Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prezydent Jacek Jaśkowiak wstydzi się za kiboli Lecha Poznań. A kibole za prezydenta

Błażej Dąbkowski
Podczas meczu z Arką Gdynia na stadionie przy ul. Bułgarskiej został rozwieszony transparent mający być protestem wobec udziału Jacka Jaśkowiaka w Marszu Równości
Podczas meczu z Arką Gdynia na stadionie przy ul. Bułgarskiej został rozwieszony transparent mający być protestem wobec udziału Jacka Jaśkowiaka w Marszu Równości Grzegorz Dembiński
Konflikt Jacka Jaśkowiaka, prezydenta Poznania, z kibicami Lecha od ponad roku rozgrywa się w sieci, na stadionie i w mediach. - Paradoksalnie ten ostry spór jest na rękę obu środowiskom, choć każde z nich ma inne cele - ocenia socjolog.

"Poznań przeprasza za tęczowego Jacka" - transparent z takim hasłem i podobizną prezydenta Poznania trzymającego tęczową flagę i penisa zawisł w ostatni weekend na trybunach stadionu przy ul. Bułgarskiej. Kibice w ten sposób wyrazili swój sprzeciw wobec uczestnictwa prezydenta w sobotnim Marszu Równości. W trakcie spotkania padały także niecenzuralne hasła dotyczące J. Jaśkowiaka i wspieranych przez niego inicjatyw.

- Nie mam zamiaru się nad tym pochylać. Do tego poziomu nie będę schodził, bo to poziom żenujący - tak skomentował zachowanie kibiców prezydent, jednocześnie zaznaczając, iż nie oczekuje od nich żadnych przeprosin. Na te jednak i tak nie mógłby liczyć, bo kibole z „kotła”, z którymi udało nam się spotkać mają jedno przesłanie do prezydenta Poznania. - Niech on zajmie się sprawnym zarządzaniem miastem, a my zajmiemy się kibicowaniem - twierdzą zgodnie.

Ich wersja różni się od tej prezentowanej od kilku miesięcy przez Jacka Jaśkowiaka, ponieważ zdaniem kibiców to on wypowiedział im „wojnę” jako pierwszy. - Owszem, podczas spotkania na UAM w ubiegłym roku zapowiedział, że będzie chciał rozmawiać. Tylko o czym my mamy z nim dyskutować? Nie jest dla nas osobą, z którą musimy debatować jak np. wojewoda, nie odpowiada też za stadion, bo to robi spółka Marcelin Managment - mówi Andrzej, kibol z kilkunastoletnim „stażem”.

Z kolei Marek dodaje: - Przede wszystkim nie jest od tego, by nas dyscyplinować, bo tym to może zajmować się w urzędzie miasta, a nie na stadionie. Tu nad obecnym prezydentem przewagę miał Grobelny, bo nie angażował się w spory ideologiczne.

Kto szkodzi wizerunkowi?
„Dyscyplinować” to jedno z kilku sformułowań prezydenta, które wyjątkowo wzburzyło fanów Kolejorza i pojawiło się przy okazji dyskusji o ksenofobii i rasizmie w ich szeregach (pojawiło się w jednej z kwietniowych publikacji „Gazety Wyborczej”). Takie zachowania zdaniem prezydenta psuły wizerunek miasta, a ich głównym źródłem miał być stadion przy ul. Bułgarskiej. Prezydent krytykując kibiców, jednocześnie... znów zapraszał ich do rozmów.

Kibol Lecha: Nie podobają nam się tęczowe flagi, marsze KOD, olewanie ważnych rocznic. Chcemy o tym głośno mówić

Na ripostę Stowarzyszenia Kibiców Lecha Poznań nie trzeba było długo czekać: „W naszych oczach to nie kibice Lecha, ale Pan szkodzi wizerunkowi miasta, lekceważąc tak ważne dla tożsamości Poznania i Wielkopolski wydarzenia jak rocznica wybuchu Powstania Wielkopolskiego, uczczenie pamięci Żołnierzy Wyklętych czy też poprzez usiłowanie wprowadzania utopijnych wizji miasta bez samochodów [...] Nie zgadzamy się z narzuconą przez Pana narracją i przyjmowaniem przez Pana jako oczywistego faktu, iż na stadionie Lecha panuje wszechobecny rasizm” - pisali w swoim oświadczeniu kibice.
To tylko jedna z kilku odsłon konfliktu nabrzmiewającego od ponad roku, bo we wrześniu prezydent na swoim Facebooku odniósł się do komunikatu, który usłyszał na dworcu głównym w Gdańsku. Tego dnia Kolejorz grał mecz wyjazdowy z Lechią. W momencie wjazdu pociągu z kibicami ze stolicy Wielkopolski usłyszał, iż osoby wybierające się na mecz mogą rzucać petardami i butelkami, dlatego zaleca się innym podróżnym schronienie w przejściu podziemnym. „Wstyd dla Poznania w całym kraju i skandaliczna bezradność organów państwa” - napisał J. Jaśkowiak.

Efekt? Z jednej strony ponad 500 „lajków” dla prezydenta, z drugiej zaś kpiny i ostra krytyka. Głos, co było do przewidzenia, kolejny raz zabrał szef Stowarzyszenia Kibiców Lecha Poznań Radosław Majchrzak.

„Wczoraj w godzinach wieczornych Stowarzyszenie Kibiców Lecha Poznań pozyskało informację, iż pełniący obowiązki prezydenta Poznania Jacek Jaśkowiak bez porozumienia z wyborcami udał się w ten wee-kend do Trójmiasta. SKLP oświadcza, że nie miało z tym wyjazdem nic wspólnego. Przepraszamy wszystkich kibiców piłkarskich z Gdańska, Gdyni i Sopotu. Oświadczamy, iż jakiekolwiek uciążliwości i działania organów państwa w związku z tą wizytą nie mają nic wspólnego z wyjazdem kibiców Lecha Poznań na mecz z Lechią Gdańsk. Wszystkich mieszkańców Trójmiasta prosimy o zachowanie bezpiecznej odległości” - odgryzł się Majchrzak na portalu hejlech.pl.

Jacek Jaśkowiak po dwóch tygodniach nie wycofuje się ze swoich słów, bo jak tłumaczy w rozmowie z „Głosem”, piętnuje jedynie zachowania niewielkiej, agresywnej grupy kiboli. - Z czego miałem być dumy? Było mi po prostu wstyd. Tłumaczenie, że do niczego nie doszło, to tylko próba ratowania wizerunku kiboli. Domaganie się specjalnego traktowania, przyzwolenia na wznoszenie różnych okrzyków, w tym wulgarnych, na agresję w przestrzeni publicznej, schodzenia im z drogi, bo idą na mecz, jest dla mnie po prostu niezrozumiałe. Roszczeniowość tej grupy nie może terroryzować społeczeństwa - ocenia.

Odsłon konfliktu na razie toczonego w sieci i na trybunach jest znacznie więcej. Było to do przewidzenia, bowiem już w trakcie kampanii przed wyborami samorządowymi prezydent zapowiadał, że „nie będzie się kłaniał kibicom”. Umowy dotrzymał, choć zdarzało mu się puścić oko do fanów piłki nożnej, wrzucając zdjęcie ze stadionu lub fetując z tysiącami kibiców odzyskanie tytułu mistrza Polski w czerwcu ubiegłego roku (część wyborców miała mu to za złe, bowiem doszło wtedy do ataku na skłot „Od:zysk”).
Choć J. Jaśkowiak podkreśla, że bardziej odpowiada mu teatr niż piłka nożna, to w jego najbliższym otoczeniu znajdują się osoby, które od wielu lat kibicują Kolejorzowi. „Jestem wiernym kibicem Lecha, a ducha sportowej rywalizacji nauczył mnie ojciec Edmund Białas - legenda poznańskiego Lecha. Dzięki niemu poznałem, co to bezinteresowność i poświęcenie w dążeniu do celu. Dlatego ucieszyło mnie uznanie jego zasług dla dumnego klubu KKS Lech i nazwanie jednej z trybun stadionu miejskiego jego imieniem” - pisał o sobie przed ostatnimi wyborami samorządowymi Andrzej Białas, wtedy kandydat na

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski