Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prokurator chciała śledztwa ws. wyborów kopertowych, została "delegowana" do Śremu. "Zawsze dam sobie radę" - mówi prokurator Ewa Wrzosek

Norbert Kowalski
Norbert Kowalski
Prokurator Ewa Wrzosek zapewnia, że poradzi sobie na "delegacji" w Śremie. Jak mówiła, została świetnie przyjęta przez nowych kolegów i mieszkańców
Prokurator Ewa Wrzosek zapewnia, że poradzi sobie na "delegacji" w Śremie. Jak mówiła, została świetnie przyjęta przez nowych kolegów i mieszkańców archiwum prywatne
Prokurator Ewa Wrzosek, która wszczęła śledztwo w sprawie próby przeprowadzenia wyborów kopertowych, a kilkanaście dni temu została "delegowana" z Warszawy do wielkopolskiego Śremu, od ponad tygodnia pracuje już w tamtejszej prokuraturze. Jak nam opowiada, zdążyła się już zaaklimatyzować i została pozytywnie przyjęta przez nowych kolegów z pracy oraz mieszkańców. I przekonuje, "delegacja" do Śremu na pewno jej nie zaszkodzi.

- Jeśli w Prokuraturze Krajowej myślą, że tą delegacją mi zaszkodzą, to pokazuje ich oderwanie od rzeczywistości. Zawsze dam sobie radę. W przeszłości już byłam delegowana za czasów obecnego ministra sprawiedliwości, choć było to zdecydowanie mniej spektakularne, bo wszystko odbywało się na terenie Warszawy

- opowiada nam prokurator Ewa Wrzosek, która nieco ponad tydzień temu rozpoczęła pracę w prokuraturze rejonowej w Śremie.

Sprawdź też:

Jest ona jednym z kilku prokuratorów krytykujących władzę, który zostali "delegowani" do pracy w innej prokuraturze, oddalonej o kilkaset kilometrów od miejsca zamieszkania. Jak oficjalnie tłumaczyła Prokuratura Krajowa, takie decyzje wynikały z rzekomych braków kadrowych.

W ubiegłym tygodniu, we wtorek 26 lutego, prokurator Ewa Wrzosek pojawiła się w Śremie, gdzie była witana przez kilkudziesięciu mieszkańców oraz poznańskich sędziów. Dzień później zaczęła pracę w tamtejszej prokuraturze. Jak mówi, do tej pory przydzielono jej ok. 60 spraw.

Delegowani prokuratorzy o decyzji Prokuratury Krajowej. Zobacz film:

- Część z nich została już zakończona. Tak naprawdę pracuję tak, jak w Warszawie. W większości przekrój spraw jest podobny jak w stolicy, ale inna jest za to ich skala. Różnicą jest też na pewno to, że w Śremie nie ma tylu spraw gospodarczych

- opowiada prokurator Wrzosek. Jednocześnie dodaje, że zauważyła sporo przestępstw dotyczących niepłacenia alimentów czy oszustw na portalach sprzedażowych.

- To dopiero mój drugi tydzień, więc trudno mi powiedzieć czy taka jest specyfika regionu czy po prostu tak się złożyło, że trafiły do mnie te sprawy - komentuje.

Dodaje, że chociaż pracy w Śremie nie brakuje, to mimo wszystko jest lżej niż w Warszawie. - Nie chcę deprecjonować roli tutejszych prokuratorów, bo pracy jest dużo. 60 spraw w ciągu nieco ponad tygodnia pracy odpowiada też specyfice warszawskiej, ale tutaj poszczególne sprawy są prostsze - wyjaśnia.

I zaznacza: - Pod tym względem czuję ulgę. Poza tym bardzo cieszy mnie bliska odległość z domu do pracy czy z prokuratury do sądu. W Warszawie dotarcie zajmuje nieraz godzinę, a tutaj mam zaledwie półtora kilometra, czyli przyjemny spacer.

Chociaż Ewa Wrzosek jest w Śremie dopiero od tygodnia, to zapewnia, że czuje się tu bardzo dobrze, także dzięki otwartości nowych kolegów z pracy i mieszkańców.

- Jestem za to wszystkim bardzo wdzięczna. Ostatnio jakaś pani w sklepie nawet do mnie podeszła i spytała się czy ja to ja. Miałyśmy bardzo przyjemną rozmowę, czuję ogromne wsparcie ze strony mieszkańców - mówi prokurator Wrzosek.

Mówi też, że otrzymuje ogromną liczbę kartek pocztowych z całej Polski z wyrazami wsparcia.

- One przychodzą praktycznie stale. Nie liczę ich już na sztuki, ale na kilogramy - śmieje się prokurator Wrzosek.

Mówi, że największą trudnością jest rozłąka z rodziną i córkami, które widuje jedynie w weekendy, gdy wraca do Warszawy.
- Odczuwam funkcjonowanie na dwa domy, ale przez sześć miesięcy damy radę. Jednak 3,5 godziny drogi do domu w jedną stronę nie jest przyjemne - mówi prokurator.

- Moje córki, po pierwszym szoku, że nie będzie mamy, teraz dostrzegają plusy tej sytuacji, co akurat nie wiem czy jest dobre

- śmieje się prokurator Wrzosek.

Na zakończenie mówi: - Kiedyś, jak się budziłam, to córki były od razu pod ręką. Teraz muszę wziąć telefon, żeby móc się z nimi skontaktować. To jest największa niedogodność i nikomu tego nie życzę, nawet prokuratorowi Święczkowskiemu.

Sprawdź też:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski