Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skazany biznesmen nadal jest wiarygodny dla poznańskich urzędników

Łukasz Cieśla
Pokrzywdzeni długo czekają, aż Piotr K. odda im pieniądze. On tymczasem od 2009 roku podpisuje umowy z MOPR. Najczęściej jako pełnomocnik firmy, a oficjalnie zarządzali nią jego bliscy
Pokrzywdzeni długo czekają, aż Piotr K. odda im pieniądze. On tymczasem od 2009 roku podpisuje umowy z MOPR. Najczęściej jako pełnomocnik firmy, a oficjalnie zarządzali nią jego bliscy Marcin Oliva Soto
Skazywany za przestępstwa gospodarcze Piotr K. okazał się wiarygodnym partnerem dla poznańskich urzędników. W ostatnich latach podpisywał umowy z Miejskim Ośrodkiem Pomocy Rodzinie na dostarczanie obiadów do szkół. Zapewniał, wbrew wyrokom, że nie został skazany za przestępstwa popełnione w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. Urzędnicy nie weryfikowali jego oświadczeń. A w zeszłym roku firma, którą reprezentował, zapewniała catering podczas poznańskiego triathlonu. Tymczasem niektórzy pokrzywdzeni przez Piotra K. do teraz nie odzyskali pieniędzy.

Okazuje się, że w magistracie nie weryfikowano wiarygodności Piotra K. Firmy, które reprezentował, występowały pod różnymi nazwami. Według informacji z MOPR, na okres 2009-2014, firmy podpisywały z miejską instytucją umowy na prawie 1,6 mln zł. W trakcie negocjacji mężczyzna podpisywał dokumenty, z których wynikało, że nie był w przeszłości skazany za przestępstwa popełnione w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. Zrobił to w momencie, kiedy miał już dwa takie prawomocne wyroki.

Zobacz też: Pracownik MOPR nieczuły na rodzinny dramat?

Co na to urzędnicy? Lidia Leońska, rzecznik MOPR, poinformowała, że oświadczenia Piotra K. nie były weryfikowane, bo wartość poszczególnych zamówień nie przekraczała "progów" unijnych. Z kolei pracownicy Urzędu Miasta twierdzą, że sprawę oświadczeń Piotra K. powinna wyjaśnić prokuratura. Urzędnicy zapewniają też, że nie wiedzieli o jego wyrokach.

Dlaczego MOPR w ogóle zdecydował się na rozmowy z Piotrem K.?

- To szkoły znajdują i decydują o tym, jaka firma będzie prowadzić żywienie w ich placówce. MOPR wpisuje się w ten wybór, nie szuka innego wykonawcy, tylko negocjuje w trybie zamówienia z "wolnej ręki" - twierdzi Lidia Leońska z MOPR.

W internecie firma związana z Piotrem K. do niedawna chwaliła się referencjami ze szkół czy parafii. Dziękowały za pomoc w festynie, bezpłatną grochówkę, życzliwość oraz bezinteresowną pomoc. Strona internetowa od kilku dni nie działa, jest "w przebudowie".

Firma X, firma Y

Piotr K. od lat prowadzi działalność gospodarczą, głównie w Wielkopolsce. Pojawia się w kontekście różnych spółek. Czasami jako ich pełnomocnik, czasami jako właściciel. Często w poszczególnych podmiotach pojawiają się członkowie jego rodziny: kiedyś żona (obecnie są po rozwodzie i mają napięte relacje), potem matka (była radna SLD) i siostra, a ostatnio kuzyn. Z siostrą współpracował w taki sposób, że w dwóch sprawach zasiedli na ławie oskarżonych i zostali skazani.

Sprawdź: Wyłudzanie paliwa w poznańskiej TVP? Samochód, stojąc w garażu, "jechał" 200 km/h [FILM]

W jednej ze spraw karnych sąd zauważył, że Piotr K. utworzył nową spółkę o podobnie brzmiącej nazwie, by uniknąć zobowiązań starej. I choć nie był prezesem firmy, to faktycznie nią zarządzał. Sąd wskazał, że jedyny udziałowiec w firmie był tak naprawdę figurantem.

Na podobne mechanizmy zwracają uwagę pokrzywdzeni przez Piotra K. Do dziś nie wszyscy odzyskali pieniądze.

- Mechanizm oszustwa zawsze był ten sam. Firma X przekształca się w spółkę Y. Pracownicy są ci sami, natomiast w zarządach występują różne konfiguracje. Firma X zostaje z długami, a firma Y nie ma majątku - mówił w sądzie jeden z pokrzywdzonych przedsiębiorców.

Dwa wyroki i proces

Pierwszy wyrok skazujący Piotra K. i jego siostrę zapadł w 2008 r., uprawomocnił się w 2010 r. Zostali skazani na karę więzienia w zawieszeniu za działanie na szkodę nieistniejących już Zakładów Mięsnych Majerowicz spod Pakosławia. K. nie zapłacił za zamówione konserwy.

Jak zauważył sąd, Piotr K. zaciemniał obraz spółki, którą reprezentował. Naciskał na firmę Majerowicz, by wydała towar, grożąc karami umownymi. I miał ciągle obiecywać, że szybko zapłaci za towar.

Jego oraz siostrę sąd skazał na karę więzienia w zawieszeniu. Zobowiązał do naprawienia szkody. Mieli oddać Majerowiczom 352 tys. zł. Termin mijał w październiku 2012 roku. Ale Piotr K. te zobowiązania uregulował dopiero kilka tygodni temu.

Adw. Marek Siudowski, pełnomocnik firmy Majerowicz: - Pieniądze zaczął spłacać dopiero po terminie wyznaczonym na naprawienie wyrządzonej szkody, ponieważ sąd, za brak jakichkolwiek wpłat chciał mu "odwiesić" wydany na niego wyrok więzienia w zawieszeniu. Podziałała na niego dopiero groźba pójścia do więzienia. Te fakty mówią same za siebie, jak podchodzi do swoich zobowiązań.

Kolejna oszukana firma to zakłady mięsne Werbliński spod Kalisza. Historia się powtórzyła - Piotr K. wziął konserwy, za które nie zapłacił. W marcu 2011 r. wraz z siostrą został prawomocnie skazany na karę więzienia w zawieszeniu. Termin naprawienia szkody - ponad 1,3 mln zł - mija we wrześniu tego roku.

Przedstawiciel zakładów Werbliński: - Piotr K . i jego siostra zapłacili do tej pory tylko 50 tys. zł. Zrobili to już jakiś czas temu, bo pojawiła się groźba, że sąd odwiesi wyrok. Złożyliśmy wniosek o odwieszenie jego kary właśnie ze względu na brak wpłat. Sąd w naszej sprawie skazał ich tylko na "zawiasy", bo zapewniali, że będą regularnie spłacać to, co sobie przywłaszczyli. Dlatego właściciel zakładów, jako pokrzywdzony, zgodził się na zawieszenie kary. Jednak prawie niczego nie oddali. W twierdzenia Piotra K. trudno wierzyć, bo to człowiek, który naciąga innych. Wiemy, że prowadzi w Poznaniu działalność cateringową. Na przykład na swoją mamę, która jest figurantką. Komornicy nie mają więc z niego czego ściągnąć. Ma także dobrego adwokata, który doradza mu, jak uniknąć pójścia do więzienia.

Piotr K. w obu sprawach, w których został skazany, nie przyznawał się do winy.

Wiemy, że obecnie w poznańskim sądzie ma trzecią sprawę karną. Tym razem jest oskarżony o oszukanie Jacka Rz. z firmy Ekomas w Radomiu.

Scenariusz miał być podobny: zamówił towar, za który nie zapłacił. Chodzi o 145 tys. zł i wprowadzenie w błąd w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. Piotr K. współpracę z Ekomas miał nawiązać wtedy, gdy nagrabił sobie u Majerowiczów.

Piotr K. jeździ lanosem

Piotr K. spotkał się z nami w towarzystwie swojego adwokata. Obaj znają się jeszcze z okresu studiów prawniczych na UAM w Poznaniu. Część osób twierdzi, że mecenas jest bliskim doradcą Piotra K.

Adwokat na początku spotkania zaznaczył, że to on będzie się wypowiadał w imieniu swojego klienta. Po spotkaniu, kiedy Piotr K. pierwszy wyszedł z gabinetu, mecenas nieoczekiwanie zmienił zdanie. Nie chciał, by w artykule pojawiały się jego dane. Jak stwierdził, nie musi tłumaczyć się z tej decyzji. Potem dodał, że nasze pytania dotyczą głównie działalności gospodarczej Piotra K., w której on nie uczestniczy.

Podczas spotkania zapytaliśmy Piotra K. i jego adwokata o trwający obecnie proces karny przeciwko przedsiębiorcy. Chodzi o działanie na szkodę firmy Ekomas. Piotr K. i jego mecenas zaprzeczyli, by toczyła się sprawa przeciwko K.

Dotarliśmy więc do akt procesu ws. działania na szkodę Ekomas. Okazało się, że kolejna rozprawa przeciwko Piotrowi K. odbędzie się w tym miesiącu, za kilka dni. Trwa już długo, bo nie stawia się jeden ze świadków. Obrońcą Piotra K. jest ten sam adwokat. Dlaczego prawnik podczas spotkania nie potwierdził, że sprawą zajmuje się sąd? Mecenas w mailu odpowiedział, że… nie potwierdził, ani nie zaprzeczył, aby takie postępowanie miało miejsce.

Kolejna pytanie: dlaczego K. długo nie regulował zobowiązań wobec oszukanych firm? Piotr K. przekonywał nas, że naprawia szkodę w miarę swoich możliwości finansowych.
- Każdą zarobioną złotówkę, poza wydatkami na skromne życie, przeznaczam na naprawienie szkody - zapewnia Piotr K. Jego prawnik dodał, że K. żyje skromnie, bo mieszka w wynajętym niewielkim mieszkaniu, jeździ użyczonym daewoo lanos z 2002 r.

Jak to się stało, że Piotr K. współpracował z poznańskim triathlonem?
- Ani ja, ani nikt z mojej rodziny nie współpracowaliśmy z triathlonem - zapewnia Piotr K.

Tymczasem współorganizator triathlonu, prywatna firma z Poznania, potwierdził, że Piotr K. jest jej znany. Jak tłumaczy, jego oferta okazała się najtańsza, a późniejsza współpraca układała się dobrze. Ale nie będzie kontynuowana.

Dlaczego Piotr K. podpisywał w Urzędzie Miasta oświadczenia, z których wynikało, że nie był skazywany za przestępstwa w celu osiągnięcia korzyści majątkowej? W odpowiedzi usłyszeliśmy, że Piotr K. nie jest w stanie wypowiedzieć się, co podpisywał kilka lat temu.

A jak wytłumaczyć fakt, że kiedy zaczął mieć kłopoty w sądach, udziały w firmie dostarczającej obiady dla biednych dzieci objęła jego matka? To emerytka, była radna SLD. Z dokumentów wynika, że objęła udziały o wartości 5 mln zł, co znacznie przewyższało jej majątek. Skąd miała pieniądze? Piotr K. odpowiedział, że nie wykładała pieniędzy, bo taki był charakter tej transakcji.

Obecnie prokuratura prowadzi kolejne śledztwo, w którym pojawia się Piotr K. Doniósł na niego bliski kolega, bo również poczuł się oszukany. To postępowanie toczy się "w sprawie", co oznacza, że nikomu nie postawiono zarzutów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski