Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

In vitro: Pusty pojemnik po zarodkach pobudził wyobraźnię ministra Gowina

Marta Żbikowska, PEJ
Specjaliści zajmujący się metodą in vitro ciągle czekają na regulacje prawne w tym zakresie
Specjaliści zajmujący się metodą in vitro ciągle czekają na regulacje prawne w tym zakresie Fot. 123 RF
O tym, że w Polsce brakuje regulacji prawnych dotyczących procedur postępowania przy zapłodnieniu in vitro wiadomo od dawna. Nie ma również przepisów określających zasady postępowania z zarodkami. Zagubienie i dezorientację widać w komentarzach osób wypowiadających się na temat pustego pojemnika do przechowywania embrionów, który został znaleziony w poznańskiej klinice okulistycznej.

PRZECZYTAJ TAKŻE:
Pierwsza Polka urodzona dzięki in vitro chce dokonać apostazji. Zarzuca Kościołowi nienawiść

Właściciel kliniki złożył zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa. Wskazał art. 157a § 1 kodeksu karnego, który mówi o przestępstwie polegającym na spowodowaniu uszkodzenia ciała dziecka poczętego lub rozstroju zdrowia zagrażającego jego życiu. Klinika okulistyczna jeszcze osiem lat temu miała inny profil. Zajmowała się leczeniem niepłodności, przeprowadzano tu zabiegi in vitro. Nie wiadomo, co stało się z zarodkami po zmianie profilu działalności.

Magdalena Mazur-Prus, rzecznik poznańskiej prokuratury zaznacza, że zawiadomienie dotyczy pustego pojemnika. - Nie wiadomo, czy kiedykolwiek w tym pojemniku były zarodki - mówi rzecznik Mazur-Prus.

Pusty pojemnik podziałał jednak na wyobraźnię polityków. - Takich pojemników krążących po Polsce może być wiele, a co więcej nie mamy żadnej gwarancji, że nie dochodzi do handlu embrionami. Przeciwnie. Myślę, że możemy być pewni, że do takiego handlu dochodzi. I możemy też z dużym prawdopodobieństwem powiedzieć, że na embrionach dokonuje się rozmaitych eksperymentów naukowych, z reguły prowadzących do uśmiercenia tych embrionów - powiedział minister sprawiedliwości Jarosław Gowin w studio TVN24.

Minister próbował wybrnąć z niezręcznej wypowiedzi wydając oświadczenie. "Moje słowa zostały wyjęte z kontekstu i niezgodnie z moimi intencjami przedstawione jako wypowiedź urzędowa ministra sprawiedliwości" - napisał w nim Gowin.

Burza jednak zdążyła się rozpętać. - Minister Gowin, kreując się, bezzasadnie, na autorytet moralny, wygłosił wstrząsające, niczym niepoparte tezy - uważa Krystyna Łybacka, posłanka SLD. - Dał tym dowód nieprawdopodobnej niekompetencji. Długo zastanawiałam się, dlaczego jako minister postawił sobie za punkt honoru deregulację zawodów. Teraz już wiem. Bo sam reprezentuje całkowicie zderegulowany zawód. I jeszcze - jako autorytet moralny - próbuje się tłumaczyć, zamiast uderzyć się w pierś i przeprosić.

Choć na temat metody in vitro wypowiadał się wielokrotnie - jako jej przeciwnik - poseł Jacek Tomczak z PO, bliski współpracownik Gowina, tez stawianych przez ministra na temat handlu embrionami komentować nie chce, "bo nie jest ekspertem". - Minister też chyba nie jest - odpowiadamy.
- No tak - przyznaje poseł Tomczak. - Ale minister wskazuje, że jego wypowiedź została zmanipulowana przez dziennikarzy. Tłumaczy, że jej sens miał być inny. Trzeba dać mu zatem możliwość wyjaśnienia.

Oburzeni wypowiedzią Gowina są specjaliści zajmujący się leczeniem niepłodności.

- Z doświadczenia embriologa nie chciałabym wypowiadać się na temat słów ministra, bo nie są one poparte żadnymi merytorycznymi dowodami - mówi doktor Jolanta Liss, kierownik laboratorium in vitro w Invicta, jednej z bardziej znanych w Polsce kliniki leczenia niepłodności. - Uważam jednak, że takie określenia nie powinny w ogóle paść.
W klinice Invicta procedury dotyczące przechowywania zarodków wyznaczają dyrektywy unijne oraz zalecenia towarzystw embriologicznych, którymi kieruje się placówka.

Podobnie działa inna duża klinika leczenia niepłodności - InviMed.

- Stosujemy się do wytycznych Polskiego Towarzystwa Medycyny Rozrodu oraz do zaleceń instytucji europejskich - tłumaczy Marzena Smolińska, rzecznik InviMed. - Przede wszystkim jednak rozmawiamy z pacjentami. To oni decydują o tym, co dzieje się z ich zarodkami.

Pacjenci mają kilka możliwości. Mogą zdecydować się na zapłodnienie tylu komórek jajowych, ile będzie wykorzystane do zabiegu. Mogą również oddać zarodki do tzw. adopcji prenatalnej. Nieliczne pary decydują się na zabranie zarodków.

- Za przechowywanie zarodków pobierana jest niewielka opłata, nawet jeśli para przestanie płacić, kontaktujemy się z nią i rozmawiamy o dalszych losach embrionów - mówi doktor Jolanta Liss. - Jeśli pacjenci zdecydują, że nie chcą dalej przechowywać embrionów, trafiają one do banku anonimowych zarodków i tam nadal są przechowywane w odpowiednich warunkach.

Czy w słowach ministra Gowina może być ziarnko prawdy?
- Nie wyobrażam sobie, by którakolwiek klinika w Polsce mogła handlować zarodkami - mówi Marzena Smolińska. - To jest zbyt poważna sprawa, by sprowadzać ją do takiego poziomu dyskusji.

Zarodki za granicą
Nie istnieją jednolite, międzynarodowe reguły określające, jak postępować z zarodkami.
W Wielkiej Brytanii zarodki są niszczone po pięciu latach przechowywania. We Włoszech nie wolno niszczyć zarodków. Powstaje ich tyle, ile będzie wykorzystanych. W Hiszpanii i Holandii embriony trafiają do "adopcji". Kliniki mają obowiązek zadbać o ich wykorzystanie. W USA dozwolony jest handel. Zarodek kosztuje 2-4 tys. dolarów. W Hiszpanii placówki medyczne mogą wymieniać się zapłodnionymi jajeczkami, ale handel nimi jest zakazany. Bezwzględny zakaz handlu obowiązuje w Japonii.

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski