Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznań: Prezesi Aquanetu tłumaczą, dlaczego COŚ śmierdzi

Bogna Kisiel
Paweł Chudziński (z prawej), prezes Aquanetu i jego zastępca Włodzimierz Dudlik zapewniają, że COŚ nie będzie tak uciążliwa
Paweł Chudziński (z prawej), prezes Aquanetu i jego zastępca Włodzimierz Dudlik zapewniają, że COŚ nie będzie tak uciążliwa Paweł Miecznik
Z Pawłem Chudzińskim i Włodzimierzem Dudlikiem, prezesami Aquanetu, o oczyszczalniach ścieków i związanych z nimi uciążliwościami dla mieszkańców rozmawia Bogna Kisiel

Zobacz też:
Smród i groźne bakterie w powietrzu

Słyszę, że Aquanet przygotowuje strategię komunikacji. Otwiera się na klientów...
Paweł Chudziński: Uczymy się zachodnich wzorców przejrzystości. Nie jest to proste, jak w krajach o ugruntowanej demokracji. Dla nas nie jest problemem pokazać, jak wygląda sieć wodociągowa, kanalizacyjna. Można wejść praktycznie na każdy obiekt wodociągowy, zobaczyć, zrobić zdjęcie.

Ale Centralna Oczyszczalnia Ścieków była tematem tabu.
Paweł Chudziński: Nie oceniam, czy brak dialogu był wynikiem braku zaangażowania spółki czy też chęci drugiej strony. Komunikacja z mieszkańcami była. Nie chcemy jednak rozmawiać o emocjach, ale faktach. Komunikowanie się społeczeństwa przez media ulega coraz większej brutalizacji.

Nie uprzedzaliście, że będzie fetor, bo jakieś urządzenie nie działa. Dopiero, jak mieszkańcy wyciągnęli fakty na światło dzienne rozpoczynała się dyskusja.
Paweł Chudziński: Proszę pamiętać, że także dla nas jest to nowa instalacja. To pierwsza suszarnia. Cały czas się jej uczymy. Jeżeli pan Jan zobaczy, że pompa nie działa, to stwierdza: nie działa. Nie bierze jednak pod uwagę, że przestaje funkcjonować także suszarnia. Oczywiście, trywializuję. Gdyby za każdym razem wysyłać taką informację, to...

Włodzimierz Dudlik: ... nic to mieszkańcom nie powie.

Paweł Chudziński: Nie oznacza to, że bagatelizujemy sprawę. Są działania, które podejmujemy, choć o nich nie mówimy. Chcemy, by instalacja sprawnie działała.

W styczniu kierownictwo COŚ zapewniało "Głos", że suszarnia działa. Ale czytelnicy przysłali nam zdjęcia, a na nich osady pościekowe zalegające na poletkach.
Paweł Chudziński: Ktoś podjął nieodpowiednią decyzję. Wobec tej osoby zostały wyciągnięte konsekwencje. To był incydent. Tak być nie powinno. Wprowadziliśmy procedury, uniemożliwiające powtórzenie się takiej sytuacji.

Włodzimierz Dudlik: Ktoś złapał nas, że 14 wywrotek wyjechało na plac. Oczywiście, można było to zrobić inaczej. Ale i tak nie miało to wpływu na odory, bo w tym czasie siadł biofiltr, który decydował o smrodzie. Media jednak pokazały wywóz osadów na poletka.

Ale zepsuty biofiltr też przemilczeliście.
Włodzimierz Dudlik: Sprawdzanie jego niesprawności jest procesem skomplikowanym. To nie jest tak, że idę, patrzę: o zepsuł się. Jak zaczyna śmierdzieć, przystępujemy do badań, by ustalić źródło odorów. Dzisiaj chcemy pokazać, że w przyszłości na poletkach osadowych będzie zielono. Nie będę twierdzić, że za 5 tygodni wyrośnie trawa, bo może okazać się, że jej nie ma.

A wyrośnie w tym roku?
Włodzimierz Dudlik: Tak, ale to zależy m.in. od aury.

Zobacz też:
Śmierdzi? Prezydent Poznania - to zły adres

Zobacz też:
Koziegłowy - jak śmierdziało, tak śmierdzi

Słyszałam, że pracownicy pod groźbą kar, a nawet zwolnień z pracy, mają przykazane, że osad nie może trafić na poletka.
Paweł Chudziński: Zwolnień nie, ale kar tak.

Czy suszarnia działa?
Paweł Chudziński: Na razie działa. Specyfikację na nią podpisaliśmy w 2003 r. zgodnie z obowiązującym wtedy poziomem wiedzy.

Nie braliśmy pod uwagę, bo tego nie wiedzieliśmy, że w przenośniku ślimakowym będzie się wycierało łoże. Ono jest zgodne z dokumentacją. Nie chcemy jednak wymieniać go co pół roku, dlatego trzeba zmienić materiał, z którego jest wykonane. Robimy wiele mniejszych i większych rzeczy, żeby suszarnia działała bezawaryjnie.

Non stop trzy linie?
Włodzimierz Dudlik:Non stop dwie. Nie ma potrzeby, żeby pracowały trzy.

Paweł Chudziński: Wystarczy, żeby trzecia linia pracowała w ciągu doby przez trzy godziny. Jeżeli nawet jest niesprawna przez dwa dni, to nie ma znaczenia. Ważne, by trzeciego chodziła. W tej chwili funkcjonują trzy.

W maju też były sprawne?
Włodzimierz Dudlik: Wtedy kończyliśmy prace związane z wymianą biofiltra i chyba ponad tydzień nie działały.

Przygotowaliście program naprawczy?
Paweł Chudziński: Tak i harmonogram jego realizacji. Wynajęliśmy ludzi z zewnątrz, którzy mają nam doradzać. Suszarnia dzisiaj funkcjonuje, ale nie możemy powiedzieć, że jest niezawodna.

Czy fetor z COŚ to tylko kwestia biofiltra?
Włodzimierz Dudlik: Założyliśmy, że do końca czerwca powinien działać na 100 proc. W kwestii odoru wolałbym się wypowiadać za parę miesięcy. Mamy program naprawczy, realizujemy go krok po kroku. Kwestia odoru nie sprowadza się tylko do biofiltra i suszarni, to sprawa bardziej skomplikowana.

To co jeszcze jest jego źródłem?
Paweł Chudziński: Dzisiaj ma jeszcze prawo śmierdzieć z poletek osadowych. W przyszłym roku już nie. Głównym źródłem potencjalnego odoru jest suszarnia. Potrzebujemy kilkunastu miesięcy, abyśmy mogli powiedzieć, że nie będzie ona emitować odorów częściej niż dwa razy w roku. Trzeba pamiętać, że od czasu do czasu może śmierdzieć. Jeżeli ktoś przyjdzie i powie, że nigdy nie będzie fetoru, to znaczy, że kłamie lub jest dyletantem.

Włodzimierz Dudlik:Zawsze może się zdarzyć, że ktoś przewietrzy jakąś komorę, za wcześnie otworzy bramę. Jeżeli jedno źródło, najbardziej intensywne, usuniemy, to będziemy odczuwać inny emitor. Oczekiwania społeczne są takie, żeby w ogóle nie śmierdziało. Same biofiltry są też źródłem odoru.

Co trzeba jeszcze zhermetyzować, żeby nie było fetoru?
Paweł Chudziński: Osadniki wstępne. Jak je budowaliśmy, to były to wówczas zbiorniki o największej średnicy w Polsce. Teraz trzeba je zadaszyć, a nie jest to prosta sprawa. Koszty przykrycia osadników są gigantyczne, sięgają ok. 60 mln zł.

Włodzimierz Dudlik: My nie, ale inni próbowali zadaszyć osadniki. Niestety, konstrukcja zawaliła się. Dlatego szukamy potrzebnej technologii w USA. To musi być specjalna powłoka, ponieważ tam wydzielają się gazy, odporna na wiatr, zalegający śnieg. Jeżeli wszystko zhermetyzujemy, a nie zrobimy bioreaktorów to pojawi się inna grupa zapachowa. A w Polsce się ich nie hermetyzuje. Jest jedna oczyszczalnia w Anglii, która jest przykryta jak stadion.

A Lewobrzeżna Oczyszczalnia Ścieków jest zhermetyzowana?
Włodzimierz Dudlik:Według standardów krajowych i europejskich, tak. To co powinno, jest przykryte.

To co tam tak śmierdzi?
Włodzimierz Dudlik:Na LOŚ jedna trzecia powierzchni bioreaktora jest odkryta. Ponadto przy zmianie ciśnień, gdy ściek przyszedł zgniły, paruje on i cuchnie.

Paweł Chudziński: Tam śmierdzi punkt zlewczy ścieków, choć jest zhermetyzowany. Nie przewidzieliśmy tego, że wozakowi (kierowca wozu ze ściekami - przyp. red.) może przeszkadzać zamknięta brama. On wjeżdża, ma spuścić ścieki, brama się zamyka. A co robi? Otwiera bramę. Teraz wdrażamy takie rozwiązanie, które nie pozwoli mu spuścić ścieków, dopóki brama nie będzie zamknięta.

Przeczytaj:
Mieszkańcy często chorują - COŚ truje ludzi?

Zobacz też:
Znów awaria w COŚ

Dlaczego teraz zdecydowaliście się na zlecenie badań powietrza?
Włodzimierz Dudlik:Ta decyzja była zdeterminowana wynikami badań warszawskiego Instytutu Ochrony Środowiska. Naszym celem jest sprawdzenie, czy jest to prawda. Chciałbym podkreślić, że badania mikrobiologiczne oraz fizykochemiczne, czyli na gazy odorogenne, wykonujemy od wielu lat.

I zawsze wypadały dobrze?
Włodzimierz Dudlik: Nie, zmieniały się. Przeprowadzaliśmy je po to, by sprawdzić efekty, jakie przynoszą inwestycje w rozwiązania izolujące nasze obiekty od środowiska. Na tych wykresach widać wyraźnie, co przyniosło i jaką poprawę. I nie ma w tym żadnej manipulacji.

Paweł Chudziński: Gdy mieszkańcom przestanie śmierdzieć, będzie inna podstawa do dialogu. Prosimy tylko o cierpliwość, by dać nam jeszcze trochę czasu.

A może dlatego teraz tak restrykcyjnie pilnujecie, by osady nie trafiały na poletka, bo zależy wam na dobrych wynikach badań?
Paweł Chudziński: To nie jest tak: pokażmy, że jest dobrze, bo robimy badania, a potem sobie odpuścimy.

Czy panów zaniepokoiły wyniki badań warszawskiego instytutu?
Paweł Chudziński: Niespecjalnie. Poczekajmy na wyniki badań, które są obecnie prowadzone. Bez względu na to, jakie będą, my sobie z nimi poradzimy, bo musimy.

Macie suszarnię, która często się psuje. Płacicie za jej naprawy, a jednocześnie za wywóz osadów. To rozrzutność!
Paweł Chudziński: Musimy być przygotowani na sytuację, że coś się wydarzy i nie będzie możliwości wysuszyć osadu, a wywóz ich na poletka odpada. Dlatego konieczna jest umowa ze specjalistyczną firmą, gotową je wywieźć. Dzisiaj taniej wychodzi wywóz osadu niż jego suszenie.

To po co go suszyć?
Paweł Chudziński: Bo za dwa lata nie będzie można wywozić takich osadów. Zmieniają się przepisy. Podobnie było, gdy budowaliśmy COŚ. Wtedy taniej było spuszczać ścieki do Warty. Dzisiaj byłoby to już niemożliwe.

Czy suszarnia osadów została już rozliczona?
Włodzimierz Dudlik:Tak, kontrakt został zamknięty. Sprawność instalacji mamy na poziomie 78 proc. Z tego powodu nie obawiamy się kontroli unijnej.

Czyli nie będziecie musieli oddawać unijnej dotacji?
Włodzimierz Dudlik: Nie ma takiej opcji.

Czytaj również:
Modernizacja oczyszczalni - miało być hermetycznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski