Waldemar i Agata od wielu lat czynnie udzielają się w Ochotniczej Straży Pożarnej w Kociałkowej Górce (pow. poznański). Jednym z założycieli tej jednostki był ojciec pana Waldemara. Nic więc dziwnego, że pomaganie mają we krwi. W ostatnim czasie – poza strażackim dyżurem – oboje uratowali ludzkie życie.
Czytaj też: Pożar pałacu w Dębsku. Dla pogorzelców przygotowane zostaną mieszkania komunalne
W minioną sobotę, 1 lipca Agata razem z dwoma druhami z OSP Kociałkowa Górka – kolegą Michałem Kowalskim i partnerem Michałem Tomaszewskim – jechała do Główczyc koło Opola na zlot pojazdów pożarniczych. Za Ostrzeszowem zauważyli w rowie samochód, który wcześniej dachował.
Zjechaliśmy na pobocze i nie myśląc, ruszyliśmy z pomocą
– mówi Agata Szczepaniak.
Okazało się, że dwie osoby były zakleszczone w pojeździe, kolejne dwie wydostały się z niego o własnych siłach. Druhowie sprawdzili, w jakim stanie są ranni. Chwilę później nadjechały służby ratunkowe i pokrzywdzeni zostali zabrani do szpitala.
Strażakiem się jest, a nie bywa wyłącznie w czasie dyżuru
– podkreśla Agata.
Natomiast tydzień wcześniej Waldemar Szczepaniak, w firmie w Pobiedziskach, gdzie pracuje, uratował życie mężczyźnie, który doznał rozległego zawału. Poszkodowanym był operator dźwigu, który wykonywał prace na terenie firmy.
– Przez radio, które służy nam do komunikowania się z innymi pracownikami, usłyszałem wołanie: „Pomóż, bo nie wiem, co robić”. Pojechałem na miejsce i okazało się, że operator dźwigu jest nieprzytomny
– wspomina.
Konieczna była reanimacja poszkodowanego. Trwała ona około 20 minut, a ratowany aż cztery razy odzyskiwał przytomność.
– Było ciężko, co mu przywróciłem oddech, to cztery razy mi „schodził”. W reanimacji pomogli mi koledzy, sam nie dałbym radny, po 15 minutach człowiek opada z sił
– tłumaczy Waldemar Szczepaniak.
I dodaje: – Chłopcy z karetki powiedzieli, że gdyby nie nasza pomoc, to ten człowiek by nie żył.
Jak ojciec i córka dogadują się w pracy? Oboje zgodnie mówią, że bardzo dobrze, są dla siebie wsparciem.
– Jak jesteśmy na akcjach, to nie ma, że to córka. Wszyscy jesteśmy równi, nie ma żadnego podziału – mówi Waldemar. – Jestem pewien, że córka – jeśli chodzi o pierwszą pomoc – wie więcej ode mnie.
Agata wstąpiła do straży w 2015 roku, gdy miała 16 lat. W ubiegłym roku zdobyła tytuł Strażaka Roku Powiatu Poznańskiego za uratowanie życia niespełna rocznemu dziecku. Kiedy była u koleżanki, z mieszkania obok usłyszała dobiegający krzyk „Boże, on nie oddycha”. Agata bez chwili namysłu ruszyła z pomocą.
Weszłam do tego mieszkania, okazało się, że niespełna roczny chłopiec stracił przytomność
– wspomina.
Okazało się, że dziecko nie oddycha. Agata udrożniła maluchowi drogi oddechowe, sprawdziła oddech i oznaki krążenia, po czym przystąpiła do pięciu wdechów ratowniczych, które sprawiły, że chłopiec odzyskał przytomność.
Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: [email protected]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?