- Dziadzie, a nie myślałeś ty czasem o tych oknach brudnych? - zagaiła. - Przykro ci pewnie, że słońce przez te szyby z trudem się przebija.
- Nie myślałem. I nie jest mi przykro - dziad dyskusję szybko uciął. To i baba nie kontynuowała, bo zdanie jego zna, że porządki przedświąteczne to przesąd jakiś jest. Dziecko, jak nie mieszka też pewnie nie pomoże, więc jak u większości koleżanek, tak i u baby na jej głowie sprzątanie zostanie. Jedna przyjaciółka to się doczekać nie mogła, aż mąż za porządkowanie ogródka się weźmie. Sama liście ubiegłoroczne zgrabiła i inne, suche resztki. Bardzo suche, jak się okazało, bo jak spalić je próbowała, to ogień w jej oczach rósł. Szybko więc ugasić go całkowicie postanowiła, ale on nadal rósł i do domu zbliżać się niebezpiecznie zaczął. Na szczęście krew zimną w tej atmosferze gorącej zachowała i po straż pożarną zadzwoniła natychmiast. Przyjechali szybko bardzo i z ogniem się szybko uporali. Długo za to dogaszali. Za długo.
- Panowie, boję się pożaru, ale jeszcze bardziej męża się boję - nie wytrzymała w końcu. - Nie może was tu zobaczyć, a lada chwila wróci.
Ze zrozumieniem głowami pokiwali i odjechali. Mąż za to się objawił i jak słup soli w ogródku stanął. Przyjaciółka wzrokiem własnym za wzrokiem jego powiodła. Dewastacja ogrodowa jej się ukazała z wyraźnymi śladami opon wielkich. Zaraz więc do ataku przystąpiła, że i owszem, z tym paleniem to jej nie wyszło, strażacy przyjechać musieli, ale w gruncie rzeczy to wszystko przez niego, że go nie było. Zdumiała się bardzo, że mąż spokojnie informacje te przyjął i pretensji żadnych nie wnosił. Zamyślony jakiś taki się stał. W końcu westchnął:
- Dobrze, że mnie w domu nie było. Jak nic by spłonął. Sam bym walczył z ogniem, honor po strażaków zadzwonić by mi nie pozwolił…
Jak baba historię tę przyjaciółce innej opowiadała, dodając, że dziadowi to pewnie honor okien myć nie pozwoli, owa też westchnęła:
- I tak dobrze macie, ja to nie tylko sprzątanie samotne, ale i święta miała będę…
Historię swoją opowiedziała, że pokłócona bardzo z facetem swoim dochodzącym jest. Raz na zakupach koleżankę jego z pracy spotkali, a on serdecznie bardzo się z nią przywitał. Jak odeszli, to przyjaciółka, że ładna ta koleżanka, oceniła.
- Już to mówiłaś - brzydko tak jakoś partner nieformalny się odezwał. - I zazdrość swoją okazałaś, jak zimą na kolacji na Starym Rynku się spotkaliśmy…
Tu baba opowieść przerwać musiała, bo przyjaciółkę swoją dobrze zna.
- Zadzwoń lepiej i pogadajcie - rady udzieliła. - Nie gniewaj się, ale on pewnie racji trochę ma. Zazdrosna baba z ciebie, cały czas go o coś podejrzewasz…
- Ze mnie? - przyjaciółka aż zaniemówiła. - Bredzisz. Zwłaszcza, że na Starym na kolacji, to razem nigdy nie byliśmy…
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?