- Wcześniej miałem Lawa Bar, ale wspólniczka mnie oszukała. Postanowiłem, że odpuszczam to i robię swoje. Z porażek trzeba wyciągać wnioski i to jest przepis na sukces. Realizować to co przyjdzie do głowy – przekonuje Karlos. - Każdy zna frazesy powtarzane przez ludzi sukcesu, ale nikt tego nie robi. O ósmej rano wstają do roboty, zakładają uśmiech na gumkach i idą jak na skazanie.
Skończył animację na Akademii Sztuk Pięknych i przez prawie 20 lat pracował w branży reklamowej. Prywatnie jest mężem i ojcem dwóch chłopców. Mieszka na Sołaczu. Podkreśla, że zanim postawił na swoje pomysły, trzy razy stracił etat za to, że mówi co myśli. Zuom otworzył razem z Łukaszem. Wspólnie zbudowali to miejsce od podstaw.
- Kupiłem na Bema dwa kontenery, które były w totalnej ruinie. Przenieśliśmy je tu, bo żonie podobało się miejsce po złomowisku – opowiada Karlos. - Nie jestem typem, który jeździ po sklepie i kupuje meble ogrodowe. Skoro mam Zuom, to poszedłem na złomowisko, zobaczyć co może zadziałać.
Co odważniejsi otwierają drzwi, ale płoszy ich widok manekina na jednej nodze
Trudno wymienić wszystko co „zadziałało”. Z rur, rurek i opony powstała gigantyczna maszynka do mielenia mięsa, która pełni rolę szyldu. Niektórzy na jej widok przyspieszają kroku. Na brzuchu manekina z trzymającego w jednej ręce swoją głowę napisano menu. W kuchni znajdą się gumowe piersi, w ogrodzie żuk, koła zębate i jeszcze więcej beczek. To właśnie spodobało się poznaniakom.
- Przychodzą ludzie i mówią, że czegoś takiego nie widzieli – cieszy się właściciel. – Zdecydowałem, że Zuom nie będzie reklamowany. Produkt ma się sam reklamować. Jednego dnia przyjdzie ktoś, następnego przyprowadzi kogoś innego, kto następnym razem przyjdzie z jeszcze jedną osobą. Takie łańcuszki widzimy co tydzień. Ten trzeci jak przychodzi z rodziną w niedzielę, to już wszystkich oprowadza.
Zobacz też: Food trakci w Poznaniu
Niewiele osób wchodzi prosto z ulicy. Co odważniejsi otwierają drzwi, ale płoszy ich widok manekina na jednej nodze. Niektórzy odwracają się na pięcie, gdy zobaczą w okienku właściciela bez koszulki. Czasem, wprost przeciwnie, przychodzą całe grupki, tylko po to, aby zrobić sobie zdjęcia. Jednak poza zaskakującym wystrojem, hamburgery też zasługują na uwagę. Klopsy to mieszanka odpowiednich proporcji odpowiednich partii mięsa. Bułki są według własnej receptury, a sosy - własnej produkcji. Wybiera się rodzaj bułki i mięsa. Bez względu na liczbę dodatków cena jest stała. O tym co znajdzie się w menu decydowali przyjaciele i żona, której wegetarianie zawdzięczają warzywnego klopsa w liściach sałaty.
Sam Karlos mięsa... nie lubi.
Wróć na stronę "Głosu Wielkopolskiego"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?