Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznań: Radnym nie podoba się "tuba propagandowa"

Bogna Kisiel
„Poznań. Informator Samorządowy Aglomeracji Poznańskiej” rozchodzi się w nakładzie 100 tys. egzemplarzy
„Poznań. Informator Samorządowy Aglomeracji Poznańskiej” rozchodzi się w nakładzie 100 tys. egzemplarzy Grzegorz Dembiński
- Na mnie robi wrażenie tuby propagandowej Urzędu Miasta - mówi Szymon Szynkowski vel Sęk, radny PiS. - Zapoznałem się z dwoma jego numerami i uważam je za nieprzydatne z punktu widzenia mieszkańca. Uważam, że wydawanie na niego 600 tys. zł rocznie jest dyskusyjne.

Radny przyznaje, że od lat ma krytyczny stosunek do miesięcznika "Poznań. Informator Samorządowy Aglomeracji Poznańskiej". Zdaniem Macieja Przybylaka, radnego klubu "Jeszcze więcej dla Poznania", wydawnictwo jest mało atrakcyjne, choć jakąś rolę informacyjną spełnia.

- Wątpliwości budzi jednostronny przekaz - przyznaje Przybylak. - Uważam, że informacje dotyczące spraw miasta powinny być pokazywane w różnych ujęciach.
Wątpliwości wielu radnych budzi zawartość informatora, jak i koszty z nim związane. Włodzimierz Groblewski, dyrektor biura kształtowania relacji społecznych Urzędu Miasta, przypomina, że w tym roku zarezerwowano na ten cel 550 tys. zł.

- Wszystkich tych pieniędzy nie wydamy - uważa Groblewski. - Podobnie, jak w ubiegłym roku koszty redakcyjne wyniosą około 80 tys. zł. Za druk zapłacimy mniej, bo ok. 319 tys. (w 2010 r. 333 tys. zł), a za dystrybucję ok. 58,5 tys. zł (w ubiegłym roku - ok. 58 tys. zł).
A trzeba pamiętać, że jego miesięczny nakład wynosi 100 tys. egzemplarzy.

- Nie natrafiłem na ani jedną osobę, która czytałaby tę gazetkę - twierdzi Przemysław Foligowski, radny PiS.
- Zrobiłem szybki sondaż wśród znajomych i nikt tego informatora nie otrzymuje - wtóruje Foligowskiemu radny Szynkowski vel Sęk. I dodaje: - A ciągle słyszymy o "doskonałej dystrybucji".

Dyrektor Groblewski podkreśla, że zawsze można zmienić miejsca, w które informator dociera. Nieco ponad 6 tys. egzemplarzy trafia do różnego rodzaju instytucji funkcjonujących w Poznaniu; 5 tys. dostępnych jest w sieci sklepów "Piotr i Paweł"; a ponad 88,9 tys. dostarczanych jest do skrzynek pocztowych (w tym 8682 do skrzynek poznaniaków, a pozostałe do skrzynek mieszkańców aglomeracji). Mariusz Wiśniewski, radny Platformy, przyznaje, że informator dostaje w urzędzie.

- Ale nie jestem jego regularnym czytelnikiem - mówi Wiśniewski. - Częściej czytuję "Biuletyn Miejski", który uważam za bardziej przydatny poznaniakom.
Radni podkreślają obiektywizm i rzetelność dziennikarzy "Biuletynu Miejskiego". Jednak to wydatki na to właśnie wydawnictwo ścięto w tym roku. W efekcie trzeba było zrezygnować z wersji drukowanej dwutygodnika. Od stycznia dostępny jest on jedynie w internecie. Mateusz Malinowski, redaktor naczelny "Biuletynu Miejskiego" obawia się, że konieczne będą drastyczne oszczędności. Być może trzeba będzie zwolnić kogoś z trzyosobowego zespołu. To oznacza kłopoty z obsłużeniem sesji, komisji Rady Miasta, wszystkich wydarzeń w mieście.

- Biuletyn jest bardzo dobrze redagowany, ale też jest jednym z najdroższych wydawnictw miejskich. Koszt jednego egzemplarza to 23 zł - podkreśla Groblewski, tłumacząc decyzję o ograniczeniu się jedynie do wydania internetowego. Malinowski zwraca uwagę, że koszt jednostkowy przy nakładzie 750 egzemplarzy zawsze będzie wyższy niż przy 100 tys.

- Może informator podobnie jak biuletyn powinien ukazywać się jedynie w internecie np. w formie portalu? - zastanawia się Wiśniewski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski