Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bucza rok po tragedii. Miasto stało się żywym pomnikiem rosyjskich zbrodni

Angelika Sarna
Angelika Sarna
Zniszczone domy w Moschum
Zniszczone domy w Moschum Angelika Sarna
Tragedia, która wydarzyła się na oczach mieszkańców obwodu kijowskiego - widoczna jest do dzisiaj. Miasto Bucza, Irpień czy Borodzianka wyglądają jak żywy pomnik rosyjskiej agresji. Na wjeździe wita nas widok postrzelonej kawiarni, dalej spalonych samochodów, rozwalonych bloków i powybijanych szyb. Zobaczyliśmy, jak wygląda życie mieszkańców rok po okupacji Rosjan.

Bucza i Irpień stały się symbolami napaści rosyjskiej i zaciekłych walk o zdobycie Kijowa. Mimo że od wydarzeń mija już rok, w miastach dalej widoczne są skutki tragedii.

- Wyszedłem z domu i okazało się, że cała Bucza jest zajęta przez moskali. Wszędzie strzelali, zabijali każdego, kto wyszedł im na drogę. Szukałem swoich znajomych, chciałem ich ostrzec. Zobaczyłem płonący samochód, a w środku dwóch mężczyzn, którzy się palili - relacjonuje Rostic, mieszkaniec Buczy - Rosjanie weszli do bloków mieszkalnych, wygonili lub zabili właścicieli. Na podwórku - gdzie był piękny las, zrobili cmentarz i zakopywali zabitych Ukraińców.

Chłopak, pokazując nagranie płonącego auta nie może powstrzymać łez. Wcześniej był mieszkańcem Borodzianki, miasta, które nie jest tak popularne, jak Bucza czy Irpień, jednak widoczne tam zniszczenia przerażają.

Wśród wysadzonych domów, bloków i marketów bawią się dzieci. Podnoszą gruzy, które być może należały do ich domów i śmieją się beztrosko. Podchodząc do nich pozdrawiają nas - slava ukraini i idą w swoją stronę. Jeden z bloków został rozdzielony na pół, jak opowiadają mieszkańcy - rosyjski pilot miał spuścić rakietę na lotnisko. Pomyliły mu się kierunki i spuścił ją na blok mieszkalny. Ludzie ukryli się w piwnicy, wszyscy zginęli.

- Moja żona siedziała w naszym mieszkaniu w bloku, nagle spadły na nie rakiety. Jedna przebiła blok i zatrzymała się w salonie, gdzie ona siedziała. Nie wybuchła, dlatego moja żona żyje. Była w wielkim szoku i nie wiedziała co zrobić. Pocisk zniszczył nam pokój, ale to nie jest ważne. Moja żona żyje - opowiada mieszkaniec Buczy, Włodzimierz.

Mieszkańcy chcą opowiadać o wydarzeniach, jakie doświadczyli żyjąc na obrzeżach Kijowa, ale nie wiedzą jak o tym mówić.

- Jestem mieszkańcem Irpnienia, byłem tam, kiedy weszli Rosjanie - zaczyna jeden z mieszkańców - chciałabym opowiedzieć, o tym, co mnie spotkało, ale nie wiem jak. Nie wiem jak można to nazwać słowami.

Obok lotniska w Hostomolu, gdzie trwał desant rosyjskich żołnierzy pozostały po domach jedynie gruzy. Wchodząc tam widzimy szkielet domu i pięknie zadbane ogródki, to oznacza, że ludzie tam wracają i dbają o to co im pozostało, sadzą nowe roślinki.

Kawałek dalej znajdują się rosyjskie okopy, które pozostały nienaruszone. Znajdujemy wiele pozostałości po produktach spożywczych, amunicji i wojskowych ubrań.

Poruszanie się po lasach jest zabronione, wszędzie widoczne są znaki z napisem - uwaga miny.

- Mieszkańcy Kijowa zapominają czasem, że jest wojna. Kiedy ich rodzina nie walczy na froncie i ich to nie dotyczy, żyją jakby wszystko było normalnie. Wiadomo, nie możemy żyć tylko tym, ale nie możemy konfliktu lekceważyć - podkreśla jeden z ukraińskich wolontariuszy.

Zniszczone samochody, bloki, mieszkania i czołgi stały się pewną atrakcją turystyczną. Ludzie przyjeżdżają zobaczyć co pozostało po tragicznych wydarzeniach.

Na środku parkingu znajduje się góra zniszczonych samochodów. Są to pozostałości po cywilach, którzy próbowali uciec z okupowanych terenów. Rosjanie strzelali do nich, kiedy podejmowali próbę opuszczenia miasta. Bliscy rozpoznają pojazdy ich krewnych, przychodzą i kładą na nie kwiaty.

Miasto, które zostało zmiecione z powierzchni ziemi

Moshchun znajduje się niedaleko Buczy. Miasto w kwietniu 2022 roku zostało zrównane z ziemią. W czasie okupacji rosyjskiej stanowiło ono strategiczny punkt dojścia do Kijowa, kiedy to mosty łączące stolicę Irpinia i Buczy zostały wysadzone w powietrze. Rosjanie przeszli przez miasto, aby dostać się do stolicy Ukrainy. Moshcun nigdy nie był okupowany, ochotnicy bronili miasta do końca. Poległo tam ponad 600 Żołnierzy Zbrojnych Sił Ukrainy. Prawie 80% budynków zostało zniszczone, wjeżdżając na miejsce widzimy pełno pozostałości po domach. Zawalone dachy, mury i czasem drobne zabawki lub porcelana ułożone przed wejściem do domu. Na miejscu spotykamy wolontariuszy fundacji B50, która działa na obszarze obwodu kijowskiego i pomaga odbudować zniszczenia.

- Wyjechałem z miasta 25 lutego, kiedy zaczęła się wojna. Gdybym tu został pewnie byśmy dzisiaj nie rozmawiali. Rosjanie zniszczyli wszystko co się dało. Padały rakiety, strzały, zaminowano obszar leśny - opowiada Oleksandr, mieszkaniec Moshchun - muszę coś robić, dlatego odbudowuje mój dom z pomocą wolontariuszy. Mogę albo siedzieć i płakać, albo działać. Nic innego mi nie pozostało.

Z jego twarzy nie znika uśmiech, jednak widoczne są łzy, które spływają na myśl co tutaj się wydarzyło.

- Sąsiadów obok zabiły pociski. A ten gruz, który stoi za mną to mój dom - dodaje.

Oleksander mieszka teraz w małym kantorku, który znajduje się obok tego co pozostało po jego starym życiu.

Wśród ruin, które pozostały po mieście widzimy detale pozostawione przez ludzi, to one wzbudzają największą rozpacz. Wózki dla dzieci, balkoniki osób niepełnosprawnych, zabawki.

- Jesteście Polakami? Bardzo wam dziękujemy za wszystko co robicie. Nie dalibyśmy rady bez was. Nasze żony i dzieci mogą być u was bezpieczne - zaczyna kierowca taxi. I dodaje - mam nadzieję, że ta wojna szybko się skończy i będziemy mogli porozmawiać na spokojnie.

Lasy w Moshcun i okolicach są zaminowane. Jak się okazuje nie będą one dostępna dla naszego pokolenia, następnego i jeszcze dalszego. Ilość pozostawionego zagrożenia jest tak ogromna, że zneutralizowanie go potrwa kilkadziesiąt lat.

Jednak mimo ostrzeżeń i zamieszczonych tabliczek z napisem “Uwaga miny” mieszkańcy wchodzą do lasu i zbierają chrust na opał.

W dalszej części miasta w lesie pozostawione są rozstrzelane samochody, a wokół okopy. W nich pozostałości po walczących - ubrania, kubki, amunicja.

Na środku postawiono pomnik z napisem “Zwycięstwo albo śmierć”. Ma on upamiętnić 600 żołnierzy, którzy zginęli.

Co będzie jutro?

Fakt, że stolica Kijowa oddalona jest od frontu, nie oznacza spokoju. W mieście od północy do 6 rano trwa godzina policyjna. Poruszanie się po mieście jest zabronione, tak samo wszystkie restauracje i sklepy zamykają się o godzinie 22.

Kiedy w nocy słyszymy syreny alarmujące o ataku dronów samobójczych, które powszechnie znane są jako szachidy, udajemy się do pobliskiej stacji metra. W tunelu spotykamy spakowanych ludzi, którzy również szukają schronienia. Nastolatkowie, dorośli i starcy siedzą na ławkach i czekają na koniec alarmu. Niektórzy gotowi przynoszą ze sobą karimaty i śpiwory. Pozostają w ukryciu przez całą noc.

Na ulicach słyszy się głosy o przymusowych poborach wojskowych.

- Mój mąż ma 55 lat, jeszcze przez rok mogą go zmobilizować i wysłać na front. Strasznie się o niego boję. Kiedy będzie miał 56 lat, dalej mogą mu nakazać służbę wojskową, ale już w bardziej bezpiecznych obszarach - opowiada Julia, mieszkanka Kijowa.

W Kijowie spotykamy również innych wolontariuszy z Polski, Włoch, Szkocji, Ukrainy, Anglii i Irlandii. Razem z nimi zostajemy zaproszeni na sesję Rady Miasta.

- W tej chwili Polska jest naszym największym sojusznikiem. W trudnych czasach poznaje się prawdziwego przyjaciela. Mam nadzieję, że będziemy dalej współpracować - podkreślił podczas sesji Rady Miasta Witalij Kliczko.

Wolontariusze przekazali dla miasta dwie karetki, samochody, sprzęt wojskowy oraz drona bojowego.

- Nadal nie mogę uwierzyć w to co widziałem w zniszczonej Ukrainie. Bardzo dziękuje wszystkim wolontariuszom, że mogłem z nimi dzielić te emocje - zaznaczył wolontariusz z Włoch.

Władze miasta nie kryły wzruszenia podczas przekazywania darów przez wolontariuszy. Na wydarzeniu pojawiła się także delegacja 112 brygady Obrony Terytorialnej, która docelowo będzie wykorzystywała te pojazdy. Już wcześniej otrzymali kilkadziesiąt karetek i pickup-ów, które obecnie ratują życie na froncie.

- To nie jest wojna tylko Ukrainy, ale całego demokratycznego świata. Będziemy was wspierać do końca wojny i jeszcze dłużej - zapewnił Robert Dubkowski, Wolontariusz ukraińskiej fundacji "Wszystko w twoich rękach".

Obserwuj nas na Google News

Takich wizji architektonicznych i planistycznych w obecnym magistracie jeszcze nie ma (może to i lepiej). Zapytaliśmy sztuczną inteligencję: jak według niej będzie wyglądać centrum Poznania w 2123 roku i jak będzie wyglądać poznańskie Stare Miasto z okolicami za 100 lat? A także: jak zmieni się Poznań za sto lat?Podoba Ci się taka wizja? Zobacz, co ma na ten temat do powiedzenia sztuczna inteligencja --->

Poznań nie do poznania! Zapytaliśmy sztuczną inteligencję (A...

Fotografia pochodzi prawdopodobnie z lat 60. XX wieku.

Tak przez lata wyglądał Dom Studencki Jowita. Stał się ikoną...

od 7 lat
Wideo

Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski