Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jan Szymański: Kocha łyżwy, rolki, rowery, spokój i Luizę

Radosław Patroniak
Brązowy medalista w biegu drużynowym łyżwiarzy szybkich na igrzyskach w Soczi, poznaniak Jan Szymański, opowiada o swoich pasjach i partnerce z kadry, Luizie Złotkowskiej.

W Polsce jest dziesięć klubów łyżwiarstwa szybkiego i jedenaście pokrewnego short-tracku (łyżwiarstwo szybkie na krótkim torze). Ani jeden z nich nie znajduje się jednak w Wielkopolsce. Mimo to od soboty nasz region ma pierwszego w historii medalistę zimowych igrzysk. Mowa o Janie Szymańskim, chłopaku z Jeżyc, który reprezentuje barwy LKS Poroniec Poronin, ale w Poznaniu ma całą rodzinę, tu się wychował i tutaj też studiuje na II roku AWF. Gdyby mógł, na pewno odnosiłby sukcesy dla klubu ze stolicy Wielkopolski.

Jeszcze półtora roku temu brązowy medalista w drużynowym biegu gościł u nas w redakcji i mówił, że panczeniści nie są w ogóle u kraju zauważani, mimo iż mają coraz lepsze wyniki. Wspominał również o tym, że pół życia spędza na walizkach, bo w Polsce nie ma zadaszonego toru lodowego.

- Gdybym miał na utrzymaniu rodzinę, to moje stypendium sportowe wystarczyłoby pewnie co najwyżej na tydzień życia. Plusem jednak jest to, że dzięki startom na zawodach mogę zwiedzić praktycznie cały świat - mówił wtedy niespełna 25-letni panczenista, który za brąz w Soczi otrzyma od PKOl nagrodę w wysokości 37,5 tys. zł.

W poniedziałek był już jednym z bohaterów ekipy, która doczekała się najbardziej hucznego od kilku lat powitania w polskim sporcie. Mistrza olimpijskiego Zbigniewa Bródkę, jego kolegów z brązowej drużyny, w tym Szymańskiego oraz srebrne koleżanki, witały na Okęciu tłumy. Z Łowicza do stolicy zjechało dziesięć autokarów. Były wiersze, występy folklorystyczne i zapewnienia działaczy oraz urzędników, że w końcu tor powstanie...

- W Kazachstanie wybudowano kilka takich torów z supernowoczesnym zapleczem. My nie możemy się doczekać nawet prowizorycznego zadaszenia jednego z istniejących obiektów. Nic dziwnego, że to nie Kraków, tylko Ałma-Ata jest faworytem do organizacji zimowych igrzysk w 2022 r. - tłumaczył Szymański.

W medal drużyny panczenistów wierzył już kilka miesięcy temu. - Nasza czteroosobowa grupa pod wodzą trenera Wiesława Kmiecika rewelacyjnie funkcjonuje na zawodach i poza nimi. Wszyscy się dobrze dogadują. Nie ma też co ukrywać, że atmosferę budują pozytywne wyniki. Bez nich zawsze trudniej o nadawanie na tych samych falach - zauważył student poznańskiej AWF.

Mimo spektakularnego sukcesu wśród najlepszych na świecie nadal chce pracować nad sobą i poprawiać poszczególne elementy w swoim fachu. - Na pewno muszę pracować nad techniką, tak żeby cała moc nóg, jaką wkładam w bieg, była przekazywana w lód. Brakuje mi też trochę wytrzymałości przy dużych prędkościach, co ma duże znaczenie przy biegach na długich dystansach. Poza tym nie ma zawodników idealnych, więc zawsze coś wymaga dopracowania - wyznał zawodnik LKS Poroniec.

Sukces zawdzięcza uporowi i pasji. Łyżwiarstwo szybkie uprawia od kilku lat. Jego droga do podium olimpijskiego wiodła przez wszystkie kategorie wiekowe i wszystkie etapy sportowego wtajemniczenia. Dwa lata temu poznaniak został mistrzem Polski w wieloboju, na 5 i 10 km, a także zdobył trzy złote medale na akademickich mistrzostwach świata. W ubiegłym sezonie zajął trzecie miejsce w Pucharze Świata i wywalczył dwa złote krążki na zimowej uniwersjadzie w Trentino na 1500 m i 5 km.

Zanim założył panczeny, ścigał się na rolkach. Ich pasjonatem stał się już w trzeciej klasie szkoły podstawowej (na rolkach jeżdżą również jego rodzice). Przygodę ze sportem rozpoczął w 2002 r. w Stowarzyszeniu Sportowców Wrotkarskich Malta od wrotkarstwa szybkiego. Na wrotkach zdobył 16 razy tytuł mistrza Polski, 11 razy tytuł wicemistrza Polski, a 6 razy był brązowym medalistą MP. Na podium stawał już jako 15-latek. Dziewięć lat temu zakochał się w łyżwiarstwie szybkim. Pojechał na obóz do Zakopanego. Tak mu się spodobało, że ze Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Poznaniu przeniósł się do drugiej klasy SMS w Zakopanem. W pierwszym roku nauki zdobył dwa brązowe medale MP juniorów, a w kolejnym już dwa złote.

Trening panczenisty musi być bardzo zróżnicowany, więc Szymański w Poznaniu wciąż jeździ na rolkach. Wcześnie rano "buszuje" na Malcie albo na poligonie w Biedrusku, a czasem z kolarzami na torze samochodowym. - Mniej startuję w zawodach na rolkach, chociaż dwa lata temu po sezonie pojechałem na narty, na drugi dzień po przyjeździe wystartowałem na rolkach w Poznaniu w półmaratonie i zająłem drugie miejsce. To bardzo widowiskowy sport. Prędkości dochodzą do 60 km/h. Chciałbym, żeby na torze w Poznaniu odbyły się mistrzostwa Polski w maratonie. W moim rodzinnym mieście za mało pod tym względem się dzieje - dodał nasz medalista, który myśli o tym, że kiedyś w Poznaniu uda mu się rozkręcić short-track. Na lodzie najczęściej można go spotkać w... Berlinie. Dla niego zadaszenie toru w Zakopanem nie będzie więc dobrą wiadomością. - Chyba najlepszy pomysł to zbudowanie hali w Warszawie, bo w dużej aglomeracji może ona służyć nie tylko łyżwiarzom szybkim, ale też figurowym czy curlingowi - przekonywał Szymański.

O poznaniaku jest coraz głośniej także z uwagi na jego 6-letni związek z reprezentacyjną koleżanką, trzy lata starszą od niego Luizą Złotkowską. - Gdy się poznaliśmy, to ja byłam "wschodzącą nadzieją" polskiego łyżwiarstwa, a Janek jeździł na rolkach. W międzyczasie zaczął także ścigać się na łyżwach. Dość długo zabiegał o moje względy i myślę, że miał dużo motywacji, by pracować nad sobą i trafić do kadry, bo ja już w niej byłam - mówiła w jednym z wywiadów srebrna medalistka z igrzysk w Soczi i brązowa sprzed czterech lat z igrzysk w Vancouver.

- Jest ode mnie młodszy o trzy lata. A jednak jest taki spokojny i pewny siebie. Ja nie mam pojęcia, jak on to robi i bardzo mu tego zazdroszczę, gdyż ma takie podejście do startów, jakiego ja mogę nie osiągnąć nigdy - dodała Złotkowska. Jej chłopak z kolei uważa, że Luiza umie go zmobilizować i pocieszyć. Dzięki niej osiąga też lepsze wyniki.

U swojego partnera Złotkowska, pochodząca spod Grodziska Mazowieckiego, najbardziej natomiast ceni opanowanie. Dużo czasu spędzają razem na zgrupowaniach, ale zdarza się im też wspólnie trenować w Poznaniu. - Spotykamy się czasami na rondzie Obornickim i jedziemy ostrym tempem, jakieś 100 km - opowiadał Szymański.

Oboje nie pozostają obojętni na ludzkie dramaty i potrzeby. - Uważamy, że dobro, które dajemy innym, kiedyś do nas wróci - powiedziała 28-letnia zawodniczka. Oboje kilka miesięcy temu dołączyli do grona darczyńców Szlachetnej Paczki. Para łyżwiarzy pomogła samotnej matce z czwórką dzieci z województwa mazowieckiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski