Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kaliszanka podejrzana o zabójstwo swojego męża

Andrzej Kurzyński
Ewa J. w środę stanęła przed Sądem Okręgowym w Kaliszu
Ewa J. w środę stanęła przed Sądem Okręgowym w Kaliszu Andrzej Kurzyński
Przed Sądem Okręgowym w Kaliszu rozpoczął się proces kaliszanki podejrzanej o morderstwo. matce czwórki dzieci grozi nawet dożywotnie więzienie.

Do tragedii doszło w marcu w jednym z domów przy ulicy Dolnej w Kaliszu. Ewa J. i jej mąż od trzech dni byli w ciągu alkoholowym. W niedzielę przed południem Andrzej J. zaprosił do mieszkania dwóch znajomych na wódkę. Kilka godzin później już nie żył...

42-letnia Ewa J., matka czwórki dzieci, od lat była bita i poniżana przez męża. - Kiedy wypił, bił mnie. Raz mieliśmy iść na wesele najbliższej kuzynki. Dzień wcześniej tak mnie pobił, że wstydziłam się wyjść z domu - wspomina kaliszanka.

W ich domu kilkakrotnie pojawiała się policja. Dzielnicowy założył tak zwaną niebieską kartę po tym, jak stwierdził, że w rodzinie dochodziło do przemocy domowej. Kobieta jednak formalnie nie złożyła doniesienia. Jak twierdzi, źle było tylko wtedy, jak mąż był pijany. Następnego dnia za wszystko przepraszał.

Do kolejnej awantury doszło 16 marca. Ewa J. przygotowywała obiad. Co jakiś czas zaglądała do pokoju, gdzie mąż pił razem z dwoma znajomymi i sama też nie odmawiała „kolejki”. Jeden z kolegów poszedł do domu. Drugi wszedł do kuchni na papierosa. Wtedy Ewa J. miała się z nim zacząć całować. Wcześniej mężczyzna wychodził do sklepu po wódkę. Ewa J. miała mu wysłać sms z treścią: "chcę ciebie". Tuż po zabójstwie wiadomość miała zostać usunięta z jej telefonu.

Kobiet twierdzi, że mąż nie widział jak się całowała z jego kolegą, bo pokładał się pijany na kanapie w pokoju. Chwilę później doszło jednak do tragicznej w skutkach awantury. Jej świadkiem była najmłodsza, 6-letnia córka.

- Nie wiem co się wydarzyło. Pamiętam, że siedziałam na kanapie, a maż w fotelu. Miał różową plamę na koszuli - zeznała Ewa J. - Później pojawiła się policjantka, która założyła mi kajdanki i zaprowadziła do radiowozu. Po chwili odebrała telefon i powiedziała: „Zabiłaś starego. Teraz pójdziesz siedzieć na 25 lat”.

Andrzej J. został pchnięty nożem kuchennym w klatkę piersiową. Zmarł tuż po przewiezieniu do szpitala w wyniku masywnego krwotoku wewnętrznego.

Ewie J. grozi nawet dożywocie. Kaliszanka nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że nie pamięta co się stało, choć przesłuchiwana dwa dni po zdarzeniu do wszystkie się przyznała.

- Wymyśliłam historię z bójką, żeby mieć spokój. Bałam się - mówi kobieta.

W ocenie powołanych biegłych psychiatrów oskarżona w czasie zdarzenia miała w pełni zachowaną poczytalność. W trakcie śledztwa uzyskano szereg specjalistycznych opinii opracowanych przez biegłych innych dziedzin, m.in. psychologii, informatyki, daktyloskopii i fonoskopii.

Razem z nią na ławie oskarżonych zasiadł Erwin C. To z nim całowała się kobieta. Zarzucono mu zaniechanie udzielenia pomocy zranionemu nożem, znajdującemu się w położeniu zagrażającym jego życiu. Dodatkowo zarzucono mu nie zawiadomienie o zabójstwie organów ścigania i utrudnianie postępowania przygotowawczego poprzez przedstawienie zafałszowanego przebiegu zdarzeń. Grozi mu do 5 lat więzienia.

ZiemiaKaliska.com.pl Dołącz do naszej społeczności na Facebooku!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski