Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznań: Szkoła Voelkela wycofuje się z "cegiełek"

Łukasz Cieśla, Piotr Talaga
Emilian Kamiński miał wystąpić w Auli Artis. Tę informację zaklejono, a imprezę przeniesiono
Emilian Kamiński miał wystąpić w Auli Artis. Tę informację zaklejono, a imprezę przeniesiono Grzegorz Dembiński
Urzędnicy podlegli marszałkowi województwa sprawdzają, czy poznańska Wyższa Szkoła Nauk Humanistycznych i Dziennikarstwa przestrzegała warunków wykorzystywania przyznanej jej dotacji z funduszu Unii Europejskiej. Sprawą zainteresowali się po tekście w "Głosie Wielkopolskim".

Kontrolą zajął się Radosław Krawczykowski, dyrektor ważnego departamentu unijnego w Urzędzie Marszałkowskim. Jego żona jest z kolei odpowiedzialna za fundusze unijne w… WSNHiD.

Dotacja dla uczelni dotyczyła rozbudowy tej prywatnej szkoły, w tym powstania Auli Artis. To nowoczesna scena przeznaczona na rozmaite przedsię-wzięcia kulturalne. Wsparcie z UE wyniosło ponad 15 mln zł. Przyznanie pieniędzy wiązało się jednak z pewnymi ograniczeniami.

- Przez 5 lat od otwarcia sali nie będzie możliwości sprzedaży biletów na wydarzenia, co wynika z warunków unijnej dotacji na jej budowę - tak przed kilkoma miesiącami mówiła Agnieszka Lewicka, rzecznik prasowy WSNHiD.

Tymczasem, co ujawnił "Głos", by uczestniczyć w imprezach artystycznych organizowanych w auli, trzeba było wykupić "cegiełki". Ich cena była zbliżona do rynkowych cen biletów na podobne wydarzenia. "Cegiełki" rozprowadzała Fundacja Vox-Artis związana z biznesmenem Piotrem Voelkelem, założycielem WSNHiD.

Po naszym tekście urzędnicy zobowiązali się do przeprowadzenia kontroli w szkole. A uczelnia zaczęła się wycofywać z rozprowadzania "cegiełek". Przykładowo teraz na występ Krystyny Jandy wejściówki można wylosować lub wygrać w konkursach. A wieczór kabaretowy Emiliana Kamińskiego, na który wstęp pozostał płatny, przeniesiono z Auli Artis do innej sali w WSNHiD.

Sprawdzeniem, czy szkoła wywiązała się z warunków dotacji, początkowo zajmował się Radosław Krawczykowski. W piśmie do marszałka województwa napisał m.in.: "W związku ze sprawą dotyczącą WSNHiD, uprzejmie informuję, że w chwili obecnej trwa pogłębiona analiza dokumentacji przygotowanej przez beneficjenta. Analiza ta dotyczy przede wszystkim deklarowanych przez beneficjenta przepływów finansowych w projekcie i umowy o finansowanie. Wyjaśnienie tej sprawy wymaga jednak również uzyskania informacji ze strony beneficjenta". Czy dyrektor Krawczykowski powinien angażować się w sprawę, skoro jego żona pozyskuje dla szkoły dotacje unijne?

Zapytaliśmy o to wicemarszałka Leszka Wojtasiaka, odpowiedzialnego za fundusze unijne w urzędzie i przełożonego Krawczykowskiego. Zadeklarował, że dyrektor Krawczy-kowski zostanie wyłączony ze sprawy dotyczącej szkoły. - Będzie ją nadzorował jego zastępca Przemysław Maćkowiak, który w tej sprawie będzie podlegał bezpośrednio mnie - zapewnia Leszek Wojtasiak.

W rozmowie z nami wicemarszałek stwierdził też, że wyjaśnienia ze strony WSNHiD nie będą wystarczające i konieczne jest przeprowadzenie kompleksowej kontroli, która i tak była planowana.

- Informacja o rozprowadzaniu "cegiełek" była dla mnie zaskakująca - mówi Leszek Wojtasiak. - Nie byłem w auli od momentu jej otwarcia na żadnej imprezie artystycznej i nic o tym nie wiedziałem. Na dniach powołamy zespół kontrolny, który powinien ustalić, czy doszło do zerwania warunków umowy, czy do ich naruszenia - dodaje wicemarszałek.

Założyciel WSNHiD Piotr Voelkel, mimo że szkoła zaczęła się wycofywać z rozprowadzania "cegiełek", przekonuje, że nie doszło do złamania warunków dotacji.

- Prawo to ograniczenia, nakazy i zakazy, pomiędzy którymi jest wszystko to, co wolno robić - uważa Piotr Voelkel. - Życie uczciwego człowieka, aktywność rzetelnej firmy to swoisty slalom między tym, czego prawo nie pozwala albo co narzuca. Tak właśnie rozumiem prawo. Dla jego zrozumienia szukam zawsze intencji ustawodawcy i osiągam ambitne cele, nie naruszając prawa.

Piotr Voelkel podkreśla też, że "cegiełki" to nie jest jego pomysł. - Przy ich rozprowadzaniu popełniliśmy pewne kosmetyczne błędy - przyznaje. - Chodzi o to, że rozprowadzaliśmy je w szkole, a stosownie do przepisów z 1933 roku wymaga to odrębnej zgody. Jestem pewien że taką zgodę uzyskamy. Działanie w ramach nieprzystającego już do rzeczywistości prawa z 1933 roku w połączeniu ze skomplikowanymi przepisami unijnymi jest niezmiernie trudne, napotykaliśmy wiele czasami sprzecznych interpretacji. W najbliższych dniach mam dostać z warszawskiej kancelarii procedury, które pozwolą na rozprowadzanie "cegiełek" zgodnie ze wszystkimi wymaganiami - przekonuje biznesmen.

Piotr Voelkel podkreśla, że uczelnia, której jest założycielem, nie stanowi jego prywatnego majątku. Zapewnia, że rozprowadzanie "cegiełek" nie przyniosło żadnych zysków, bo wszystkie dochody przeznaczono na organizację imprez. I dodaje, że perspektywa pięciu lat pustej Auli Artis byłaby dramatem. Bo studenci byliby pozbawieni dostępu do wydarzeń kulturalnych z udziałem wybitnych artystów, którzy mogą występować w Auli Artis.

Piotr Voelkel o dotacjach UE

Uważam, że pieniądze unijne są w pewnym sensie moje. Ja płacę wysokie podatki. Wysyłam je do Warszawy, następnie trafiają do Unii, po drodze część z tych pieniędzy jest mitrężona.
Świadomość tego, jak trudno zarabiać pozwala mi mądrzej, gospodarniej wydawać.

Gdy pojawiły się środki unijne do wykorzystania w sektorach, które mnie dotyczą, to doszedłem do wniosku, że przyszedł czas, żeby podjąć współpracę z urzędem. Takie wspólne inwestycje przynoszą bowiem najlepsze efekty. Ja wiem, że pieniądze pachną krwią i potem. Urzędnicy tego nie rozumieją, dla nich jest to abstrakcja. Dla nich milion złotych to jedynka z przodu i kilka zer, a dla mnie taka kwota ma wartość realną, wiem ile wysiłku potrzeba, by ją zarobić. Wydawanie pieniędzy unijnych przez firmy państwowe jest na pewno mniej efektywne niż przez firmy prywatne.

Widać to na przykładach europejskich. Tam największe sukcesy mają projekty realizowane w ramach współpracy na styku publiczno-prywatnym. Ja w to wierzę. Budowa WSNHiD z całym wykończeniem kosztowała 3250 zł za metr kwadratowy. Podobne inwestycje realizowane przez instytucje publiczne kosztowały trzy razy tyle.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski