Poznań pozwał Skarb Państwa. Domaga się 10 mln złotych za tzw. reformę gimnazjalną. Nie wykluczone kolejne pozwy

Jest to sprawa bezprecedensowa, jak zaznaczył w rozmowie z "Głosem Wielkopolskim", Mariusz Wiśniewski, zastępca prezydenta Poznania. Do tej pory inne miasta zgłaszały się z zamiarem złożenia zbiorowego pozwu, jednak poznański samorząd do niego nie dołączył.

- Uważamy, że tego typu sprawy powinny być rozpatrywane indywidualnie, ponieważ łatwiej wtedy wykazać koszty, które poniosły – a nie powinny – miejskie finanse publiczne. Fundusze na taką ogólnokrajową zmianę, którą przygotowało ministerstwo, powinny być zabezpieczone właśnie przez państwo, a nie zrzucone na samorządy – mówi wiceprezydent Wiśniewski.

Miasto skupiło się obecnie na pozwie, który obejmuje tylko udokumentowane, dzięki fakturom, wydatki dotyczące spraw majątkowych z 2017 r. Jest to 7,5 mln złotych łącznie z odsetkami – w sumie 10 mln. Nie dotyka natomiast innych kosztów związanych czy to z ruchem służbowym (objął on wtedy 700 osób), czy też z podwójnym rocznikiem.

Argumentuje, za raportem NIK z 2019 r., że reforma likwidująca gimnazja była przygotowywana nierzetelnie i zbyt pospiesznie. Od przyjęcia zmian w prawie oświatowym w grudniu 2016 r., do wprowadzenia reformy 1 września 2017 r. minęło niecałe dziewięć miesięcy. A niemal wszystkie elementy systemu szkolnictwa były dotknięte zmianami, jak podawał NIK, począwszy od struktury szkół przez podstawy programowe i nowe podręczniki, a skończywszy na konieczności dostosowania budynków placówek i ich wyposażenia.

- Miażdżąca ocena NIK-u, organu niezależnego od miasta, pokazuje, że uciekamy od jakichkolwiek politycznych zależności. Opieramy się tylko na czystej kalkulacji finansowej – zaznacza wiceprezydent.

- Błędy w przeprowadzeniu reformy przez rząd skutkowały zbędnym wydaniem pieniędzy mieszkańców Poznania, co nie jest w porządku. Dlatego staramy się je odzyskać – dodaje.

Raport NIK-u wykazał też, że subwencja oświatowa, z której miały być sfinansowane zmiany, wzrosła o 6 proc., a wydatki samorządów na szkoły powiększyły się o 12 proc.

Skarb Państwa reprezentuje w sądzie Prokuratoria Generalna. Poprosiliśmy jej rzecznika prasowego mec. Bartosza Swatka o stanowisko w sprawie. Usłyszeliśmy, że może nam tylko przekazać, że wnieśli o oddalenie powództwa w odpowiedzi na pozew.

- Do chwili zakończenia postępowania, jako pełnomocnik Skarbu Państwa, Prokuratoria nie może przekazywać szerszych informacji dotyczących przyjętej argumentacji i strategii procesowej – mówi mec. Swatek.

Jak tłumaczy, podejmowane czynności procesowe Prokuratorii Generalnej w tej sprawie wynikają z ustawowo określonych obowiązków mających na celu przede wszystkim ochronę interesu Skarbu Państwa oraz realizacji stanowiska jednostki reprezentującej Skarb Państwa w danej sprawie. A wykonywanie zadań przez Prokuratorię zawsze odbywa się z poszanowaniem obowiązujących przepisów prawa.

Sprawa toczy się przed Sądem Okręgowym w Poznaniu od wpłynięcia pozwu 8 lipca 2020 r. Dotychczas odbyły się 2 rozprawy – ostatnia 14 marca, a kolejną wyznaczono na 23 czerwca.

MEiN podkreśla natomiast, że reforma edukacji, wdrażana zgodnie z harmonogramem od 2016 r. spotkała się z poparciem większości społeczeństwa. - Wprowadzaliśmy zmiany, ponieważ takie były i są oczekiwania większości Polaków – zaznaczyło w oficjalnym komunikacie.

- Po raz pierwszy w historii przy otwartej kurtynie do wspólnej pracy przy wypracowywaniu kierunków zmian zaprosiliśmy wszystkich zainteresowanych przyszłością oświaty w Polsce – dodało.

Podaje, że łącznie do współpracy zaproszono 1667 ekspertów, odbyło się 50 debat w resorcie, 17 debat wojewódzkich, 130 spotkań z samorządami, zgłoszono 1118 opinii i 2500 opinii do projektów.