Do chwili obecnej nie było na terenie Polski tragiczniejszej w skutkach katastrofy wojskowej z udziałem ofiar cywilnych, ale zdarzenie to zostało skazane na niepamięć. Przyczyną tego stanu rzeczy było utajnienie sprawy przez stalinowskie władze, które chciały ukryć, że powodem katastrofy była wada fabryczna samolotu otrzymanego z ZSRR. Okoliczności tego zdarzenia wyszły na jaw dopiero po 55 latach, za sprawą cyklu publikacji "Głosu Wielkopolskiego".
Sfałszowana przyczyna tragedii
Odbywający ćwiczebny lot samolot spadł w środku dnia obok skrzyżowania ulic Garbary i Królowej Jadwigi (wtedy Marchlewskiego). Wśród ofiar byli pracownicy budujący linię tramwajową na Rataje i przechodnie. Według działającej zaledwie trzy dni komisji wojskowej, winny upadku bombowca był jego pilot chorąży Zdzisław Lara, który miał rzekomo wykonać manewr na zbyt małej wysokości i zahaczył o słup wysokiego napięcia. Ustaliliśmy jednak, że bombowiec miał awarię obu silników. Samolot zahaczył o słup dopiero przy próbie awaryjnego lądowania.
Sprawdź też:
Pierwszy nasz artykuł o katastrofie spotkał się z ogromnym odzewem czytelników. Zgłosiło się do nas wielu świadków oraz rodziny zabitych. Dowiedzieliśmy się od nich, że cały teren tragedii został natychmiast ściśle otoczony. Prowadzone prze organy bezpieczeństwa czynności były utajnione. Osoby próbujące robić zdjęcia zatrzymywali funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego. Zablokowano wszelkie publikacje medialne. Rodziny zabitych zmuszono do milczenia. Nie wypłacono im żadnych odszkodowań.
Wyjaśniając okoliczności katastrofy, udało nam się dotrzeć do unikalnych, do tamtego czasu wciąż tajnych fotografii i dokumentów z archiwów wojskowych. Na ich podstawie ustaliliśmy, że kierowana przez radzieckiego generała Iwana Turkiela komisja wojskowa świadomie podała nieprawdziwe przyczyny wypadku lotniczego. Ukryto, że silniki tych przestarzałych samolotów (w ZSRR już ich nie używano) miały wadę fabryczną, która skutkowała poważnymi awariami.
Pomnik ofiar katastrofy
Na podstawie relacji świadków i własnych poszukiwań przygotowaliśmy imienną listę ofiar katastrofy. Ostatnim etapem przywracania pamięci o nich było odsłonięcie pomnika. Jego postawienie było wspólną - naszą i czytelników - inicjatywą. Została ona przychylnie potraktowana przez władze miasta, które sfinansowały postawienie obelisku.
Sprawdź też:
Monument autorstwa rzeźbiarza Romana Kosmali odsłonięto w 56. rocznicę utajnionej przez władze komunistyczne katastrofy. Jego częścią jest fragment poszycia bombowca przekazany przez czytelnika "Głosu Wielkopolskiego", Andrzeja Kaczmarkiewicza, który jako dziecko znalazł go na miejscu tragedii.
W uroczystości wzięły udział m.in. rodziny zabitych, w tym imiennik pilota bombowca (jego ojciec nadał mu imię swojego brata).
- Przed bliskimi tragicznie zmarłych ukrywano prawdę o tym wydarzeniu. Przez 56 lat żyliśmy w traumie - powiedział podczas odsłaniania pomnika Zdzisław Lara.
Po naszych publikacjach Oddziałowa Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Poznaniu podjęła śledztwo w sprawie sfałszowania przyczyn katastrofy Pe-2FT. Umorzono je jednak z powodu przedawnienia.
Zobacz też:
Sprawdź też:
Najlepsze atrakcje Krakowa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?