Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przez poloneza Polaka boli głowa

Leszek Waligóra
Zaprojektowałeś coś i jesteś dumny? To wyjmij to z szafy i sprzedaj. Będziesz bogaty i dumny. Bogatemu wolno

Być może 20 lat temu to było coś. No dobra, to było coś i to na pewno nie być może. 1,4 MPI, prawie skórzana tapicerka, bagażnik na teściową i łopatę, spalanie niemal mieszczące się normach ekologicznych armii radzieckiej. Tendencja do wywoływania choroby morskiej podczas jazdy po wertepach, delikatna nad, pod i niedosterowność w zakrętach i piękny choć zgrzytliwy dźwięk przy zmianie biegu. Na niższy czy wyższy - bez znaczenia.

Tak, taki był polonez. Dokładniej: polonez caro, ostatni samodzielny wytwór fabryki na Żeraniu. Nieodżałowanej pamięci cudo motoryzacji, której fani jeżdżenia na podwójny zimny łokieć golfem po tuningu nigdy nie docenią. Poltkiem jeździć się tak nie dało. Z dwóch powodów. Po pierwszej: trzeba by było mieć naprawdę szerokie bary. Po drugie: kręcenie korbką opuszczania szyb działa, dopóki się korbka nie urwie. A urywała się nader często.

Taka to była nasza motoryzacja. Maluch, którego pojawienie się na ulicach już powoli jest sensacją, wtedy był podstawowym pojazdem małolitrażowym, choć według dzisiejszych standardów z tendencją do spalania na poziomie limuzyny. Polonez był limuzyną ze spalaniem na poziomie ciężarówki. Ciężarówki zaś spalanie miały na poziomie czołgów. Jeśli zastanowić się jakie spalanie miały czołgi - i ile ich wówczas Układ Warszawski miał - może od razu wykombinować dlaczego ten cały układ zbankrutował niczym kasy Grobelnego. Lecha Grobelnego. No tak, jego też mało kto pamięta.
Ale wracając do polskiej motoryzacji. Optymiści twierdzą, że była. Pesymiści, że wynalazek zwany kołem do Polski przyniósł dopiero koncern zwany GM, bo podboje koreańskie trudno za takie uznać. W końcu to Daewoo stworzyło jedyna auto na świecie, które mogło konkurować z maluchem w kwestii bezpieczeństwa mierzonej wielkością strefy zgniotu (od przedniego zderzaka do silnika).
Jak to możliwe, że w dziedzinie motoryzacji okazaliśmy się aż takimi dyletantami, że jedyne na co polonezy zasłużyły w testach Jeremy'ego Clarskona to podniebne zderzenie z delikatnym wsparciem dźwigów?

Jakby nie patrzeć... zasłużyliśmy sobie brakiem zdecydowania. Jak w większości naszych odkryć.
W tym samym czasie tak samo biedni Czesi, zdążyli zbudować mocną markę samochodową, mocną markę lotniczą i jeszcze trzęśli koleją. Dobrze, że własnej stoczni nie budowali, bo jakby ją też utrzymali na rynku - ze wstydu byśmy zęby zjedli.

Polacy zaś? Mieli plany. Mieliśmy plany samochodu marki Wars. W telewizji pamiętam testy zasłoniętego (bo tajemnica) auta. Tak długo nad nim się zastanawialiśmy, że już prototyp był przestarzały względem konkurencji. Wcześniej podobny los spotkał różne sportowe wersje syren, łaziki, transportowce. Nie lepiej było z samolotami. Już przed wojną mieliśmy legendarne konstrukcje, które pozostały legendarne, głównie dlatego, że dużo o nich gadano. A pozostały rysunkami. W latach 90-tych był taki piękny projekt Skorpion. Zachwycałem się nim wtedy, dopóki nie dowiedziałem się, że piękny to był on na papierze. Prawie wszystkie pieniądze poszły w projekt i drewnianą makietę, ale mądre głowy zapomniały, że samolot musi mieć silniki. Dobre.

Dlaczego o tym piszę? Bo minęło 20 lat od wyprodukowania pierwszego poloneza caro. I rok od śmierci Jacka Karpińskiego, nazywanego polskim Billem Gatesem. Był genialnym konstruktorem, którego jednak od Gatesa różniło to, że wystarczał mu geniusz. Kłócił się ze wszystkimi, a jego projekty zasilały archiwa. A Bill zamienił swój geniusz na dolary. I dlatego o Gatesie słyszał cały świat. A my wspominamy gnioty, podczas gdy genialne projekty leżą w muzeach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski