Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krótka historia pewnego ogłoszenia

Zapiski na Kaftanie
123rf
Dostałem prezent na święta. Niespodziewany, od człowieka, któremu sam zrobiłem prezent. Choć wrogowi bym takiego nie życzył... Ale po kolei...

Miałem ci ja auto. Auto... to może za dużo powiedziane. Ubezpieczyciel oferował mi na nie ubezpieczenie nieruchomości z opcją ochrony przed zalaniem. Jak tu takie auto sprzedać? Polskim zwyczajem powinno się odpicować, że niby nic nie puka, nic nie stuka. Niestety, Bozia ręce do pisania dała... A to już w picowaniu samochodu nie pomoże. Najwyżej: w pisaniu ogłoszenia (uwaga: ogłoszenie nie zawiera lokowania produktu, bo wszelkie nazwy zostały utajnione). A szło to mniej więcej tak:

X (tu nazwa marki) stuka, puka, ale jeździ. Belg płakał jak sprzedawał... A naprawdę: auto kupiłem od poznaniaka. Wiecie, rozumiecie: duży był, ja też cały w strachu, co było robić. Jego wielkość odbiła się piętnem na fotelu kierowcy, a moje obecne 95 kg żywej masy dołożyło swoje (schudłem, ale jakoś się trzeba było wytłumaczyć). To pierwsza wada. Trochę o zaletach: (tu znów dane marki), trzydrzwiowy (z wszystkich drzwi korzystałem), granatowy (chyba). Auto, co nieco zaskakujące, ma dwie deski rozdzielcze. Jedna klasyczny ciemnoszary plastik jest tam, gdzie być powinna, drugą szczęśliwy nabywca znajdzie w bagażniku.
Manualny czujnik parkowania: hak. Elektrycznie opuszczane szyby. Ale tylko boczne. Podłokietnik dla kierowcy. Za podparcie służy z pełnym poświęceniem, więc dorobiłem się skoliozy. Samochód ubezpieczony (nawet ma AC, ale żaden złodziej ukraść nie umie, choć na pewno się starali). Dwa komplety kluczyków, choć używam jednego (w drugim pilot nie działa, a to jednakowoż szpan - tak auto z pilota, na odległość otworzyć. Ba! Nawet bagażnik (te trzecie drzwi). Akumulator jak do czołgu. Amortyzatory robią za sekcję perkusyjną. Auto odpala, jeżeli noc spędziło w pozycji uniesionego tyłka (w jodze to pewnie pozycja "Lotosu opadającego do spokojnej tafli jeziora"). Jeżeli auto spędzi noc z nosem zadartym... trochę trzeba pokręcić. Autko, jak to kobieta, ma swoje narowy. Ale nie biję jej. Jeszcze.

Tak, auto nie jest zadbane, jak na to zasługuje. Robi wyrzuty, że ciągle pracuję.

Dużo dłuższe to było... ale o dziwo, nikt nie zasnął. I, co gorsza, kupił... Ba! Zapłacił i dopiero wtedy ruszył.
Tuż przed świętami telefon.

- A dzień dobry panu, ja tylko sprawę ubezpieczenia chciałem wyjaśnić. A samochód? Zrobiłem, wszystkie części wymienione, jeszcze tylko zawieszenie. Pięknie jeździ, pięknie. Już ze 2 tysiące kilometrów zrobiłem po Niemczech! Wesołych Świąt!

I co, głupio Wam? Warto być uczciwym?

Ten mój samochód, to prawdopodobnie pierwszy w historii złom drogowy, który przekroczył granicę w tamtą stronę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski