Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śmiertelnie pchnął nożem swojego pracodawcę w Trzciance. Ivan K. skazany

OPRAC.:
Paweł Antuchowski
Paweł Antuchowski
PAP
PAP
Ivan K. wcześniej został skazany na 25 lat pozbawienia wolności.
Ivan K. wcześniej został skazany na 25 lat pozbawienia wolności. archiwum/zdjęcie ilustracyjne
Na karę 15 lat więzienia skazał we wtorek Sąd Apelacyjny w Poznaniu 59-letniego obywatela Ukrainy Ivana K. Mężczyzna w grudniu 2021 roku w Trzciance śmiertelnie pchnął nożem swojego pracodawcę. Wyrok wydany we wtorek jest już prawomocny.

Spis treści

Jak relacjonuje Polska Agencja Prasowa, do zdarzenia doszło w połowie grudnia 2021 roku w hotelu pracowniczym. Rano policja otrzymała informację o zranieniu 72-letniego mężczyzny. Sprawca zadał ofierze cios nożem w podbrzusze. 72-latek zmarł w szpitalu w wyniku odniesionych obrażeń.

Sprawca, 57-letni wówczas obywatel Ukrainy Ivan K. pozostawił na miejscu zdarzenia narzędzie zbrodni i zbiegł, ale w ciągu trzech godzin od ataku został zatrzymany przez policjantów. 57-latek, pracownik firmy należącej do ofiary ataku, w momencie zatrzymania miał 2,6 promila alkoholu w organizmie.

Czytaj więcej: Był pijany, kiedy usłyszał, że ma się wynosić. Kulisy zabójstwa w Trzciance

Prokuratura przedstawiła Ivanowi K., zarzut zabójstwa 72-letniego mężczyzny.

– Podejrzany przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu. Złożył wyjaśnienia, które jedynie w części są zgodne ze zgromadzonym materiałem dowodowym

– informowała wtedy prokuratura, cytowana przez PAP.

Sąd okręgowy skazał Ivana K. na karę 25 lat więzienia

We wrześniu 2021 roku Sąd Okręgowy w Poznaniu skazał nieprawomocnie mężczyznę na karę 25 lat więzienia. Apelację od tego wyroku złożyła obrona oskarżonego domagając się zmiany kwalifikacji prawnej czynu z zarzutu zabójstwa na spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, którego następstwem jest śmierć człowieka, i wymierzenie możliwie jak najłagodniejszej kary. We wtorek, 10 stycznia, sprawę rozpoznał Sąd Apelacyjny w Poznaniu.

– To, że stała się tragedia nie ulega wątpliwości. To, że sprawcą tej tragedii jest oskarżony - też nie ulega wątpliwości. Ale między tym sprawstwem a kwalifikacją prawną czynu jest cała gama przecież różnych motywów, kwalifikacji, różnych odniesień i rozważań, czego sąd pierwszej instancji w ogóle nie wziął pod uwagę

– mówiła adw. Żanna Dembska w mowie końcowej.

Zadał cios, ale nie chciał zabić?

Adwokat wskazała, że zawarty w akcie oskarżenia zamiar bezpośredni oparty jest jedynie na tym, że pchnięcie nożem „było silne”.

– Gdyby ten nóż został wbity dosłownie centymetr wyżej, czy centymetr niżej, nie doszłoby w ogóle do żadnej tragedii, bo kwestia była taka, że została przecięta tętnica. Teraz pytanie: czy ten prosty K., bo bardzo to prosty człowiek, miał taki zamiar, żeby uderzyć tak, żeby trafić w tętnicę? Czy on w ogóle był w stanie mieć taką analizę sytuacji, czy taką analizę przeprowadził choćby przez chwilę? Czy po prostu, kiedy mu nie zapłacono i wyrzucono wczesnym rankiem z tego hotelu, czy on po prostu złapał nóż, który leżał na stole i uderzył, ale czy to jest zamiar bezpośredni? W jakimkolwiek wariancie?

Pchnął nożem, bo nie dostał wypłaty

W ocenie obrony sąd pierwszej instancji uznał, że to nie ważne, jakie były okoliczności towarzyszące, to nie prawda, że mogło być jakiekolwiek silne wzburzenie z uwagi na brak rozliczenia.

– Sytuacja jest taka - przyjeżdżają wyrzucić człowieka z domu, tak, jest on pod wpływem alkoholu, ale domaga się rozliczenia za pracę, swoich pieniędzy

– mówiła obrończyni.

– Sąd pierwszej instancji mówi: to nie prawda, bo z kwitów wynika, że wszystko zostało rozliczone, ale świadek zeznaje wprost, że metodą jej ojca, nieżyjącego pokrzywdzonego, było to, że zostawiali in blanco podpisane kwity i to się wypełniało, kiedy i jak było wygodnie i kwoty się wpisywało, jakie się chciało, i w ten sposób żaden pracownik nie mógł mieć żadnych roszczeń, bo wszystko było uzupełnione. Sąd się nad tym w ogóle nie pochylił

– dodała.

Obrońca wskazała także, że w jej ocenie sąd bezkrytycznie ocenił zeznania świadka, który stał się jedynym beneficjantem pokrzywdzonego.

– Jeżeli ktoś staje się beneficjentem dużego majątku, właścicielem dużego majątku, z pominięciem pokrzywdzonego rodziny, wszystkich osób, tylko on w wyniku tej śmierci - to choćby z tego względu trzeba wszystkie jego zeznania i twierdzenia przeanalizować z dużą dozą ostrożności, a nie przyjąć od razu, że wszystko co mówi jest prawdą, przecież pozostają niektóre jego fragmenty w sprzeczności w zależności, czy zeznania składał w postepowaniu przygotowawczym czy w sądzie

– zaznaczyła.

Obserwuj nas także na Google News

Kara nieadekwatnie wysoka?

Dodała, że nieadekwatna jest taka wymierzona oskarżonemu kara.

– 25 lat? Przecież przy rzeczywiście okrutnych nieraz zabójstwach, różnych sytuacjach, wymierza się karę zdecydowanie inną, a tu 25 lat? Dlatego, że co? Że jest Ukraińcem? Że tak naprawdę nie ma tu nic do powiedzenia? Bo to takie trochę robi wrażenie, że on tu nie ma nikogo, kto by go wsparł, spróbował choćby mu pomoc. On nawet nie potrafił podjąć tej swojej obrony, bo był tak zrezygnowany

– podkreśliła.

Prokurator Maciej Grygiel wskazał natomiast, że sąd pierwszej instancji dokonał prawidłowej oceny zarówno dowodów zebranych w sprawie, jak i ustaleń stanu faktycznego. Zaznaczył, że kara wymierzona oskarżonemu przez sąd pierwszej instancji jest karą odpowiednią i adekwatną.

Sąd Apelacyjny w Poznaniu wydał we wtorek prawomocny wyrok w tej sprawie i skazał oskarżonego na karę 15 lat pozbawienia wolności. Sędzia Henryk Komisarski podkreślił w uzasadnieniu wyroku, że nikt nie kwestionował w tej sprawie winy oskarżonego, a argumenty sformułowane przez obronę w apelacji były, zdaniem sądu, lokowane w taki sposób, że nie miały żadnego znaczenia dla rozstrzygnięcia sprawy.

– Nie kwestionując samego sprawstwa, co do zadania ciosu nożem pokrzywdzonemu, obrońca w zarzucie obrazy prawa procesowego, podjęła próbę jakby podważenia ustaleń sądu co do tego, że oskarżony był osobą nadużywającą alkoholu (…) Niemniej, to, że oskarżony jest osobą nadużywającą alkoholu, która często w pracy była pijana - to wynika po prostu z akt personalnych samego oskarżonego. Poza tym sam oskarżony w swoich wyjaśnieniach przyznał się do tego, że notorycznie nadużywa alkoholu i że to jest jego słabość

– mówił sędzia i dodał, że także biegli w swojej opinii zaznaczyli, że jest on osobą uzależnioną.

Zdaniem sądu Ivan K. chciał zabić

Obrona w apelacji starała się także podważyć m.in. zamiar oskarżonego. Zdaniem Sądu Apelacyjnego oskarżony zadając ten cios działał z zamiarem i to bezpośrednim pozbawienia życia pokrzywdzonego.

– Ten cios, jak podkreślał sąd okręgowy, był ciosem bardzo mocnym, po drugie zadanym nożem, którego ostrze wynosiło 20,5 cm, to był bardzo długi nóż. Po trzecie, jak stwierdził biegły, cios został zadany z dużą siłą, o czym świadczy nie tylko to, że po uderzeniu ostrze oddzieliło się od rękojeści i ostrze zostało w ciele pokrzywdzonego, ale również to, do jakich obrażeń doszło – to był cios, który można użyć takiego sformułowania „zdemolował organy wewnętrzne" pokrzywdzonego

– podkreślił sędzia.

Zobacz też: Ugodził nożem i doprowadził do śmierci 25-latka. Nastolatek wraz z kolegą stanął przed kaliskim sądem

Odnosząc się do wymiaru kary, sędzia zaznaczył, że kara 25 lat więzienia, jak i kara dożywotniego pozbawienia wolności są to kary tzw. szczególne, mające eliminować też sprawców z życia społecznego. Zdaniem Sądu Apelacyjnego kara 15 lat więzienia jest karą adekwatną za czym, którego dopuścił się oskarżony.

– Poza tym, że ten cios ewidentnie zmierzał do umyślnego i to z zamiarem bezpośrednim pozbawienia życia pokrzywdzonego, to jednak nie można wyróżnić tu jakiegoś drastycznego działania, uporu. Zresztą jak sąd I instancji podkreśla, był to zamiar nagły, który powstał w sytuacji, kiedy pojawił się pokrzywdzony ze swoim zastępcą po to, żeby doprowadzić do usunięcia oskarżonego z jego miejsca pobytu w hotelu robotniczym

– mówił sędzia.

– Sąd przyjmuje, zgadzając się z sądem okręgowym, że była to po prostu zemsta, odegranie się za to, że pokrzywdzony ostatecznie zwolnił go z pracy i domagał się opuszczenia hotelu pracowniczego, sam oskarżony nie miał się gdzie w tym momencie udać. I ta frustracja, zresztą podwojona, czy też potrojona prawdopodobnie, albo i zdziesięciokrotniona nadużytym alkoholem – niestety doprowadziła do tragedii”

– dodał.

Wyrok wydany jest już prawomocny.

Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: [email protected]

Dom w Gądkach chciała wykupić pod przebudowę drogi S11 GDDKiA. Jeden z właścicieli nie wyraził jednak zgody na wykup. Teraz dom stoi pusty i niszczeje, padając ofiarą chuliganów i wandali.Kolejne zdjęcie --->

Zrujnowany dom w Gądkach pod Poznaniem przy S11. Nikt nie ch...

Obserwuj nas także na Google News

od 7 lat
Wideo

Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski