Poznańska prokuratura zaznacza, że twierdzenia Michała C. wymagały szczególnej ostrożności. Bo donosił o niewłaściwych działaniach urzędników, a jeden z nich wcześniej przyłapał go na fałszerstwie ważnego dokumentu. Dzięki niemu dostałby na konto pieniądze z przyznanej już dotacji.
Chronologia zdarzeń była następująca: na początku 2010 roku Michał C. nie dostał dotacji na rozwój firmy. Potem, jak wyjaśniał, pośrednik skontaktował go z działaczem poznańskiej PO, będącym jednocześnie szefem jednej ze spółek podlegającej UMWW. Działacz PO miał go umówić na spotkanie z ważnym urzędnikiem UMWW zajmującym się przyznawaniem dotacji.
Po tamtym spotkaniu, działacz PO miał powiedzieć Michałowi C., że dostanie dotację, jeśli da łapówkę (5 procent od wartości projektu) albo wesprze samorządową kampanię wyborczą PO. Michał C. powiedział, że przystał na propozycję. Miał zadeklarować, że zapłaci łapówkę, jak dostanie dotację na konto.
Niebawem otrzymał z UMWW decyzję o przyznaniu dotacji. By dostać pieniądze na konto musiał przedstawić zaświadczenie z Urzędu Skarbowego, że nie zalega z podatkami. Miał tam jednak spore zaległości. Sfałszował pismo ze skarbówki. Został na tym przyłapany przez szeregowego pracownika UMWW. Wicemarszałek Leszek Wojtasiak (z PO) zawiadomił o tym prokuraturę.
Jak poznańska policja i prokuratura weryfikowały wersję Michała C.? Nie sprawdziły wszystkich billingów i smsów. Na przykład nie zrobiono analizy połączeń między Michałem C. a działaczem PO. Nie sprawdzono też połączeń między politykiem a urzędnikiem UMWW, którego numeru telefonu policja w ogóle nie ustaliła. Wątek rzekomej korupcji został umorzony.
- W toku postępowania przeprowadzono konieczne czynności procesowe, w tym niezbędne analizy i wykazy rozmów - także obejmujące numery telefonu w zakresie adekwatnym do przedmiotu postępowania - stwierdza prokurator Mateusz Pakulski, szef Prokuratury Rejonowej Poznań Stare Miasto.
Sąd skazał samego Michała C., bo rzeczywiście spreparował dokumenty.
Działacz PO oraz urzędnik od dotacji przekonują, że Michał C. ich pomówił. Nie mają sobie nic do zarzucenia. W podobnym tonie wypowiada się wicemarszałek Leszek Wojtasiak. W tamtym czasie był przełożonym nie tylko dla urzędnika od dotacji, ale także dla partyjnego kolegi, który wówczas pracował w spółce podległej UMWW.
- Michał C. to człowiek niewiarygodny - podkreśla Leszek Wojtasiak.
Więcej czytaj we wtorkowym wydaniu "Głosu Wielkopolskiego"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?