MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nie jedziemy na mundial? I bardzo dobrze!

Leszek Waligóra
Leszek Waligóra
Ja rozumiem: kibic po taaakim meczu może rzucać mięsem, telewizorami, zwalniać trenera, premiera, prymasa i menedżera domu spokojnej starości "Ostatnia prosta". Ale ja naprawdę nic, a nic nie jestem rozczarowany. Ani ociupinkę. Czuję solidarność z naszymi piłkarzami. Właściwie czułem ją już wcześniej. Tak jak oni nie zamierzałem jechać do Brazylii na mundial. Zwłaszcza, że musiałbym za swoje.

Można się wściekać? Można. Ale nie trzeba.

Ja mam już dość awansów uzyskanych dzięki wygranym z rezerwowym zastępem kelnerów, zwolnionych z pracy w restauracji na mocy orzeczeń o niepełnosprawności ruchowej. Mam dość, gdy cieszymy się, że wygraliśmy z zespołem, którego piłkarze potrafią podbić piłkę nawet trzy razy, o ile w tym zespole akurat była plaga kontuzji. Mam dość tego, że awansujemy na jakiś kolejny mundial czy Euro tylko dlatego, że piłkarze przeciwnej drużyny dzień przed meczem zatruli się bigosem.

Od zawsze uważam, że takie awanse są tyle samo warte, co podrywanie kobiety na urodę i elokwencję kolegi. W końcu jak zapalą światło to i tak szydło wyjdzie z worka.

Po co żyć złudzeniami?

Ja, jak taki marzyciel z bożej łaski, marzę sobie, żeby Polska choć raz awansowała na jakiekolwiek mistrzostwa nie dzięki cudowi nad Wisłą, nie dzięki kawaleryjskiej szarży w ostatniej sekundzie, nie dzięki ręce Boga, nie dzięki temu, że piłka po drodze odbije się od przelatującego nietoperza, nie dlatego, że bramkarz dostał pociskiem przeciwpancernym w ucho.

Ja, jak taki piłkarski laik, marzę sobie, żeby Polacy awansowali na mistrzostwa dlatego, że wydarli to zwycięstwo. Że biegali tak, jakby za stanie groziła im praca u czołowego sponsora reprezentacji. Że podawali sobie, grali jak natchnieni, jak z nut. Że przed meczem nie gadali o motywacjach, sracjach, emocjach, transferach, nowych fryzurach, tatuażach, zakupie spodni z brokatem i nowej męskiej torebki Louis Vuitton, nie dzielili premii, nie rezerwowali leżaka na plaży Copacabana, ani nie sprawdzali, czy Brazylijki dają się poderwać na tekst: Cze... jestem polskim piłkarzem (tudzież na litość).

Chciałbym, żeby awansowali grając tak w każdym meczu. I nawet jeśli przegrywali, to zostawiając na boisku wszystko, choćby łącznie z gaciami.

I lepiej, że do tej Brazylii nie jedziemy. Bo to jednak łatwiej żyć, wiedząc, że nie będzie okazji oglądać, jak Brazylia prowadząc z nami w 10 minucie 20 do zera wprowadza na boisko żeńską reprezentację krykieta seniorów na igrzyska paraolimpijskie. I bije dalej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski