Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na tropie legendarnego yeti

Przemysław Walewski
Niewiele już nam pozostało do mety. Dokładnie jeden dzień.

W górach nie liczyło się dystansu w kilometrach. Nawet czas miał tu inny wymiar. Liczba uczestników stopniała do 27. Wielu osobom rozsądek nakazywał wycofanie się po drodze. Usadowiłem się wygodnie na skale i obserwowałem okolicę przez lornetkę.

John powiedział przed startem do tego etapu, że to "interesujące miejsce". Trochę nad odludziu, jeśli to określenie miało sens w Himalajach. Jak na dłoni widziałem sznureczek wspinających się supermaratończyków i towarzyszącej im ekipy.

Gdzieś w oddali pomrukiwał śmigłowiec, na którego pokładzie znajdował się dyrektor biegu i pozostali dziennikarze. Byłem jedynym, który towarzyszył śmiałkom na trasie. Jeszcze raz omiotłem lornetką piętrzące się skały nad przełęczą. Wyjąłem z torby aparat fotograficzny, owinięty w czapkę i ciepłe kalesony. (...)

Z wizjerem aparatu przyklejonym do oka wychyliłem się bardziej, by widzieć końcówkę kawalkady. Starałem się złapać jak najlepsze ujęcie. Nagle straciłem równowagę. Zamachałem rozpaczliwie jedną ręką, próbując złapać równowagę, a drugą kurczowo trzymałem aparat. Czułem, jak zjeżdżam po płaszczu zmrożonego śniegu, nabierając prędkości, jak bobsley. Bałem się krzyknąć, by nie ściągnąć lawiny. Poczułem uderzenie. Nawet nie poczułem bólu, tylko eksplozję wewnątrz głowy. Straciłem przytomność.

Wydawało mi się, że lewituję w powietrzu, jakby unosiła mnie jakaś niewidzialna siła. Gdy się ocknąłem, zobaczyłem nad sobą znajomą twarz. To był John. Za nim stała jego ekipa.
- Dzięki Bogu, żyjesz - dotarł do mnie jak z oddali głos mojego przyjaciela.
- Co się stało? Uderzyłeś się w głowę?
Kiwnąłem nieznacznie. Napiłem się z manierki, którą John podsunął mi pod usta. Poczułem znajomy smak ouzo.
- Zsunąłem się ze skały i spadłem do tego przeklętego wąwozu - wychrypiałem. John zmarszczył czoło.
- Gdzie się zsunąłeś? Przecież tu jest płasko? Zjechałeś z bazy pod Everestem? - zakpił po swojemu. Usiadłem gwałtownie. Może za gwałtownie, bo ból rozsadził mi czaszkę. Rozejrzałem się. Byłem koło swojej skały, z której obserwowałem maratończyków.
Na plecaku leżał aparat. Nic nie rozumiałem.
- Ale ja naprawdę zsunąłem się ze skały - upierałem się, choć już powątpiewałem, czy to nie rozrzedzone powietrze trochę pomieszało mi zmysły. John pokiwał głową. Wychylił się ze skały i spojrzał w dół. Potem odciągnął mnie na bok.
- Dziwna historia, prawda? - Zmrużył oko i podreptał do swojej ekipy, by kontynuować ostatni etap wyścigu. Jeszcze raz spojrzał na mnie i wyciągnął przed siebie rozczapierzoną dłoń. Przeszedł mnie dreszcz. Wiedziałem już, co John miał na myśli.

Komunikat końcowy:
Zakończył się 23-etapowy bieg górski Himal Race. Pierwsze trzy miejsca zajęli reprezentanci gospodarzy. Zwyciężył Dacchiri Sherpa, drugie miejsce zajął Kumar Limbu, a trzecie Pasang Sherpa - młodszy brat zwycięzcy. Zwycięzca biegu - Dacchiri Sherpa - wygrał 16 z 23 etapów i wyprzedził drugiego w ogólnej klasyfikacji Kumara Limbu łącznie o ponad 6 godzin. Szóste miejsce zajęła Francuzka Corinne Favre - najlepsza pośród uczestniczek biegu. Zawody ukończyło 27 biegaczy. Wszyscy zostali uhonorowani nagrodami. Biegacze pokonali ponad 1000 kilometrów trasy, przekroczyli siedem przełęczy. Linia mety maratonu wyznaczona została na szczycie Kalapattar.

„Himal Race to ekstremalnie trudne, ale i niezwykle ekscytujące doświadczenie” - powiedział po zakończonych zawodach Dacchiri Sherpa. Specjalne nagrody fair play otrzymali Emmanuel Villeneuve i Gilles Rostollan za pomoc współzawodnikom na trasie biegu.

*Fragment książki P. Walewskiego "Radość biegania". Ukaże się nakładem Wydawnictwa Poznańskiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski