Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po burzy mieszkańcy Sławińskiej w Poznaniu przez dwa dni byli bez prądu

Agata Szymczak
Poznaniacy, mieszkający przy ulicy Sławińskiej, przez dwa dni musieli czekać na naprawę zerwanych podczas burzy linii energetycznych
Poznaniacy, mieszkający przy ulicy Sławińskiej, przez dwa dni musieli czekać na naprawę zerwanych podczas burzy linii energetycznych Adrian Wykrota
Od nocy z wtorku na środę - kiedy nad Poznaniem przeszły gwałtowne burze - do czwartkowego popołudnia nie było prądu na jednej z ulic os. Ławica.

Mieszkańcy ulicy Sławińskiej twierdzą, że pomimo wielu zgłoszeń i telefonów spółka Enea cały czas ich zbywała. Zerwane linie energetyczne zostały naprawione w czwartek, dopiero po interwencji naszej redakcji.

Od burzy, która przeszła nad Wielkopolską w nocy z wtorku na środę, minęły trzy dni. Jednak mieszkańcy Sławińskiej do czwartkowego popołudnia nie mieli prądu. Przechodząca nawałnica spowodowała przerwanie linii energetycznych.

- Jeszcze tej samej nocy przyjechało pogotowie energetyczne i panowie odłączyli dopływ prądu w całym rejonie - relacjonują mieszkańcy.

Od tej chwili nie było elektryczności, a zerwane druty zwisały ze słupów lub leżały na ziemi przy drodze i chodnikach.

- U mnie na posesji niektóre zerwane kable zwisały luźno z góry, inne z kolei znajdowały się na trawniku - dodaje Bożena Maciejewska. Mieszkańcy wiele razy (już od środy) zgłaszali usterkę, ale pomimo tylu monitów, zerwanych linii tego dnia nie naprawiono.

- Już w środę byłem wściekły, bo za każdym razem, jak dzwoniłem z prośbą o szybką interwencję, to słyszałem, że za trzy godziny będzie naprawione. Później dowiedziałem się, że o 15 będzie naprawiane, potem że o 18 i tak cały czas. Sąsiedzi też po kilka razy telefonowali i słyszeli to samo co ja - żali się Andrzej Paul.

Kable zerwanych linii zwisały z góry, inne leżały przy drodze i na posesjach

W domach z powodu braku prądu nie działały lodówki i zamrażarki, nie było również ciepłej wody. Andrzej Paul nie mógł w domu pracować, ponieważ nie miał jak naładować laptopa ani telefonu.

Karol Magdziarek ma na ulicy Sławińskiej warsztat ślusarski i sklep spożywczy. Z powodu braku prądu mężczyzna nie mógł pracować w warsztacie. W sklepie również nie działały chłodziarki.

- W środę miałem podłączony agregat, żeby chociaż utrzymać chłód w lodówkach. Wieczorem poprosiłem sąsiada z równoległej ulicy, żeby użyczył mi prądu. Odtąd cały czas korzystam z sąsiedzkiej pomocy - podkreśla Karol Magdziarek.

Danuta Tabaka z Enei tłumaczyła, że z powodu wielu podobnych awarii spowodowanych nawałnicą najważniejszą kwestią było zabezpieczenie wszystkich miejsc, w których doszło do uszkodzeń. - Sprawa przywrócenia elektryczności na ulicy Sławińskiej została umieszczona w harmonogramie zgodnie z kolejnością przyjmowanych zgłoszeń - uściśla Danuta Tabaka. I przeprasza wszystkich klientów firmy Enea za niedogodności związane z przerwami w dostawach prądu.

Te tłumaczenia nie przekonują jednak poznaniaków z Ławicy, którzy są zdziwieni faktem, że w półmilionowym mieście naprawa linii energetycznej zajęła aż dwa dni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski