MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Muzycy jazzowi lubią wracać do Poznania - rozmowa z Dionizym Piątkowskim z dyrektorem Ery Jazzu

Marek Zaradniak
Dionizy Piątkowski z gitarzystą Johnem Scofieldem
Dionizy Piątkowski z gitarzystą Johnem Scofieldem Archiwum Ery Jazzu
z Dionizym Piątkowskim, dyrektorem Era Jazzu Aquanet Jazz Festival rozmawiamy o wymaganiach festiwalowych gwiazd

W środe rozpoczyna się Era Jazzu Aquanet Jazz Festival. Która z gwiazd miała największe wymagania?
Z muzykami jazzowymi jest dużo prościej niż z rockowymi, czy z gwiazdami popu. Szczęśliwie w tej edycji festiwalowej mamy same gwiazdy, gdyby ktoś mnie zapytał, kto jest główną, trudno byłoby mi powiedzieć, czy to jest Patricia Barber, która wystąpi w Auli Uniwersyteckiej, czy John Scofield, który niedawno odebrał dwie statuetki Grammy, czy też legendarny skrzypek Jean-Luc Ponty. Ja myślę, że muzycy, którzy przyjeżdżają na Erę Jazzu, czasami na moje prywatne zaproszenie, wiedzą, gdzie i do kogo przyjeżdżają i tutaj nie ma specjalnych zaskoczeń. Ale różne sytuacje się zdarzały...

Jakie?
Przy pierwszym koncercie Diany Krall wymagania były wręcz gwiazdorskie. Chodziło o wodę mineralną sprowadzaną z jednego ze źródeł w Szwajcarii i kostki lodu w kształcie gwiazdek. W tym roku bardzo trudny technicznie „rider” ma Patricia Barber.

A konkretnie?
Ona przywiązuje dużą wagę do jakości dźwięku i pod tym względem ma duże wymagania. Nic dziwnego, na jej koncerty przychodzą ludzie, którzy kolekcjonują płyty o audiofeelskiej jakości.
Ale część artystów stawia wysokie wymagania logistyczno-organizacyjne. Pięciogwiazdkowe hotele, świetne jedzenie, samochody i cały ten anturaż wokół gwiazdy. Ja nie spotkałem się podczas Ery Jazzu z takimi kaprysami gwiazd. Czasami jest tylko coś nagle potrzebne. Ktoś ma ochotę, jak Chico Freeman, w czasie koncertu napić się whisky, bo nagle poczuł, że jest fajnie... I zamiast kawy chce szklaneczkę whisky. I to jest spełniane. Ja się cieszę, że muzycy jazzowi są komunikatywni, zarówno w relacjach z publicznością, jak i z mediami. To nie jest typ gwiazdorstwa, który przeszkadza, tworzy pewnego rodzaju ścianę. John Scofield, który miesiąc temu dostał dwie nagrody Grammy, powinien chodzić w aureoli wielkiej gwiazdy, ale okazuje się, że nic się u niego nie zmieniło. Jedynie więcej dziennikarzy zabiega o wywiady. Większość muzyków po prostu cieszy się, że może tu przyjechać.

Ten festiwal jest festiwalem powrotów.
To prawda. Większość z artystów była już na Erze Jazzu albo była w Poznaniu. Oczywiście przedziały czasowe są ogromne, bo Scofield był 16 lat temu, Patricia Barber też kilkanaście lat temu, Jean-Luc Ponty nie był na koncercie Ery Jazzu, ale był na Music and Film Festival, Jean Paul Bourelly był tutaj na jednym z pierwszych koncertów Ery Jazzu. Nikt nie zwrócił wówczas uwagi na gitarzystę, który pojawił się w składzie Jamaaladeena Tacumy, Leni Stern była na Poznań Jazz Fair w latach 90. Myślę, że to też są takie powroty do miejsc, o których się pamięta. My Polacy jesteśmy znani z naszej szczególnej gościnności i serdeczności. To jest też odpowiedź na to, jaką rolę pełnią promotorzy czy agencje w Polsce. Myślę, że wszyscy przykładają nie tylko rękę i pieniądze, ale i serce do tego wszystkiego. Dla mnie obcowanie z samą gwiazdą jest rodzajem zaszczytu czy honoru i trudno by było wobec takiej osoby być nielojalnym i zakwaterować ją w kiepskim hotelu, nie pójść z nią na dobrą kolację.

W ramach Poznań Jazz Project zagra Jean-Luc Ponty. Trudno go było namówić do występu?
Trudno, ale nie w takim sensie, że się wzbraniał. Tacy artyści mają już bardzo poukładane życie zawodowe. On pracuje nad kilkoma projektami, jest bardzo skupiony na tym, co robi. Gdy pojawia się projekt specjalny, rodzi się problem, bo wszystko trzeba przemodelować, przygotować na nowo program. Gdy hasło zostało rzucone Jean-Luc Ponty powiedział: Tak, oczywiście, ale muszę najpierw posłuchać muzyki. Być może myślał, że spotka muzyków, którzy nie są dostatecznie przygotowani, że to projekt półamatorski. Po przesłuchaniu płyty Piotra Scholza i Poznań Jazz Philharmonic Orchestra entuzjastycznie odpisał: Tak, zagram, ale nie całą płytę, bo to za dużo.
W związku z tym, że przygotował specjalny projekt z pianistą, zaproponował, że razem zagrają jego kompozycje i bis. Myślę, że jedna czwarta koncertu będzie koncertem wspólnym, specjalnym projektem. Przede wszystkim dumni są bardzo nasi młodzi poznańscy muzycy. Dumny jest Piotrek Scholz, który zaaranżował kompozycje Ponty’ego. Zaprezentuje orkiestrę, która na Erze Jazzu będzie miała swoją koncertową premierę.

Rozmawiał MAREK ZARADNIAK

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski