Poniedziałkowy mecz pokazał jak przewrotny i nieprzewidywalny potrafi być futbol. Trenerowi Rumakowi i kibicom marzy się Lech grający szybko, atrakcyjnie, z zabójczymi skrzydłami, wyprowadzający błyskawiczne kontry po przejęciu piłki na własnej połowie. Lecz ta filozofia w zderzeniu z naszą ligową rzeczywistością, okazała się, niestety, utopią. Kolejorza z poważnych kłopotów nie wyciągnął żaden z faworytów szkoleniowca, tylko piłkarz, który był w klubie dołowany i traktowany jak piąte koło u wozu.
Co ciekawe, kilku niechcianych w Lechu zawodników, robi teraz furorę w innych zespołach. Grzegorz Kasprzik, którego przejście do Floty Świnoujście uznano kilkanaście tygodni temu za transfer rozpaczy, jest bohaterem pierwszoligowych boisk (w 7 meczach nie wpuścił żadnej bramki), a Seweryn Gancarczyk w Górniku Zabrze zaskakuje świetną pracą w defensywie i błyskotliwymi prostopadłymi podaniami do kolegów z ataku. Czy to przypadek?
Kolejorza z poważnych kłopotów wyciągnął piłkarz, który był w klubie dołowany i traktowany jak piąte koło u wozu
- Nie każdy kwiat rośnie pięknie na każdym balkonie. Czasem ustawiony w nieodpowiednim miejscu dostaje za dużo cienia i szybko więdnie - komentuje, były trener Lecha Czesław Michniewicz. - Często to samo jest z piłkarzami. Poznań, podobnie jak Warszawa, nocą też ma swoje uroki i można w nim zginąć. A powiedzmy 100 km dalej takich pokus nie ma i wtedy zawodnik inaczej pracuje. Każdy jednak potrzebuje zaufania. W Górniku Zabrze Gancarczyk został przyjęty z otwartymi rękami, bo był za darmo i nie chciał za dużo kasy. Podobnie było w Świnoujściu z Kasprzikiem. Taki kredyt zaufania mieli też w Lechu 6-8 lat temu Wilk i Ślusarski, kiedy wchodzili do zespołu . Teraz łatwiej mają młodsi kupieni w ostatnich okienkach transferowych, a starzy wychowankowie muszą pokazać, że są od nich lepsi - dodaje Michniewicz, który przyznał, że dośrodkowanie Wilka i główka Ślusarskiego było z kategorii stadiony świata.
- Kuba nie jest sprinterem, ale jeśli chodzi o dokładność jego dośrodkowań, to w ekstraklasie trudno znaleźć od niego lepszego. Potrafi co do centymetra wrzucić piłkę koledze. Znają się od lat ze "Ślusarzem", więc Bartek wiedział, gdzie spadnie piłka. Wywalczył sobie pozycję do strzału i świetnie wykończył akcję - tłumaczy Michniewicz.
Niestety, poniedziałkowy mecz nie miał już innych jasnych punktów. Lechici wygrali szczęśliwie, byli trochę skuteczniejsi od przetrzebionego kontuzjami GKS. Trener Rumak opowiadał po meczu, że jego drużyna zagrała jak wytrawny bokser i uderzyła w odpowiednim momencie, ale poniosła go trochę fantazja, bo to był raczej desperacki cios, mocno chwiejącego się na nogach kolosa, który znalazł się w poważnych opałach.
Teraz Mariusz Rumak musi dobrze przygotować drużynę do niedzielnego meczu z Pogonią. Znowu szykuje się rekord frekwencji. Obok derbów Warszawy Legia - Polonia będzie to hit 5. kolejki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?