Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Końskie zaloty

Kamilla Placko-Wozińska
Z duchem czasu baba idzie. Na chińską gimnastykę Tai Chi się zapisała, co i walką zarazem bywa. Takie ćwiczenia to sprawiają, że człowiek zdrowieje ze wszystkiego i stresów wszelakich wyzbywa się też. To znaczy, o tym na razie baba przeczytała, bo doświadczyć jeszcze nie zdążyła. Na razie to wręcz przeciwnie - stresu dodatkowego się nabawiła. Przez dziada, co w drzwiach przypadkiem niby cichutko stał, gdy baba przyjaciółce przez telefon o Tai Chi opowiadała.

- No i to było ujeżdżanie ślepego konia - ćwiczenie co tak się nazywa opisywała. - A zaraz potem do delikatnego czesania grzywy rumaka, połączonego z gruszką przeszłam...

Myśli baba nie skończyła, bo wzrok jej na dziada padł, co oczy wybałuszał ze zdumienia.

- Nie pytam, o czym rozmawiałyście - wyniośle rzekł. - Ale nie o koniach zapewne, bo nawet na ślepego byś babo nie wsiadła...

- O gimnastykę chodziło - baba tłumaczyć się próbowała. - Rozumiesz, kalorie tracę...
Ale dziad do pokoju z komputerem przeszedł, co go czasem niesłusznie całkiem gabinetem swoim nazywa i drzwi zamknął, babę na korytarzu pozostawiwszy...
Dziecko za to radośnie z pokoju swego głowę wystawiło:

- Jakieś ciekawe pozycje omawiałyście? - zarechotało. A baba tłumaczyć zaczęła, że takie nazwy dziwne w chińskiej gimnastyce są, jak na ten przykład konie czy nosorożce patrzące na księżyc.

- A z facetami to uprawiasz? - podstępnie dziecko spytało, a baba nie wiedzieć czemu speszyła się, bo ostatnio rzeczywiście z panem jednym ćwiczyła.

- Ale starszy ode mnie był - nadal się tłumaczyła. - I endoprotezę miał...

Tu pociecha niegrzecznie przerwała:

- Co ty, babo, jaja sobie robię. Myślisz, że dziadowi o zazdrość idzie? O spokój święty, co najwyżej. Zobaczysz, że śmieci nie wyniesie.
No to baba do dziada zajrzała:

- Śmieci miałeś wynieść, kochanie - słodko przypomniała.
- Śmieci? Niech na rumaku pomkną... - wyniośle rzekł.
Dziecko, że na jej wyszło. Baba, że się myli i rozkład małżeństwa jej się rozpoczyna. Dziecko, że przecież opowiadała dziadowi o Tai Chi, ale pewnie, jak zwykle nie słuchał.

- I to nie z tej miłości wielkiej - kąśliwie dodało. A na babę olśnienie spłynęło, żeby dziada na gimnastykę zabrać.

- Dziadzie - przymilnie się odezwała. - Może jutro razem na Tai Chi skoczymy?

A dziad, już odbrażony, bo pociecha śmieci wynieść zdążyła, zdziwiony nieco odpowiedział:

- Nie, ale jak stawiasz, to może zjem sajgonki...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski