- To już trzydzieści lat będzie! - przyjaciółka jedna zagaiła. I zaraz wspomnienia się zaczęły. Baba, że w nocy z dziadem, co mężem nie był jeszcze, wracali i czołgi na ulicach stały. Koleżanka, że kroki ciężkie na schodach ją obudziły, bo sąsiada internować przyszli.
- A to pamiętacie? Orła wrona nie pokona! - przyjaciółka obwieściła.
- Pewnie, i jeszcze: wrona skona! - następna dodała.
- Wrona kracze, naród płacze - baba też swoje do dodania miała. Na te słowa drzwi od pokoju z impetem się otworzyły i dziecko w progu stanęło.
- O, nawet nie słyszałam jak weszłaś - baba na powitanie rzekła, bo pociecha choć gniazdo rodzinne dawno opuściła, klucze swoje nadal ma.
- Za to ja wszystko słyszałam - dziecko tonem nieprzyjaznym wielce się odezwało. - Wstydu nie macie…
- Dlaczego? - przyjaciółka się zdumiała. Reszta milczała znacząco.
- O wronie słyszałam, żenujące to było, tak się nabijać - dziecko wyjaśniło. Baba oniemiała. Koleżanki też.
- Jak ty dziecko wychowałaś? - jedna szeptem spytała. Baba odparła, że całkiem inaczej. A dziecko oskarżało dalej:
- Świetny facet to jest. I ludzi uratował…
- Generał? - groza w głosie przyjaciółki się pojawiła.
- Jeszcze nie generał. Kapitan Wrona, pilot nasz znakomity - pociecha odparła i śmiech się rozległ ogólny. Dziec-ko też się śmiało, gdy dowiedziało się, że o Wojskowej Radzie Ocalenia Narodowego hasła owe były.
- Twój chrzest dobrze pamiętam - przyjaciółka do dziecka się zwróciła. - Wojtek z Niemiec przyjechał i golfem cię wiózł. Mówiliśmy, że to znak, że samochodami dobrymi jeździć będziesz.
Pociecha westchnęła. Baba też, bo jak owa w domu rodzinnym się pojawiła, to jak nic wóz pożyczyć chce.
- Z chrztem to ja teraz problem mam. Matką chrzestną będę - koleżanka temat zmieniła. I zaraz zastanawiać się zaczęły, co też dziecku takiemu kupić należy.
- No i nauki kościelne odbyć pewnie musisz - baba dodała. A koleżanka, że wie wszystko, bo u proboszcza właśnie była, co sytuacją trudną się okazało, gdyż parafia wiejską jest i wszyscy właściwie się znają.
- O zaświadczenie prosić chciałam - cel wizyty w biurze parafialnym wyjaśniła. - Matką chrzestną zostać mam…
- To miło. Ale ja coś panią rzadko w kościele widuję - proboszcz odparł.
No to koleżanka wyjaśniła, że ona to najczęściej w Poznaniu do kościoła chodzi. I zaraz żal jej się księdza zrobiło, że pomyśli, że tylko poza parafią się modli.
- Jak tak spaceruję po polach naszych, to się modlę, że taki piękny świat pan Bóg nam stworzył - wyznała. - A pan Bóg jest wszędzie, to i słucha.
- Pięknie, pięknie - proboszcz głową pokiwał.
- A jak do lasu wejdę, to zaraz modlić się zaczynam - przyjaciółka kontynuowała, bo widziała, że dobrze idzie. - Tak, w lesie to najlepiej mi się modli…
- Pięknie… - proboszcz powtórzył i zaraz dodał: - No to niech się pani po zaświadczenie uda do leśniczego…
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?