Wiesław Motylewski nie uważa się za artystę, raczej za rzemieślnika. Malarz, rzeźbiarz, a w przeszłości... cholewkarz otworzył właśnie najmniejszą galerię w Kaliszu, a kto wie - może i na świecie.
Od cholewkarza do malarza
Przyznaje, że od dziecka lubił malować i rysować. Ale parał się różnymi innymi zajęciami. Pracował jako cholewkarz i projektował wzory obuwia. Był także kierowcą Kaliskich Linii Autobusowych. Na dobre ze sztuką związał się dopiero wtedy, gdy odszedł na emeryturę, w latach 90. Nie kończył w tym kierunku żadnych szkół. Czytał i wszystkiego uczył się sam.
Surrealistyczna dusza
Trzy razy brał udział także w wernisażach w Galerii Wieża Ciśnień. Maluje wszystko, zależnie od życzenia klienta.
- Osobiście najbardziej pociąga mnie malarstwo surrealistyczne, szczególnie postaci. Tworzę również sporo pejzaży, również kaliskich. Maluję pędzlem, dłonią, patykiem, czym popadnie - opowiada Wiesław Motylewski. - Ostatnio namalowałem dużo miniatur. Może dlatego, że taki obraz jest tańszy i łatwiej można go sprzedać.
Zdarza mu się także malować przepełnione niepokojem obrazy a la Beksiński. Ale czasem klient oczekuje klasyki. Maluje zatem reprodukcje Chełmońskiego czy Makowskiego. Największe gabarytowo dzieło, jakie stworzył, miało wymiary około 200 cm na 140 cm. Był to Chrystus upadły pod krzyżem.
- Koło Jezusa przechodzili młodzi ludzie, obojętni na jego los. Taka wizualizacja współczesnej kondycji człowieka - wyjaśnia nasz rozmówca.
Sentymentalny kupiec z Tel Awiwu
Tworzył również obrazy do kaliskich lokali. Jego prace można zobaczyć między innymi w Wanatówce. Ale jego dzieła wędrują też do różnych miast w Polsce. Wiele z nich trafiło za granicę, również do... Tel Awiwu.
- Na początku nawet o tym nie wiedziałem. Przez kilka lat przychodziła do mnie starsza pani, która kupowała moje kaliskie pejzaże i wysyłała bratu, który pochodził z naszego miasta, a mieszkał w Tel Awiwie. Dowiedziałem się, że mój kupiec wyjechał stąd pod koniec latach 60. podczas antyżydowskiej nagonki władz. Chciał mieć u siebie kawałek Kalisza. Potem przyjeżdżali do mnie jeszcze jego wnuczkowie, aby kupować moje prace. Od kilku lat jednak nie widziałem od niego nikogo - opowiada Wiesław Motylewski.
Wiele jego obrazów powędrowało także do innych polskich miast, a także do Anglii wraz wyprowadzającymi się z rodzinnego miasta kaliszanami.
Ludzie lubią nosorożce
Rzeźba pociąga go niemniej niż malowanie. Nosorożce to jego znak rozpoznawczy. Najczęściej właśnie je kupują klienci.
- Sprzedają się jak świeże bułeczki - śmieje się rzeźbiarz. - Ale tworzę też postaci, czasem takie, jak z dreszczowców. Klienci takie rzeźby lubią.
Jak przyznaje artysta-rzemieślnik, z tej twórczości da się wyżyć. Nieraz udało mu się sprzedać kilkadziesiąt obrazów w ciągu dwóch miesięcy.
- No, ale oczywiście nie zawsze jest tak dobrze - mówi ostrożnie Motylewski.
Jak jednak dodaje, udało mu się sprzedać obraz nawet za 1500, czy nawet 2000 złotych.
Godzinka i obraz jest gotowy
Malowanie przychodzi mu z łatwością. Jak żartuje, czasem potrafi namalować coś „przed kolacją”. Mówi, że najważniejsze w malarstwie jest tło i dobry początek. Zdarza mu się malować po cztery obrazy naraz. Ale nie chce się z nikim porównywać. Ponownie podkreśla, że jest tylko rzemieślnikiem. Nie boi się krytyki. Przyjmuje ją z pokorą.
- Jak mnie ktoś skrytykuje, to przynajmniej się poprawię - śmieje się Motylewski.
Malował często w swoim domu. Także po nocach.
- Smród oleju witał mnie od rana, jak szedłem do pracy - przyznaje.
Nie liczy, ile przez ponad 20 lat namalował obrazów. Ale przypuszcza, że powstało ich przynajmniej tysiąc.
Najmniejsza kaliska galeria
Galeria przy Górnośląskiej, mieszcząca się w mikroskopijnym budynku po dawnym kiosku z gazetami, jest jego drugą pracownią. Pierwszą ma przy ulicy Polnej. Miejsca tutaj niewiele, ale do pracy wystarczy. Wiesław Motylewski chce właśnie tutaj tworzyć i wystawiać swoje prace.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?