MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Sąd: W listopadzie wyrok dla porywaczy biznesmena

Barbara Sadłowska
W piątek poznański sąd zamierzał zakończyć proces oskarżonych o porwanie biznesmena dla okupu. Za jego uwolnienie żądali 8 milionów złotych. Wyrok w tej sprawie zapadnie jednak dopiero w listopadzie.

17 stycznia 2007 roku żona jednego z poznańskich biznesmenów zawiadomiła policję o uprowadzeniu męża spod kortów AZS. Porywacze zażądali 8 milionów okupu. Następnego dnia syn biznesmena zostawił torbę z pierwszym milionem pod wiaduktem na Libelta. Uwolnienie zakładnika i przekazanie reszty pieniędzy miało nastąpić nad ranem, 19 stycznia, na szosie pod Golęczewem. Tej nocy jednak nad Wielkopolską szalała wichura. Policjantów, którzy chcieli ująć przestępców na gorącym uczynku, zatrzymało zwalone drzewo. Inne drzewo, leżące na szosie pomiędzy Suchym Lasem, a Kiekrzem, zmusiło ściganych porywaczy do porzucenia samochodu z okupem, bronią i odzieżą. Dzięki temu funkcjonariusze uzyskali jednak materiał do badań genetycznych.

Dwa tygodnie później w warszawskim hotelu policjanci zatrzymali 36-letniego Tomasza P., właściciela lombardu na Winogradach i jego kolegę Marcina P. Udało im się też zlokalizować betonową piwnicę, gdzie związany, głodzony i straszony bronią biznesmen był więziony przez 54 godziny. Sama piwnica znajdowała się natomiast pod halą, w której Tomasz P. oraz inne osoby uprawiali dla Holendrów konopie indyjskie. Łącznie - przeszło 4,5 tysiąca sadzonek. Kiedy policjanci przeszukali mieszkanie dziewczyny Tomasza P., znaleźli pierścionki ukradzione w sierpniu 2006 roku z salonu jubilerskiego w centrum Poznania. W biały dzień przestępcy sterroryzowali bronią personel i ukradli precjoza za przeszło 600 tysięcy. Gdy uciekali rowerami w kierunku Urzędu Wojewódzkiego, jednemu z goniących ich przechodniów udało się wyciągnąć kaptur z plecaka rabusia. Ślady genetyczne znowu wskazały na Tomasza P.

On sam przygotował na ostatnią rozprawę obszerne wystąpienie. - Powinienem stać z opuszczoną głową, ponosząc winę i odpowiedzialność za uprowadzenie pana N., czekając karnie na surowy wyrok - rozpoczął Tomasz P., któremu generalnie chodziło o to, żeby sąd jeszcze raz przesłuchał Holendra, który obciążył go zarzutami dotyczącymi uprawy konopi. Twierdził bowiem, że nie mógł wypytać pomawiającego go świadka podczas wideokonferencji, gdyż "nie mógł się skupić". Niewykluczone, że miał nadzieję (pamiętając o problemach związanych z przesłuchaniem cudzoziemca), że Sąd Apelacyjny nie przedłuży czasu jego aresztowania....

Sąd jednak oddalił jego wnioski oraz innych oskarżonych, którzy gorączkowo szukali powodu do przedłużenia procesu. Uprzedził strony o możliwości zmiany kwalifikacji prawnej zarzucanych im czynów. Nie mógł jednak odmówić adwokatom, którzy poprosili o kolejny termin. Uzasadnili to koniecznością przygotowania końcowych wystąpień, uwzględniających zmianę kwalifikacji zarzutów. Przedstawią je 18 listopada.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski