie, to i słucha.

- Pięknie, pięknie - proboszcz głową pokiwał.

- A jak do lasu wejdę, to zaraz modlić się zaczynam - przyjaciółka kontynuowała, bo widziała, że dobrze idzie. - Tak, w lesie to najlepiej mi się modli…

- Pięknie… - proboszcz powtórzył i zaraz dodał: - No to niech się pani po zaświadczenie uda do leśniczego…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski